Rozdział 41

2.2K 57 9
                                    

W tamtym momencie sama nie wiedziałam dlaczego to robię. Może dlatego że Max mi się podobał i nie chciałam go odtrącić, nasza relacja dużo się zmieniła i każdy głupi mógł zauważyć że coś pomiędzy nami jest, i ten pocałunek tylko to potwierdził.
Wiedziałam tylko jedno, że nie skończy się to dla mnie najlepiej.
Pocałunek był krótki, więc już po kilku sekundach mój wzrok padł z powrotem w stronę miejsca mojego brata.
Shane patrzył na mnie, był zły ale nadal jakby nie dowierzał.

-Li, wszystko okej?- usłyszałam głos chłopaka.

- tak, jasne- powiedziałam otrząsając się z dziwnego transu w który wpadłam i wtedy zdałam sobie sprawę ile osób teraz na mnie patrzy.- idę do łazienki.

-ide z tobą- poinformowała odrazu Tina, a ja nie protestowałam, wiedziałam że ona zauważyła że coś jest nie tak, a ja w tamtym momencie jej potrzebowałam.
Tina była idealna jako przyjaciółka. Była w stanie czytać z ludzi jak z otwartej książki i zawsze znajdowała jakieś rozwiązanie.

Wstałyśmy więc i zaczęłyśmy opuszczać sale, spora część uczniów też już wyszła aby skorzystać z przerwy, niektórzy poszli do toalety blisko szatni, a inni przed budynek szkoły na fajkę.

Tuż przy drzwiach odwróciłam się ostatni raz tylko po to by zobaczyć że Shane nie siedzi już na swoim miejscu i trochę zaczęłam żałować że tak stchórzyłam bo nie przemyślałam tego że mój brat naskoczy teraz na Maxa.
O boże jaką ja byłam egoistką.

Razem z przyjaciółką skierowałiśmy się do toalety prawie na drugim końcu szkoły po to by mieć pewność że nikogo tam nie będzie.

-dobra, teraz gadaj o co chodzi?- zaczęła blondynka kiedy weszłyśmy do łazienki.-Maxs źle całuje, czy o chuj ci chodzi?

-co? Nie!

-to o co biega?

-o to, że każdy to widział- zakryłam twarz rękoma.

-no, i? To przecież nic strasznego. Ludzie w tej szkole robią gorsze rzeczy- skrzywiła się omiatając pomieszczenie wzrokiem.

-O to że na sali był Shane.- zmęczona usiadłam na kafelkach.

-O kurwa.

-no, co nie?

-Może nie zauważył- dziewczyna usiadła koło mnie.

-widział- westchnęłam- boże nie mogę się tu ukrywać w nieskończoność.

-czy ja wiem, może to wcale nie głupi pomysł- spojrzałam na nią z niedowierzaniem- dobra, tylko żartuje.

Intensywnie myślałam nad najlepszym rozwiązaniem. A tak owych nie było za wiele. I w końcu postanowiłam wstać. Mam już prawie siedemnaście lat, moi bracia muszą zrozumieć że też w końcu prędzej czy później zacznę prowadzić jako takie życie miłosne, a jak na mój gust Max był idealnym kandydatem. Był Porządny, uczył się nie najgorzej, był wysportowany, przystojny i lojalny, a co najważniejsze mnie kochał i.. i to ze wzajemnością. Długo to wypierałam ale to jak martwił się o mnie podczas mojego wyjazdu utwierdziło mnie w tym przekonaniu i oswoiłam się ze swoimi uczuciami względem chłopka.

-Dobra Tina trzymaj za mnie kciuki- powiedziałam z uniesioną głową.

-co zamierzasz?- zapytała podejrzliwie dziewczyna.

-Pogadam z nim normalnie. Mam 16lat i mam prawo mieć chłopaka czy im się to podoba czy nie.- powiedziałam zdeterminowana.

Spojrzałam jeszcze w lustro lekko się poprawiając, i pchnęłam drzwi a pierwsze co zobaczyłam po wyjściu to Shane, Nicolas i jeszcze jeden chłopak z tej całej Pożal się Boże szkolnej elity moich braci.

-Hej- powiedziałam z wymuszonym uśmiechem i nie poświęcając tej trójce większej uwagi zaczęłam wracać na salę.

-Daruj sobie Lèa.-powiedział wściekły Shane.

Nie odwróciłam się, dalej szłam przed siebie jednak słysząc że Shane przy 2 większych krokach mnie dogania moja pewność siebie powoli zaczęła znikać. Już chwilę później poczułam na ramieniu delikatny lecz stanowczy uścisk.

-co?- zapytałam głupio.

-dobrze wiesz o co mi chodzi- powiedział

-Shane- westchnęłam z irytowania- czy mógłbyś przestać wtrącać się w moje życie- zapytałam znudzona.

Chłopak chyba nie takiej reakcji się spodziewał, bo przez chwilę nie odpowiadał a jego wyraz twarzy ze złego zmienił się na zakłopotany.

-ja przecież tylko..no..- wymruczał chcąc się wytłumaczyć.

-Tak wiem, martwisz się o mnie tak samo jak reszta.- dokończyłam za niego.

-No właśnie- podtarł dłonią kark- Poprostu nie chce żeby ten chu.. chłopak cię skrzywdził- dodał pewniej.

-A nie lepiej żebym sama przeżyła swoją pierwszą miłość- powiedziałam, krzywiąc się bo przecież Max nie był moim pierwszym chłopakiem ale bracia nie wiedzieli o mojej przeszłości i lepiej żeby tak pozostało.

-Nie wiem, może masz rację- zamyślił się- niech ci będzie.- powiedział jakby z trudem.

Uśmiechnęłam się. Nie chciałam dziś żadnej kłótni, ten dzień był świetny i nie chciałam nie potrzebnych sprzeczek z braćmi, a już na pewno nie z Shane'm.

-ale wiesz że reszta też się dowie co nie?- zapytał.

-jak się nie wygadasz, to się nie dowiedzą - odpowiedziałam.

-Nie będę Tego przed nimi ukrywał.- powiedział to takim tonem że nawet gdybym rzuciła się na kolana błagając żeby trzymał język za zębami, nie zmienił by zdania- poza tym nie zapominaj że reszta też chodzi tu do szkoły a ty i ten.. no Evans nie jesteście zbytnio dyskretni.

Przewróciłam oczami i z jednej strony trochę zaczęłam się stresować reakcją reszty barci na mój związek, ale z drugiej byłam z siebie dumna że udało mi się uświadomić Shane'a że to, że mam chłopaka to nie koniec świata.

----------------------

Przepraszam że tak długo nic nie wstawiłam , ale mam nadzieję że ten rozdział również wam się spodoba.

Siostra ze zdjęcia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz