Rozdział 5

4.5K 106 0
                                    


Po lekcjach Shane powiedział że mam czekać przy aucie na parkingu tak też zrobiłam kiedy wyszłam ze szkoły zobaczyłam Charliego i się z nim pożegnałam a potem ruszyłam w stronę samochodu widziałam jak moi bracia wpatrywali się we mnie i zapewne widzieli że przed chwilą rozmawiałam z Charlim
- wsiadaj powiedział Nate kiedy stanęłam koło nich.
To też zrobiłam. kiedy wszyscy siedzieliśmy już w aucie Dylan bez słowa wyjechał z parkingu. W aucie panowała przerażająca cisza dopóki Matt jej nie przerwał
-co ty do cholery robiłaś? Jego głos był lekko mówiąc przerażający siedział z przodu więc nie widziałam jego twarzy ale mogłam się tylko domyślać że raczej nie był zbyt wesoły
-nie rozumiem o co wam chodzi. Byłam coraz bardziej zdezorientowana w głowie miałam też słowa dziewczyny.
-O co nam Kurwa Chodzi? Czemu do chuja chodzisz sobie po szkole z dwa lata starszym chłoptasiem. Dylan teraz już krzyczał byłam coraz bardziej wściekła nie wiedziałam o co im chodzi jaki mają do mnie problem
- co może chcesz zacząć mi wybierać znajomych?
-Słuchaj mała to nie o to chodzi Shane jako jedyny z nas wszystkich zachował jeszcze zimną krew
-Nie? A o co- zapytałam ironicznie w tym momencie auto zatrzymało się na posesji. Nie zastanawiając się po prostu wysiadłam nie zwracałam uwagi na to że Matt coś jeszcze do mnie mówił idąc w stronę drzwi widziałam zdezorientowane spojrzenia Xandra i Nate'a którzy właśnie wysiadali ze swojego auta i wodzili wzrokiem po między chłopakami którzy jeszcze rozmawiali w aucie a wściekłą mną która wchodziła do domu zatrzaskując za sobą drzwi.
Po wejściu nie myśląc o niczym po prostu zaczęłam iść w stronę swojego pokoju oczywiście na moje nie szczęście na schodach musiałam spotkać Nasha który właśnie kierował się na dół do salonu
-I jak pierwszy dzień siostrzyczko?
-super - powiedziałam ironicznie nie zatrzymując się i nie zaszczycając go ani jednym spojrzeniem.
Chwilę później już siedziałam w moim pokoju przebrałam się w wygodne dresy i dalej wściekła usiadłam do pracy domowej. Kiedy usłyszałam pukanie do drzwi nie chętnie zaprosiłam gościa do środka a przez drzwi do mojego pokoju weszła Andrea. Cieszyło mnie że to ona a nie któryś z braci ostatnio to ona była mi najbliższą kobietą rozmawiałam z nią o wszystkim jak z najlepszą przyjaciółką
- no kochaniutka jak tam w szkole? Zapytała
- Dopóki nie pojawili się moi bracia wszystko było super.
-no to opowiadaj
Opowiedziałam jej szczegółowo całą historię. Andrea cały czas mnie słuchała
-można się było domyślać że tak się to skończy- skomentowała kiedy skończyłam opowiadać
-Słucham ?
-mówiłam ci że są nadopiekuńczy, to było pewne że nie pozwolą się zbliżyć żadnemu chłopakowi do ciebie kochana przecież z nimi to ty sobie męża po śmierci znajdziesz- patrzyłam na nią z niedowierzaniem- lepiej żeby William się nie dowiedział bo wydaje mi się że mógłby cię wysłać na nauczanie domowe ale jak coś to nic ci nie mówiłam
-ŻE CO PROSZĘ?!- to były jedyne słowa które byłam w stanie wypowiedzieć
-wiem też uważam że to głupie ale ani ty ani tym bardziej ja nie możemy nic z tym zrobić.
Nie chciało mi się już tego komentować wstałam tylko z krzesła, usiadłam koło niej na łóżku i tylko się do niej przytuliłam Andrea przypominała mi ciocię Este i w tym domu wydawało mi się że tylko ona mnie jakkolwiek rozumie
-nie no Lèa spokojnie oni chcą dla ciebie dobrze martwią się po prostu nie chcą żeby ktoś złamał ci serce. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi a potem w progu staną Dylan czyli ostatni z braci z którym miałam teraz ochotę na rozmowę
-Andrea co ty tutaj robisz? Zapytał
-puka się zanim się wejdzie- syknęła na niego- nie twoja sprawa.- wstała i już miała wychodzić ale jeszcze w ostatnim momencie odwróciła się do mnie i dodała- kochana nie przejmuj się jakby coś to wiesz gdzie mnie znaleźć. I wyszła
-Dobra młoda chodź na obiad- powiedział
- nie jestem głodna- w sumie to byłam ale nie miałam siedzieć z nimi przy jednym stole
-to nie było pytanie już bo wystygnie
-nie jestem głodna nie rozumiesz ?- nim się obejrzałam Dylan stał już koło mnie
-moja droga albo idziesz sama albo osobiście cię tam zaniosę- powiedział i widząc ze wcale nie mam zamiar się ruszyć po prostu nie podniósł mimo moich licznych protestów niósł mnie aż do kuchni w której czekali już Xander Matt  Shane i Nate którzy na nasz widok szybko zakończyli swoją rozmowę i zaczęli się śmiać 
Mi w porównaniu do nich nie było do śmiechu wzięłam swoją porcję zupy i usiadłam koło Xandra i w ciszy zaczęłam jeść
- dobra młoda nie obrażaj się -zwrócił się do mnie Nate. Nic nie odpowiedziałam tylko zaszczyciłam go swoim morderczym spojrzeniem
-On jest od ciebie o 2 lata starszy. Mówił Matt
-On mi tylko pokazał gdzie jest sala z matematyki co w tym złego.
Chłopcy wymienili się spojrzeniami po czym Xander powiedział
-No już dobra pamiętaj że zawsze możesz do nas przyjść my też mogliśmy cię tam zaprowadzić
-nie chciałam wam przeszkadzać- powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Żartujesz sobie?! Ty nam nie przeszkadzasz- powiedział oburzony moimi słowami Matt
- dobra już następnym razem przyjdę do was
-no ja mam nadzieję- powiedział pod nosem Dylan. Wtedy do Kuchni weszli Nash i Liam
-No w końcu przyszłaś coś jeść- powiedziała mój najstarszy brat a ja wymieniłam lekko rozbawione spojrzenie z Dylanem.
Na szczęście Nash nie pytał mnie o sytuację na schodach za co byłam mu wdzięczna. pomiędzy mną a chłopakimi było juś dobrze a to głównie dzięki rozmowie z asystentką. Teraz każdy przy stole żartował i śmiał się jakby wszyscy włącznie ze mną zapomnieli o dzisiejszej kłótni
-A gdzie jest tata?- zapytałam braci
Wszyscy ucichli w tym momencie doszło do mnie co powiedziałam nazwałam faceta którego znałam zaledwie tydzień "tatą" , w prawdzie nazwałam go już tak w gabinecie ale chłopcy tego nie słyszeli myslałam że będą źli że tak go nazwałam ale jedyne co zrobili to uśmichneli się i poraz kolejny wymienili wesołe spojrzenia
-Dziś rano wyjechał do Francji powiedział że zadzwoni do ciebie kiedy skończy spotkania- opowiedział Liam na moje pytanie.

Siostra ze zdjęcia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz