umówmy się że jeśli do końca następnego tygodnia nie wstawię drugiej części, możecie na mnie nakrzyczeć okej? pozwalam. ogólnie możecie mi truć dupę w dm "marta pisz rozdział" dla motywacji
●●●
noc sylwestrowa cz. 1
Następnego dnia pożegnałam się z rezydencją Rosierów, by nareszcie wrócić do siebie. Od samego rana uśmiech nie schodził mi z twarzy. Avery zarzucił mi, że cieszę się, bo ich opuszczam. Tak nie było. Choć te święta były inne od wszystkich innych, na pewno nie zaliczyłabym ich do moich ulubionych, tak z nimi naprawdę miło spędziłam czas. Miałam tu na myśli Avery'ego, Evana, Cyzię oraz oczywiście Reggie'ego. A uśmiechałam się, bo po prostu cieszyłam się z powrotu do domu. Wreszcie miałam zobaczyć mamę, tatę i...
...nikogo więcej. Na zobaczenie brata musiałam poczekać, aż ktoś wyżej postawiony wyda na to zezwolenie.
Nie byłam już tak samo zaskoczona jak jakiś czas temu, gdy na pożegnanie Avery mocno mnie wyściskał, poczochrał po głowie i przez dłuższy czas nie chciał puścić. Przyzwyczaiłam się do tego, że był przylepą. Evan już zaprosił mnie na imprezę, którą planował zrobić pod nieobecność rodziców. Dodał też, że gdy znudzi mi się Regulus, to jego dom i ramiona zawsze będą dla mnie otwarte. Natomiast Cyzia prawie się popłakała. Jakbyśmy już nigdy miały się nie zobaczyć. Wyprzytulała mnie z szerokim uśmiechem i pomachała na do widzenia. Była o wiele radośniejsza niż poprzedniego dnia. Być może spodobał jej się nowy kolor włosów jej narzeczonego.
Co do niego, Belli oraz reszty, oni również pożegnali mnie najlepiej jak potrafili.
Mianowicie żadne nie przyszło się pożegnać.
Reggie odstawił mnie do domu za pomocą świstoklika. Dosłownie pięć sekund staliśmy przed bramą i tyle wystarczyło, by firanka w salonie podejrzanie zafalowała. Kazałam chłopakowi natychmiast zmiatać. Co prawda był nieco skołowany, ale po rzuceniu zwykłego do zobaczenia i pstryknięciu mnie w nos, faktycznie rozpłynął się w czarnej mgle. Sekundę później moja mama wybiegła przed drzwi i ku jej rozczarowaniu, zastała tylko mnie.
Oczywiście dostałam opieprz. Że go nie zatrzymałam, że chciała go poznać, chociażby się przywitać, ocenić, zaprosić na ciasto, zaproponować nocleg i blablabla...
A potem przytuliła mnie tak jak tylko mama potrafiła.
W rodzinnym domu spędziłam kilka dni. Wspólnie z mamą zrobiłyśmy poświąteczne pierniczki, całkowicie zmieniłyśmy wystrój salonu i czterech innych pokojów oraz zabezpieczyłyśmy jej ogród pełen kwiatów przed nadchodzącą zimą. Kochała te kolorowe bułki na badylach bardziej ode mnie, czemu nie chciała zaprzeczyć. Dużo też rozmawiałyśmy. W towarzystwie ciepła kominka, puchatych kapciatków na stopach oraz kubków parującej czekolady.
Zwykle rozmowy z moją mamą dotyczyły wszystkiego i niczego. Zapytała o moją naukę, dokładniej czy sobie z nią radzę, o Huncwotów, czy wciąż są tacy rozbrykani i przebojowi, o Archiego, o Nancy, o jedzenie w Hogwarcie, o nauczycieli, o chór, o święta u Blacków oraz to, jak mają urządzoną łazienkę.
Oczywiście najwięcej razy wspomniany został Regulus Black. I to nie z moich ust. Jego temat był jak bumerang - zawsze wracał. Jednym razem mama nawiązała do niego, gdy opowiadała o swoim nowym czarnym berecie, a za drugim przypomniała sobie o nim, kiedy mówiła o nowym sklepie odzieżowym na Pokątnej, którego symbolem był wąż imitujący szalik.
Regulus Black dostał oficjalne zaproszenie na święta wielkanocne w naszym domu. To nie podlegało dyskusji. Miałam się stawić z nim lub wcale mogłam się nie pojawiać. Najlepiej by było, gdyby przyszedł beze mnie.
CZYTASZ
Taniec Śmierci • Regulus Black HP
FanfictionCzujesz to deptanie po palcach i ten zimny oddech na policzku? To śmierć. Prowadzi nas na parkiecie, tuląc w ciasnym tańcu. Nikt nie wie, które z nas pomyli krok i potknie się jako pierwszy. Obyśmy to nie byli my. A teraz muzyka! • harry potter - ER...