Rozdział 4

6.4K 127 5
                                    

Rano obudziło mnie pukanie do drzwi "otwarte" powiedziałam zmęczonym głosem i nagle dotarło do mnie gdzie jestem szybko przeczesał moje długie brązowe włosy ręką i usiadłam na łóżku dalej miałam opuchnięte oczy ale nie tak bardzo jak przez ostatni tydzień przez drzwi weszła Andrea z jakimiś torbami w ręce i jednym pokrowcem na ubrania
-to twój mundurek szkolny- uśmiech się szeroko -a to prezent od naszych stylistów no otwieraj i mów czy ci się podoba.
Wzięłam od niej torbę w której były cudowne drogie bluzy kilka par spodni i równie drogie buty. Otworzyłam szeroko oczy
-nie podoba ci się? Spokojnie zawsze możemy wymienić. powiedziała
-Wręcz przeciwnie to jest CUDOWNE ale zapewne kosztowało to majątek ja.. ja tego nie przyjemne
-a to oto chodzi kochanie to przecież prezent nie przejmuj się pieniędzmi to w tym domu najmniejszy problem nie zawracaj sobie tym głowy.
Chciałam dalej brnąć i postawić na swoje ale asystentka szybko otworzyła pokrowiec i pokazała mi mundurek był to dosyć kurtka beżowa spudniczka w brązową kratkę , biała luźna koszula z krótkim rękawem na której środku był długi czarny krawat a na chłodniejsze dni na była również beżowa marynarka. Był śliczny mój mundurek w poprzedniej szkole czyli zwykła czerwona spódnica do kolan i biała bluzka to w porównaniu z tym to totalnie dwa inne światy. zanim wstałam Andrea zdarzyła wszystko powiesić na wieszaki i złożyć do półek było mi głupio że robi to za mnie ale ona zapewniała mnie kilkukrotnie że to jej praca że ona uwielbia organizacje i mode  i że bardzo się cieszy że będzie mogła mi doradzać co mam ubrać bo wkońcu jestem jedyną dziewczyną w tym domu i już widzi jak wybiera mi sukienki na wszystkie okazje.
Całą sobotę spędziłam w swoim pokoju wychodząc jedynie na obiad który jadłam w towarzystwie Xandra bo reszta gdzieś wyjechała.
W niedzielę rano do mojego pokoju wszedł Dylan
-wstawaj siostrzyczko.
-mhm już. ledwo żyłam wczoraj minął miesiąc od kiedy wujek i ciocia nie żyją więc całą noc nie spałam. Głównie płakałam dla tego moje oczy niesamowicie piekły i nie chciałam ich otwierać
-jak coś to za godzinę będzie tu tata.
Na te słowa gwałtownie usiadłam normalnie ogarnęła by mnie furia ale teraz o dziwo jej nie czułam. Teraz była to bardziej bezsilnoś i ciekawość nie byłam na niego zła nie potrafiłam bo mimo tego że przez całe moje życie go nie było to teraz wziął mnie do siebie. Bolało mnie jedynie fakt że był obecny przy wychowywaniu chłopaków a na mnie ewentualnie płacił alimenty.
-ok.
Widziałam jego zmartwione spojrzenie chyba nie takiej reakcji się spodziewał ale nic nie powiedział tylko się uśmiechnął i wyszedł.
Szybko zrobiłam sobie dwa warkocze ubrałam jeden z bluz którą dostałam i zwykłe dresowe spodnie.
Wyszłam z pokoju niedaleko którego stał Cam na początku mnie to nie dziwiło ale teraz kiedy ogarnęłam że jest on koło mojego pokoju ilekroć z niego wychodzę zaczełam się zastanawiać o co chodzi z tymi myślami dotarłam do wielkiej Czarno brązowej Kuchni połączonej z jadalnią.
Przekroczyłam jej próg i widziałam że przy stole był już Dylan, Nash i jeden nieznany mi mężczyzna nie trudno było się domyślić że to właśnie mój słynny ojciec gwałtownie się zatrzymałam był on pochłonięty rozmową z chłopakami ewidentnie rozmawiali o czymś nie przyjemnym bo wyraz jego twarzy był zimny i twardo nieugięty. nagle mnie zauważył nasze spojrzenie się skrzyżowało momentalnie wszyscy ucichli i również na mnie spojrzeli jakby wyczekiwali mojej reakcji ja się jednak nie ruszałam stałam jak wryta jego włosy były gęste czarno brązowe  podobne do moich sheina i Dylana jego oczy były ciemno Zielone był bardzo wysoki ale nie wyższy od Dylana i tak samo jak reszta chłopaków był bardzo umięśniony.
Nagle wstał lekko się wzdrygnelam ale na szczęście tego nie zauważył podszedł do mnie i tylko ledwo słyszalnie szepnął "Lèa słońce przepraszam" poczym mnie przytulił . Dawno w niczyim uścisku nie czułam się tak bezpiecznie ten uścisk przypominał mi moją mamę przytulała dokładnie tak samo chłopcy dalej milczeli patrzyli na nas wyczekująco odsunął się ode mnie i patrzył na mnie przez chwilę jego wyraz twarzy złagodniał po czym powiedział "zjesz coś nasza gosposia Mila zrobiła pyszne gofry" skinęłam lekko głową i usiadłam koło Nasha .
Jadłam powoli bo mój żołądek dalej bardziej przypominał supeł ale te gofry to było coś czego było mi trzeba bo od kiedy tu jestem ani razu nie zjadłam śniadania. przy stole panowała głównie cisza dopóki ojciec nie zabrał głosu
-Lèa jak skończysz jesc to przyjdź do mojego gabinetu okej?
-Dobrze tylko ja ..nie wiem gdzie jest pana gabinet.
Popatrzył się na mnie ze smutkiem domyślałam się że nie spodoba mu się że mówie do niego "Pan" ale nie byłam gotowa nazwać go tatą. Chwilę później na jego twarzy pojawiła się lekka wściekłość
-to nikt cię nie oprowadził po tym domu?!
Chłopcy momentalnie się spięli Shane już nabierał powietrza do płuc żeby się wytłumaczyć ale ojciec machnął tylko ręką "skoro twoi bracia nie znaleźli 30 minut to ja cię z przyjemnością oprowadzę" lekko się uśmiechnęłam i ruszyliśmy w głąb domu niedaleko kuchni był salon a obok niego jak to nazwał William "pokój spotkań" czyli duża sala z wielkim ciemno brązowym stołem i około 20 czarnymi wielkim krzesłami. Na tym samym piętrze była jeszcze siłownia i dość spore pomieszczenie z basenem następnie poszliśmy schodami w górę w jak się okazało w prawym skrzydle oprócz mojego  pokoju znajdowała się tam jeszcze biblioteka dwa pokoje gościnne i pokój Andrei która w naszym domu spędza większość swojego życia, za to w przeciwnym skrzydle było siedem pokoi moich braci oraz pokój mojego ojca oraz jego gabinet. już mieliśmy do niego wejść kiedy dostrzegłam jeszcze jedne drzwi których mi nie pokazano
-A tam?
Ojciec jakby się zestresował na moje pytanie
-tym się nie przejmuj tam pracują Nash i Liam oraz ja kiedy jestem w domu. Przyjmujemy tam klientów proszę cię abyś tam nie wchodziła dobrze?
Kiwnęłam głową chciałam się zapytać czym się zajmują ale nigdy nie byłam ciekawska uznałam że sami mi powiedzą jeśli będą chcieli ale nie oczekiwałam tego obstawiałam że może mają jakąś gigantyczną firmę informatyczną albo coś zapewne nic ciekawego
-No to dobrze. i wkońcu weszliśmy do gabinetu był dość spory na jego środku stało spore stare biurko z fotelami było tu też kilka regałów zamkniętych na kluczyk i mała sofa
-usiądź powiedział i wskazał na sofę obita czarną skórą to też zrobiłam on usiadł koło mnie
-słonce wiem że zapewne jest ci trudno ale chciałbym omówić kilka drobnych zasad. Po pierwsze często jestem w delegacji więc decydować o tobie będą chłopcy chciałbym abyś informowała któregoś z nich ilekroć chcesz gdzieś wyjść lub jeśli coś się dzieje chłopcy podali ci ich numery a tu jest mój- podał mi karteczkę z numerem telefonu i kontynuował- do szkoły będziesz jeździć również z twoimi brać jestem pewien że nie muszę nic mówić o paleniu piciu i imprezowania w tym wieku chociaż domyślam się że dobrze wiesz że twój stan zdrowia również ci na to nie pozwala.
-mój stan zdrowia? Zdziwiłam się
-tak z tego co mi wiadomo to masz 2 stopień astmy(astma przewlekła lekka)
-3. Poprawiłam go
-co? Jak to? od kiedy?
-od kiedy mama nie żyje.
Westchnął tylko ciężko i posłał mi współczujące spojrzenie.
-dobrze powiem tylko jeszcze że sprawdzałem twoje osiągnięcia szkolne i jestem z ciebie dumny na pewno poradzisz sobie w szkole jeśli będziesz potrzebowała jakiejś pomocy przy niej możesz się zwrócić do chłopaków ale z tego co mi się wydaje to będzie na odwrót.
Posłał mi lekki uśmiechnęła
-i tak jak wspomniałem prosiłbym cię abyś trzymała się raczej z dala od tamtych drzwi zaufaj mi to nic ciekawego.
Zaśmiałam się cicho
-zapewnie masz do mnie kilka pytań?
-tak. Czy chłopcy mnie wcześniej znali? 
Jego mina wyraźnie wskazywała na to że go zaskoczyłam
-emm.. no wiesz to nie istotne- próbował za wszelką cenę wymigać się od odpowiedzi
-to jest jedyna rzecz o którą chce teraz zapytać tylko jedna szczera odpowiedź proszę
-no dobrze słonce to kiedy urodził się Liam zatrudniłem dla niego opiekunkę którą była twoja mama ponieważ ja dużo wyjeżdżałem a jego matka się nim nie zajmowała twoja mama miała przydzielony tu jeden z pokoi była tu cały czas Liam ją uwielbiał potem urodził się Nash którym tak samo się zajmowała z tak jak potem resztą chłopców kiedy kiedy ich mama Katie mnie zdradziła rozwiesiliśmy się ona się wyprowadziła ale nawet nie myślała żeby zabrać twoich braci ze sobą. twoja mama zastępowała im matkę kiedy bliźniacy mieli rok zakochałem się w twojej Mamie to była cudowna kobieta kochała ich chłopaków jak swoje dzieci kiedy najmłodsi mieli 2lata Molly zaszła w ciążę - przerwał na chwilę jakby wracał do wspomnień z przed prawie 15lat a ja słuchałam z takim zaciekawieniem jakby w moim ulubionym filmie był właśnie kulminacyjny momet- Lèa ty nawet nie wiesz jaki byłem wniebowzięty jak dowiedziałem się że będę miał córke chłopcy gdy dowiedzieli się że będą mieli siostrę serio skakali z radości. Tu się urodziłaś w tym domu ale gdy miałaś kilka miesięcy nasz dom został napadnięty.. twoja mama tak się bała że wręcz błagała mnie żebyśmy sie przeprowadzili ale ja nie mogłem musiałem tu zostać Molly proponowała nawet że weźmie ze sobą wszystkich was ze sobą ale nie mogłem się na to zgodzić mimo że tak cholernie się o was bałem wtedy Molly zadecydowała że nie może tu zostać że chce żebyś miała spokojne życie zasługiwałaś na to więc z ciężkim bólem serca się zgodziłem chłopcy byli zrozpaczeni gdy się dowiedzieli nie chcieli stracić ani ciebie Ani Molly ale twoja mama bała się że jak ich poznasz to będzie musiała pozwolić ci tu przyjeżdżać.- spojrzał  mi głęboko w oczy- kochanie nasze życie jest naprawdę niebezpieczne.
-nie bezpieczne?-zapytałam
-no wiesz jak ma się dużo pieniędzy to zawsze znajdzie się ktoś kto będzie chciał je nam odebrać ale nie martw się niczym- uspokajał mnie ojciec.-twoja mama często dowiedziała chłopaków bo traktowała ich jak własne dzieci niestety ja i chłopcy nie mogliśmy cię odwiedzać tak umówiłem się z twoją mamą ale ona zawsze jak przyjeżdżała opowiadała nam o tobie pokazywała twoje zdjęcia itp. Lèa ja naprawdę nigdy nie przestałem o tobie myśleć ja i chłopcy naprawdę zawsze chcieliśmy żebyś tu była ale twoje bezpieczeństwo było ważniejsze.
Myślałam że zaraz zemdleje kręciło mi się w głowie i piszczało w uszach to było chore. Całe moje życie to było jedno wielkie kłamstwo wszystko zaczęło się łączyć moja mama co 2 weekend wyjeżdżała w delegację bynajmniej tak mówiła ale teraz wiem że przyjeżdżała tutaj nie wiedziałam co o tym myśleć ale wiedziałam jedno chcieli dobrze moja jakakolwiek złość na ojca że mnie zostawił minęła.
-Lèa... Chciał coś powiedzieć ale mu przerwałam
-tato wszystko okej nie jestem zła. Momentalnie jego twarzy zmieniła się w jego oczach pojawił się błysk uśmiechną się do mnie po jego policzku spłynęła pojedyncza łza szczęście i sekundę później trzymał mnie w tym jego bezpiecznym uścisku
-kocham cię córeczko.
Zawsze w głębi duszy wiedziałam że mój ojciec musi być dobrym człowiekiem moja mama nigdy nie związała by się z kimś kto nie byłby tego wart .
Mimo że rzadko płakałam aktualnie łzy niekontrolowanie wylewały sie z moich oczu
Przez resztę dnia siedziałam w bibliotece i czytałam moje notatki szkolne do których nie zaglądałam od tygodnia nauka nie była moja pasją ale przychodziła mi z łatwością a jeśli chciałam pokazać się z jak najlepszej strony w nowej szkole musiałam ogarnąć zaległości nagle ktoś wszedł do biblioteki to był Matt.
-co tam czytasz. Zapytał i staną nad biurkiem przy którym siedziałam
-uczę się
-to lepiej kończ i idź spać jest 22 a jutro pierwszy dzień w nowej szkole.
Nawet nie wiedziałam kiedy ten czas miną ale momentalnie wstałam i ruszyłam do mojego pokoju Matt wyszedł z biblioteki razem ze mną i udał się do swojego skrzydła idąc do swojego pokoju spotkałam Andre
-I co stresujesz się?
-trochę
-niczym się nie martw chłopcy zazwyczaj wyjeżdżają z domu około 7:20 więc bądź gotowa
-jasne
Poszłam do pokoju umyłam się i momentalnie zasnęłam
Rano obudziłam się o 5:30 żeby mieć czas na ogarnięcie się poszłam się wykąpać zrobiłam lekki makijaż i wyprostowałam włosy i już miałam wkładać swój mundurek kiedy usłyszałam pukanie do drzwi "proszę" powiedziałam a do mojego pokoju wszedł zaspany Nate wyglądał jakby przed chwilą wstał
-o nie śpisz już za pól godziny jedziemy chodź na śniadanie
-jasne
Co prawda nigdy nie jadałam śniadań tym bardziej przed szkołą ale nie umiałam sprzeciwić się moim braciom mimo że wiedziałam że przecież gdybym odmówiła nic by się nie stało.
Chwilę później w raz z Camem który jak zawsze był niedaleko mojego pokoju zamierzałam do kuchni w której czekali już  Dylan Shane i Matt mimo że wszyscy wyglądali jakby przed chwilą wstali każdy z nich miał już na sobie mundurek czyli beżowe spodnie i zwykłą biała koszule .
Powiedziałam ciche "dzień dobry" i zajęłam miejsce po drugiej stronie stołu niż reszta dziwnie się czułam w ich towarzystwie bo dalej miałam już w głowie opowieść ojca o ich relacjach z moją mamą Mila podała mi owsiankę z owocami szybko ją zjadłam i chwilę później stałam już przed domem. Chłopcy zadecydowali że ja pojadę z Dylanem, Xandrem   i Shanem a Matt i Nate drugim autem do szkoły jechaliśmy jakimś bardzo drogim samochodem kiedy podjechaliśmy na parking przy dużym nowoczesnym budynku kiedy Xander zaparkował auto wszyscy z niego wysiedliśmy. Na zewnątrz było ciepło więc sporą część uczniów czekała na lekcje pod szkołą kiedy wszyscy zobaczyli nas stało się to czego się bałam większość uczniów zaczęła na nas patrzeć i szeptać coś między sobą domyślałam się że ludzie będzie gadać bo mało kto dołącza do szkoły w trakcie roku szkolnego ale nie spodziewałam się że będzie to na aż taką skalę.
Mogłam się domyślać że chłopcy byli tu dość popularni ale to wyglądało bardziej jakby ta szkoła była ich jakby to oni nią rządzili.
- młoda jak coś to lekcje masz teraz w wschodnim skrzydle. dasz radę dojść tam sama?zapytał Dylan kiedy ja stałam w bezruchu wpatrując się w budynek szkoły do którego bałam się wejść nie lubiłam być w centrum uwagi a teraz raczej będzie to nieuniknione
-tak. Powiedziałam chłopcy posłali mi szczere uśmieszki i ruszyli w stronę grupki innych chłopaków. Ja ruszyłam do wejścia i mimo że wcale nie wiedziałam gdzie jest klasa do której mam się udać to nie chciałam żeby chłopcy myśleli ż jestem na tyle nie poradna że nie potrafię znaleźć sali. Jednak szkoła okazała się większa i coraz bardziej wątpiłam że uda mi się ją znaleźć na własną rękę.
-Hej pomóc ci w czymś?. Usłyszałam głos za plecami gdy się odwróciłam dostrzegłam niższą blondynkę.
-wiesz gdzie jest sala z Hiszpańskiego? Zapytałam wiedząc że nie ma mowy żebym znalazła ją sama
-Tak. Właśnie tam idę chodź zaprowadzę cię. Po tych słowach ruszyłyśmy  w głąb labiryntów korytarzy
-Lèa Martinez prawda? Ja jestem Nicola
-skąd znasz moje imię. zdziwiłam się
-proszę cię chyba każdy je zna jesteś zaginioną siostrą Braci Martinez.
Parsknęłam śmiechem
-oni rządzą tą szkoła serio przecież w tej szkole nawet żaden chłopak nie będzie miał prawa się do ciebie zbliżyć
-Że co?! Zdziwiły mnie jej słowa .
-no normalnie. I zatrzymałyśmy się pod jedną z sal.- dziewczyny to jest Lèa, Lèa to jest Mia i Agnes
-hej . Przywitałam się cicho
-hejka. Powiedziały chórem
Kilka minut później wszystkie siedzieliśmy już w sali. Kiedy nadeszła przerwa obiadowa weszłam na stołówkę i stanęłam w kolejce po jedzenie kiedy wzięłam swoją porcję zatrzymałam się i zaczęłam szukać wolnego stolika kiedy mój wzrok padł na Nicole która siedziała przy jednym ze stolików wraz z Agnes Mią i dwoma nieznajomymi blondynami machała do mnie więc szybko do niej podeszłam
-siadaj z nami. Powiedziała a ja to zrobiłam
-Lèa poznaj Jmesa  i Charliego
-hej przywitałam się- jestem Lèa
-wiemy w tej szkole chyba każdy zna już twoje imię powiedział James a ja tylko cicho westchnęłam. Podczas Lanchu wszyscy przy naszym stoliku rozmawiali i żartowali po jakimś czasie ja również dołączyłam się do rozmowy najlepiej rozmawiało mi się z Charlim był miły i dużo żartował
- jaką masz teraz lekcję? Zapytał mnie mój nowo poznany przyjaciel
-Matematyka.
- mogę cię zaprowadzić jeśli chcesz
-jasne też masz teraz Matematykę ?
- niee. Raczej nie będziemy mieli wspólnych zajęć chodzę dwie klasy wyżej matematykę mam z twoimi braćmi.
Zszokowała mnie wiadomość że Charlie był w wieku bliźniaków i Dylana. Po jego wyglądzie można się było domyślać że jest ode mnie starszy ale nie że aż tak
-ale idę w tę samą stronę więc nie ma problemu. Kontynuował Charlie
Chwilę później wszyscy wychodziliśmy ze stołówki Agnes i Mia miały teraz Angielski A Nicola i James biologię kiedy szłam z Charlim pod salę matematyczną rozmawialiśmy głównie o nauczycielce z matematyki jak twierdził Charlie najlepsza nauczycieli w szkole. Kiedy nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu gwałtownie się zatrzymaliśmy. Odwróciłam się a mój wzrok padł na Dylana trzymającego moje ramię za którym stali bliźniacy i jeszcze kilka ich znajomych
-jakiś problem ? Zaczął Dylan
-nie a czemu pytasz. Zapytał się Charlie bo ja nie mogłam nic powiedzieć widząc wściekła minę mojego brata
-Wiesz dlatego bo zastanawia nas Co do chuja robisz z naszą siostrą?!
- Dylan weź wyluzuj droczył się z nim Charlie
Widziałam że Reszta chłopaków stojąca za Dylanem ruszyła w naszą stronę
- Charlie tylko pokazywał mi gdzie jest sala z matematyki. Próbowałam jak kolwiek załagodzić sytuację
-mhm dobra młoda idź do sali bo już po dzwonku powiedział mój brat tak też zrobiłam z tego co widziałam chłopcy jeszcze przez chwilę rozmawiali ale już ich nie słyszałam.

Siostra ze zdjęcia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz