48 | Walentynki cz. 2

1.7K 101 100
                                    

UWAGA: rozdział zawiera scenę aktu seksualnego, która wiekowo jest przeznaczona dla osób minimum 16+. Spokojnie można ten rozdział pominąć, jeśli nie lubisz tego typu scen. To mój pierwszy raz z tego typu sceną i mam nadzieję, że nie najecie się cringu. Starałam się.

●●●

Zdobyłam dla Reggiego babeczki z kwaskowatym musem malinowym oraz pysznym kremem z białej czekolady. Na białych grzybkach dodatkowo osiadała słodko-pierdząca posypka w kolorach tęczy. One idealnie nas obrazowały. Ja byłam słodka jak krem, a Reggie zawsze miał kwaśną minę. Posypką mógł być Archie, bo to w końcu on nas pogodził.

Był już wieczór. Regulus nie określił się co do godziny, więc tak naprawdę mógł już czekać na mnie w Pokoju Życzeń. Czas szturchał mnie w głowę, podczas gdy ja wciąż nie opuściłam dormitorium!

Do tej pory zdążyłam się wykąpać, wysmarować, wypsikać czym popadnie, wyszorować zęby i wszystko inne, co się zaczynało na wy-. (Wygolić się też zdążyłam). Wcisnęłam się nawet w tą durną bieliznę kupioną z Archiem. Jej widok na moim ciele w odbiciu lustra zawstydził mnie na tyle, że musiałam się owinąć ręcznikiem.

Na samą myśl, że to Reggie miał mnie w niej zobaczyć, praktycznie mdlałam.

Dormitorium było puste. Dora spędzała Walentynki ze swoim chłopakiem, za to Clara na pewno znalazła sobie jakiegoś fagasa na ten wieczór. Nie wiedziałam tylko, gdzie wsiąknęła Nancy, ale była dużą dziewczynką i jeszcze się nią nie przejmowałam.

Z zamyśloną miną przerzucałam wieszaki z ubraniami w szafie, gdy nagle ktoś otworzył drzwi. Spanikowana zakryłam się pierwszą lepszą kiecką i odwróciłam.

Znalazła się zguba. To była Nancy. Obie miałyśmy rozwarte szeroko oczy. I obie w tym samym momencie zjechałyśmy się spojrzeniem.

Wyglądała... inaczej. Nancy zawsze była śliczna, ale nie robiła nic, aby to podkreślić. Nie używała kosmetyków ani nie ubierała się jak diwa. O wiele bardziej jarała ją wieść o najnowszym modelu miotły niż o najświeższym trendzie modowym. Jej ulubioną melodią był szum wiatru podczas lotu, ulubionym zapachem drewniany trzon swojej miotły, a ulubionym smakiem — zwycięstwo w barwach swojego domu. Rozczochrana, spocona oraz brudna nie prezentowała się najpiękniej, ale to właśnie w takich chwilach była najszczęśliwsza.

Tym razem jednak się pomalowała. Może to nie był poziom Clary Morris, ale dla Nancy i tak był wysoki. Policzki mieniły się różem i delikatnym połyskiem, a usta miała podkreślone kolorem. Włosy splotła w grube warkocze, które opadały na odkryte ramiona, bo nie sięgał do nich sweter. Obcisły sweter.

Gęba mi opadła. Chyba zakochałam się we własnej przyjaciółce.

— Co ty masz na sobie? — wypaliłyśmy w tym samym czasie.

Wtedy dotarło do mnie, że na sobie miałam wyłącznie ręcznik, spod którego wystawały jedynie cienkie paseczki biegnące po ramionach.

Potem zrobiłam najgłupszą rzecz na świecie.

Czerwona od szyi po linię włosów, rozszerzyłam gwałtownie oczy i zakryłam się rękami. Puściłam ręcznik.

A ręcznik co?

No spadł.

Spadł na podłogę, odkrywając mnie całą.

Tym razem oczy Nancy urosły do wielkości złotych zniczy i przez błysk, który się w nich pojawił, pomyślałam, że przybrały nawet taki sam kolor co on. Prędko kucnęłam i owinęłam się z powrotem, żałując, że to nie była peleryna niewidka. Chciałam zniknąć.

Taniec Śmierci • Regulus Black HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz