36 | Gobelin rodowy

1.9K 126 114
                                    

pisałam ten rozdział po winie, proszę o zrozumienie

●●●

Z przechyloną głową jak u ciekawego psa przyglądałam się portretowi niejakiego Fineasa Nigellusa Blacka, który co chwilę poprawiał złotą tabliczkę z napisem Dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Jak jakiś paranoik przesuwał ją o kilka centymetrów, co na moje eksperckie oko nic nie dawało. Z początku bardzo podobała mu się moja widownia. Napuszył się, poprawił włosy i próbował zgrywać ważniaka. Ale w końcu pękła mu żyłka przez brak cierpliwości.

— Młoda damo, toż to całkowity brak poszanowania mojej prywatności! Wynocha!

Choć kazał się wynosić mi, to on prychnął jak rasowa kicia i sam zniknął za ramą.

— Nawet trupy nie potrafią z tobą wytrzymać.

Posłałam temu śmieszkowi ostrzegawcze spojrzenie. Regulus uśmiechnął się bezczelnie, opierając się barkiem o ścianę i mając skrzyżowane ramiona przy torsie.

Nie komentowałam faktu, że rękawy swetra miał podwinięte do łokcie, przez co jego Mroczny Znak był widoczny. W szkole ciągle musiał dbać o to, żeby trzymać go w ukryciu. Tutaj, to znaczy w domu, każdy o nim wiedział, więc nie musiał się tym martwić.

Jeśli czuł się swobodnie, to ja nie miałam nic do gadania. To było dla mnie najważniejsze.

Dźwignęłam wargi do przesłodzonego uśmiechu.

— Jak dobrze, że ty wytrzymujesz.

— Bo muszę — przewrócił oczami. — Wypłakuję się w poduszkę.

— Jak dobrze, że chociaż ona cię słucha.

— Jak dobrze, że nie gada tyle co ty.

Mógł mówić na mnie co chciał, ale widziałam ten jego mały uśmiech.

Chłopak odepchnął się od ściany i ruszył korytarzem, a ja podążyłam za nim niczym zapatrzony w niego Puszek. Jakieś dwadzieścia minut wcześniej wparował do mojej sypialni i kazał się zbierać, choć mnie się przyjemnie romansowało z książką na łóżku. Gdy się go spytałam, gdzie mnie ciągnie, powiedział że zobaczę i kazał się nie guzdrać.

Że niby ja się guzdram. Guzdrnąć mogę mu zaraz w łeb, by miał guza.

— Ej, Reggie.

— Co?

— Daleko jeszcze?

Aż usłyszałam, jak westchnął z irytacją. Być może nie pytałam o to pierwszy raz. Tylko że to nie była moja wina, że ta jego chałupa miała tyle schodów i zdecydowanie za dużo korytarzy. Na dodatek wszystkie wyglądały tak samo. Zgniła tapeta, czarne framugi, skrzypiąca podłoga i bogate żyrandole. Miałam wrażenie, że łazimy w kółko.

— Tak.

Jęknęłam płaczliwie.

A może on sam się zgubił? Przez dłuższy moment rozważałam to w głowie, gdy nagle Regulus skręcił. Już myślałam, że doszliśmy do celu, ale zobaczywszy kolejne schody w dół, mina mi zrzedła. Miałam ochotę sturlać się po nich i przy okazji strącić Ślizgona jak głupiego kręgla.

— No chodź. To ostatnia prosta — mruknął, odwracając się i widząc moje niezadowolenie. — W Hogwarcie też tak narzekasz?

— Tak. Dlatego zawsze gdy Archie czy Remus mają dość, biorą mnie na barana — uniosłam brew z pytaniem i strzeliłam minkę psidawka. — Poniesiesz mnie?

Taniec Śmierci • Regulus Black HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz