Rozdział 29

3.1K 95 2
                                    

Rano pod wpływem ekscytacji związanej z dzisiejszym wydarzeniem już o godzinie 8:00 byłam na nogach. A ze względu na to że była sobota jako pierwsza zjawiłam się w kuchni, po chwili jednak poczułam jeszcze czyjąś obecność w pomieszczeniu.

-już nie śpisz?- zapytał Liam. Mimo wczesnej jak na weekend pory, on już zdążył wziąć prysznic zapewne po porannym treningu, co zdradzały jeszcze lekko wilgotne włosy oraz założyć na siebie swoją idealnie wyprasowaną koszulę, która o dziwo dziś różniła się nie co od tych w których chodził na co dzień,  bo ta zamiast nieskazitelnego odcienia bieli, była po prostu czarna. Nie da się ukryć że wyglądał w niej lekko mówiąc groźnie, bo gdyby ktoś nie znałby go od tej strony co ja, czyli troskliwego i nadopiekuńczego brata, zapewne wziął by go za jakiegoś mafioza.

- wstałam chwilę temu- poinformowałam go, i patrząc na niego w głowie zadawałam sobie pytanie, czy on wie o tym co zrobił Charlie, nie odważyłam się jednak go o to zapytać.

-Xander cię zawiezie- powiedział a ja tylko przez ułamek sekundy zastanawiałam się o co mu chodzi, jednak szybko zorientowałam się, a w moim brzuchu znowu poczułam motyle. Może niepotrzebnie tak bardzo przeżywałam to wydarzenie, ale nic nie mogłam na to poradzić, bo wizja spotkania z przyjaciółmi bez wrednych braci którzy tylko czekają żeby przyczepić się do mnie lub Maxa, Bardzo mnie fascynowała.

                                       ***
Próbowałam właśnie zapiąć tylni zamek mojej reakcji, nie stety bez skutecznie bo moje ręce do niego nie sięgały.
Usłyszawszy gwizd gwałtownie odwróciłam się w stronę drzwi, i aż pobladlam kiedy zobaczyłam że ze skrzyżowanymi na piersi rękoma opiera się o nie Mateo.
- co ty tu do cholery robisz?!- wypaliłam całkowicie zdezorientowana bo była to ostatnia osoba którą spodziewałam i chciałam zobaczyć.
-Przyszedłem w odwiedziny do twoich braci- uśmiechnął się i lustrował mnie z góry do dołu.
- Najwyraźniej pomyliłeś pokoje- syknęłam, i nie chcąc psuć sobie humoru takim dupkiem, wróciłam do nieudolnej walki z suwakiem.
Ten jeszcze chwilę na mnie patrzył, po chwili jednak kątem oka zauważyłam że idzie w moją stronę i znieruchomiałam.
-Nie dotykaj mnie!- wypaliłam gdy
wyciągał rękę w moją stronę.

- uspokój się gwiazdeczko- uśmiechnął się jeszcze szerzej pokazując swoje równe śnieżnobiałe proste zęby.

Poczułam mrowienie na skórze kiedy Mateo delikatnie i uważnie odsuwał moje włosy na bok tak aby nie zepsuć mojej staranie wykonanej fryzury, następnie złapał za drobny zamek na tyle mojej ślicznej sukienki i zwinnym ruchem przesuną go w górę.

-Co jest kurwa?!- usłyszałam zaa pleców głos Matta.

-A co ma być?- powiedział prowokująco Mateo

-Zbieraj od niej te łapy, i dobrze ci radzę spierdalaj stąd.

-i czego się tak rzucasz, tylko jej pomogłem.

-jeszcze jedno słowo, a ja pomogę ci stąd wyjść.

-dobra dobra- chłopak, a raczej mężczyzna podniósł ręce w geście który zapewne miał uspokoić mojego brata, ruszył w stronę drzwi mijając mojego brata i zanim wyszedł  mrugnął do mnie.

-co on do chuja robił w twoim pokoju hmm?-zapytał Matt kiedy zostaliśmy sami.

-wy mi powiedzcie, bo to podobno wasz gość.

-A gdzie do cholery jest ten twój pożal się boże ochroniarz?- zapytał ale nie do końca pytanie kierował do mnie. po chwili namysłu dodał- Xander czeka na ciebie w samochodzie.

-Baw się dobrze- powiedział Xander kiedy jedna nogą zdążyłam już wyjść z auta- i masz być grzeczna, zrozumiano?
-tak tak, rozumiem- powiedziałam.
Rzuciłam bratu jeszcze wesoły uśmiech na pożegnanie, zamknęłam drzwi i gdy tylko się odwróciłam od razu zauważyłam biegnące w moją stronę przyjaciółki. A ja trochę pozazdrościłam im tej gracji i swobody z którą truchtały na swoich wysokich szpilkach, kiedy ja ledwo co mogłam w nich iść.
-Dziewczyno wyglądasz cudnie!- krzyknęła Tina z przesadną ekscytacją.

-Max padnie z wrażenia!- dodała Holly z rozbawieniem.

-dajcie spokój- zawstydziłam się- tak w ogóle to gdzie chłopcy?

-mówili że zaraz przyjdą.

Stałyśmy tak jeszcze przez jakiś czas i zachwycałyśmy się nawzajem naszymi kreacjami, biżuterią, fryzurami a każda z nas miała naprawdę dobry humor. W pewnym momencie poczułam na swojej talii mocny, w zarazem delikatny uścisk a do mojego nosa dotarł piękny zapach męskich perfum, który bardzo dobrze znałam.

-ślicznie wyglądasz Li- skomplementował mnie Max. Na co ja lekko odchyliłam głowe do tyłu bym móc spojrzeć na niego i posłałam mu najsłodszy uśmiech na jaki tylko byłam zdolna, na ten gest moje przyjaciółki zareagowały głośnym piskiem.

-Czy my o czymś nie wiemy?- zapytał jedna z nich.

-ohh przestańcie tylko się przytuliliśny to nic takiego, przyjaźnimy się okej- odpowiedziałam kiedy szliśmy już na szkolną aulę.

Siostra ze zdjęcia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz