Nieco dalej od wydarzeń i problemów, z którymi mierzył się Louis, Harry również nie wyglądał jak oaza spokoju. Chociaż kto by mu się dziwił, kiedy mijał trzeci dzień, a po szatynie nie było ani widu, ani słychu, prócz jednego, podejrzanego filmu, który dostał. Doskonale domyślał się, że ktoś go porwał, jednak problemem było to, że nie miał pojęcia kto mógł za tym stać.
Nie miał ostatnio za wielu poważniejszych wrogów, a ta niewiedza denerwowała go jedynie mocniej i mocniej, powodując, że niemal nikt nie mógł zbliżyć się do niego na odległość metra. Gdyby tylko wtedy nie wypuścił Louisa ze swojego domu, teraz nie byłoby żadnego problemu. Mógłby w spokoju cieszyć się obecnością omegi.
Szukał Tomlinsona po całym mieście, ale ten zdawał się przepaść jak kamień w wodzie. Nie potrafił skupić się na niczym innym, a zbliżająca się ruja wcale mu w niczym nie pomagała. Wydawało się nawet, że brak Louisa i ten strach jeszcze mocniej wpływały na jego alfę.
Nawet większość osób, które znały go doskonale z codziennego życia musiały powiedzieć bez cienia zawahania, że jeszcze nigdy wcześniej nie widzieli Harry'ego właśnie w takim stanie. Ale nie było to przecież nic dziwnego i ta sama większość zdawała sobie z tego sprawę i to doskonale.
— Spokojnie, jak znam Louisa, będzie jak kot i spadnie na cztery łapy bez większej krzywdy — powiedział znad filiżanki herbaty Liam, który był teraz wsparciem dla Stylesa, nawet jeśli powinien siedzieć w domu ze swoją własną omegą. Jednak dla spokoju Zayna, żaden z nich nie pisnął nawet słowem na temat zaginięcia Tomlinsona.
— Świetnie, masz jeszcze jakieś złote rady dla mnie?
— Tak, mógłbyś w końcu usiąść, już mi się mieni przed oczami jak robisz kolejne kółko wokół biurka.
— Wiesz, ja naprawdę się czasami zastanawiam, dlaczego jeszcze utrzymuję z tobą jakikolwiek kontakt.
— Ratuję ci dupę jako prokurator, za całkiem niezłą sumkę zresztą. A teraz siadaj, zanim coś ci się stanie i spróbuj choć przez moment zająć się czymś innym niż Louisem i jego zniknięciem. Minęły dwa dni od tego filmu, myślisz, że gdyby nie chcieli mu czegoś zrobić, nie dostałbyś kawałka paznokcia czy cholera wie czego.
— Zamknij się w końcu, bo na razie mam ochotę ci coś zrobić.
Payne nie odezwał się ani słowem więcej. Wiedział, że denerwowanie Harry'ego w takim stanie mogło nie skończyć się dobrze. Kiedy dopił swoją herbatę, odłożył filiżankę na bok i podniósł się, poprawiając swój garnitur.
— Nic tutaj po mnie z tobą w takim nastroju — rzucił ten, sięgając po swoją teczkę i płaszcz. — Jeżeli będziesz chciał, Zayn gotuje, a ja nie mam zamiaru pozwolić mu czekać w nieskończoność, aż wrócę. Miał ochotę posiedzieć w kuchni, więc załapiesz się na kolację. Może trochę ci się polepszy w innym towarzystwie niż tylko twoim.
— Jestem zajęty.
Liam westchnął, wychodząc z gabinetu. Porwanie Louisa wcale nie było taką prostą sprawą, jednak wszyscy mieli związane ręce, zanim nie dowiedzą się czegokolwiek więcej na temat miejsca, w którym omega się znajdowała. Payne dotarł nawet do kamer w okolicy miejsca, gdzie mieszkał szatyn, ale nie znaleźli nic. Zdecydowanie musiała być to dobrze zaplanowana akcja.
Miał tylko nadzieję, że Tomlinson znajdzie się jak najszybciej. Inaczej posypie się lawina kłopotów i zdecydowanie zdawał sobie z tego sprawę.
Ale wtedy zadzwonił jego telefon.
———
A gdzie w tym samym czasie — no dobrze może kilka godzin wcześniej — był Louis?
![](https://img.wattpad.com/cover/338467205-288-k443857.jpg)
CZYTASZ
✓ | The Art of Seduction
FanficKlub mienił się światłami, a wraz z nimi mienił się Louis. Louis, który był specjalistą w swojej pracy Zwodził i uwodził, wyciągając wiele pieniędzy od mężczyzn, którzy łaknęli jego uwagi ponad wszystko inne. A on uwielbiał widzieć, jak te bogate al...