Rozdział 26

3.2K 103 2
                                    

-co myślisz?- zapytała Tina pokazując mi zdjęcie sukienki na jutrzejszy ball.

- cudowna- powiedziałam zgodnie z prawdą.

Siedziałyśmy właśnie pod jedną z klas, rozmawiając o różnych mało istotnych rzeczach.

Kiedy ostatnia lekcja dobiegła końca jak zwykle czekałam na moich braci, a dokładnie Nate'a i Shane'a, z którymi wracałam do domu.
Kiedy po 10 minutach dalej nikt się nie zjawiał postanowiłam przejść się i zobaczyć całe szkolne podwórko, ponieważ było ogromne, a ja ani razu go nie zwiedzałam.
Szłam tak już dobre 5 minut, kiedy niedaleko mnie zobaczyłam dosyć sporą grupę ludzi. Kiedy podeszłam wystarczająco blisko, zobaczyłam że po środku tej grupy bije się dwóch chłopaków, a po chwili rozpoznałam w nich Nate'a oraz Charliego.

Kiedy stałam już między ludźmi, i z niedowierzaniem patrzałam na całą tą dzieciną bójkę. Widziałam że ludzie zaczęli szeptać pomiędzy sobą i ukradkiem patrzeć na mnie z nadzieją że tego nie widzę. Po chwili w małym tłumie dojrzałam Shane'a z kolegami. patrzałam na niego nie dowierzając że śmieje się z czyjejś krzywdy bo, mimo że nie darzyłam Charliego spacjalną sympatią, to patrzenie na jego zakrwawioną, przez mojego brata, koszulkę, nie należy do najprzyjemniejszych.

Kiedy jeden ze znajomych Shane'a zobaczył mnie pomiędzy uczniami, szturchną mojego brata w ramie patrząc na mnie lekko zestresowany. Ten Czując lekkie uderzenie na ramieniu, niechętnie odwrócił wzrok od bójki i spojrzał we wskazanym przez znajomego kierunku.
Kiedy dojrzał mnie na jego twarzy pojawiło się zakłopotanie, i ruszył w moją stronę przepychając się pomiędzy oglądającymi zawzięcie bójkę uczniami.

Po kilku sekundach poczułam na swoim nadgarstku stosunkowo mocny uścisk, i niemal przewróciłam się kiedy Shane pociągną mnie do tyłu. Odsunęliśmy się od całego widowiska, mimo to dalej czułam że sporo osób na nas patrzy.

-Co ty tu do cholery robisz?!

-Co wy robicie- syknęłam

Shane nie odpowiedział spojrzał tylko przez ramię na dalej toczącą się bójkę i westchnął.

-wracaj do auta.- podał mi kluczyki.

-chyba żartujesz!- powiedziałam oburzona.

-Masz czekać przy aucie, czego nie rozumiesz?- warknął.

-Shane puść..- spojrzałam znacząco na mój nadgarstek który Shane pod wpływem emocji nieświadomie ściskał coraz mocniej. Kiedy on spojrzał na swoją rękę od razu puścił moją na której został lekko widoczny czerwony ślad.

-Kurwa.. przepraszam- powiedział z przejęciem- nie chciałem ja...

Nie dokończył bo w tym momencie rozbrzmiał głos nauczycielki idącej w naszą stronę.

- Japierdole- podsumował - co za debil- powiedział patrząc na kobitę która właśnie prowadziła mojego brata i ledwo przytomnego Charliego do gabinetu dyrektora.

- Dylan za godzinę kończy, czekaj tu na niego. Nawet nie myśl o wracaniu do domu sama rozumiesz?- powiedział a po chwili znikną za tylnymi drzwiami szkoły.

                                 ***
Znudzona siedziałam na ławce niedaleko sali w której Dylan kończył lekcje. Kiedy zmęczona na sekundę zamknęłam oczy usłyszałam czyjś głos.

-śpisz?- zapytał prześmiewczo Max siadając na ławce obok mnie.

-Prawie

-Skończyłaś lekcje już dwie godziny temu.- zauważył, dyskretnie się do mnie przybliżając.

- Znasz mój plan na pamięć?- uśmiechnęłam się

-powiedzmy - odwzajemnił uśmiech

Kiedy tak siedzieliśmy, nawet nie wiem w którym momencie moja głowa wylądowała na jego ramieniu, a on wręcz automatycznie przyciągną mnie do siebie, a jego ręka zatrzymała się na mojej talii. Nie traktowałam tego  jako coś znaczącego a bardziej jako po prostu przyjacielski gest. Niestety Dylan tak tego  nie odbierał bo gdy tylko wyszedł z klasy,  wściekłym krokiem ruszył w naszym kierunku.

-Te Evans łapy przy sobie- krzykną a Max uniósł ręce w geście niewinności.
- spierdalaj stąd, mówiłem ci coś

-Dylan ogarnij się! Max nie słuchaj go- powiedziałam wstając tak jak mój przyjaciel.

-Nie tym tonem Li- odpowiedział mój brat, i już chciałam coś odpowiedzieć ale Max mnie wyprzedził.

-Spoko Lèa nie szkodzi, do zobaczenia jutro- przytulił mnie na pożegnanie, na co Dylan z trudem powstrzymał się od komentarza.

-Co ty tu robisz? Miałaś wracać z bliźniakami.- zauważył

-miałam, ale mieli "ważniejsze" rzeczy do zrobienia- powiedziałam gorzkim tonem

-w sensie?

-Dylan jedziesz z nami? Nicolas ma wolną chatę!- krzykną jeden z kolegów mojego brata poczym do nas podszedł- oo Mała panna Martinez! Ładną masz tą siostrę- dodał stając koło Dylana.

-Ogarnij się Aiden- warknął na niego.

-dobra dobra stwierdzam fakty, weź ją ze sobą, Nicolas się ucieszy.

Patrzałam na nich, a mój wyraz twarzy był mieszanką zmęcznia, znudzenia, wkurzenia i jeszcze wielu innych emocji.

-Ta reszta bym mnie chyba zajebała gdybym ją wziął.

-weź nie pierdol głupot

-Dylan czekam na parkingu- powiedziałam robiąc pierwsze kroki w stronę drzwi wyjściowych.

-dobra przyjdę za kilka minut- powiedział.

Wyszłam już z budynku szkoły i kierowałam się dalej w stronę sportowego auta mojego brata. Kiedy poczułam czyjąś dłoń na ramieniu gwałtownie się zatrzymałam.

-Hej młoda- przywitał się Nicolas.

-emm.. hej- odpowiedziałam niepewnie

- Przyjedź z Dylanem - powiedział

-wole nie, następnym razem.. może

-jesteś pewna? Jak zmienisz zdanie to daj znać, idę bo dostanę wpierdol jak Dylan zauważy że do ciebie zagadałem- uśmiechnął się i poszedł w przeciwnym kierunku do mojego.

Siostra ze zdjęcia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz