to miał być mój rozdział urodzinowy, które były tydzień temu ale miałam kilka problemów ze sobą i nie miałam ochoty go pisać. już jest dobrze jakbyście pytali, dzięki. mimo wszystko jestem atencjuszką i proszę być miłym i złożyć mi życzenia, bo skończyłam 19 lat czyli tyle, ile niektóre postacie nigdy nie dożyją w tej książce znaczy co- nic nie mówiłam
●●●
Wydarzenia z Pokoju Życzeń podczas walentynkowej nocy spodobały nam się tak bardzo, że postanowiliśmy na stałe wprowadzić takie czynności do naszej codzienności. Tyle że już bez tej durnej bielizny.
Tego właśnie brakowało w naszej relacji. Uwolnienia tego napięcia, które czuliśmy w dole brzucha za każdym razem, gdy tylko się widzieliśmy.
Niestety byliśmy na tyle zachłanni, że uwalnialiśmy napięcie nawet w trakcie tygodnia.
Wykorzystywaliśmy do tego zapomniany przez wszystkich Pokój Życzeń na siódmym piętrze. Na pewno ktoś jeszcze w Hogwarcie wiedział o jego istnieniu, ale jakoś nigdy się z nikim nie mijaliśmy na korytarzu. Specjalnie dla nas za każdym razem przybierał inną formę sypialni, różniącą się od poprzedniej kolorami, wystrojem oraz umeblowaniem, aby było różnorodnie. Pokój był niesamowitym dekoratorem wnętrz, bo zawsze jakimś cudem trafiał w moje gusta.
Nie byliśmy jednak na tyle niewyżyci, aby spotkać się tam tylko w jednym celu. Najczęściej po prostu spędzaliśmy wspólnie czas razem. Bez gapiów, którzy nie mieli nic innego do roboty od ingerowania w nasz związek oraz bez naszych wścibskich przyjaciół, którzy... również w niego ingerowali.
Razem z Regulusem raczej to ignorowaliśmy. Raz tylko mój chłopak wsadził głowę Avery'ego do doniczki, a ja wepchnęłam Archiego do jeziora. Niestety dla niego, legendarna kałamarnica akurat wybudziła się wtedy z drzemki.
Niestety dla nas, to niczego ich nie nauczyło i dalej ekscytowali się naszym związkiem bardziej od nas samych.
Evan oraz Nancy byli znacznie bardziej subtelni. Ograniczali się do znaczących uśmieszków oraz zboczonych docinków za każdym razem, gdy na noc żadne z nas nie wróciło do dormitorium.
Ale mówiłam prawdę z tym, że takie noce nie zawsze kończyły się ubraniami na podłodze. Po prostu lubiliśmy mieć siebie blisko. Uwielbiałam wtulać się w męskie ciało i czuć silne ramię owinięte wokół mnie. Kochałam wdychać zapach cedru i pergaminu, który dominował moje perfumy. Lubiłam, gdy Regulus przeczesywał swoimi palcami moje włosy i opowiadał mi takie ciekawostki o sobie, o których nikt nie wiedział.
Na przykład fakt, że był uczulony na pióra memrotka, przez co w czwartej klasie podczas Opieki nad Magicznymi Stworzeniami, której tematem były właśnie te ptaki, zasmarkany przesiedział całe zajęcia w chatce Hagrida i popijał z nim ziółka.
Albo ciekawostka powstania malutkiej blizny na jego ramieniu, która sięgała dzieciństwa, kiedy to Syriusz jebnął go świecznikiem, bo niby na Regulusie siedział pająk.
Wieczory, które żegnałam z Regulusem oraz poranki, które z nim witałam były moimi ulubionymi. Kochałam fakt, że widziałam ten sam widok przed zamknięciem oczu jak i po ich otwarciu, gdy już się budziłam. Za każdym razem leżał tuż obok mnie. Odkryłam także, że najlepiej mi się spało właśnie w jego ubraniach, więc na serio nie byliśmy wyłącznie niewyżytymi królikami.
Tego ranka jednak obudziłam się goła i wesoła.
Tym razem sypialnia miała okno, przez które wdzierały się promienie słoneczne. Zmrużyłam oczy na tego fakersa ze strony słońca prosto w moją twarz. Obróciłam się do niego plecami, tym samym napotykając Regulusa pogrążonego we śnie. Ciemna grzywka uroczo opadała mu na czoło i oczy, podrygując za każdym razem, gdy chłopak mocniej odetchnął przez uchylone usta.
![](https://img.wattpad.com/cover/288620239-288-k463891.jpg)
CZYTASZ
Taniec Śmierci • Regulus Black HP
FanfictionCzujesz to deptanie po palcach i ten zimny oddech na policzku? To śmierć. Prowadzi nas na parkiecie, tuląc w ciasnym tańcu. Nikt nie wie, które z nas pomyli krok i potknie się jako pierwszy. Obyśmy to nie byli my. A teraz muzyka! • harry potter - ER...