Rozdział 20

3.3K 96 16
                                    

Wstałam rano o godzinie 10:00. Udało mi się przespać całą noc bez żadnych koszmarów i nie potrzebnych przebudzeń o prócz momentu kiedy Nash przyszedł do mnie zobaczyć czy śpię, co było naprawdę urocze.

Po przebudzeniu od razu zaczęłam przygotowywać się na spotkanie z Luką i jego znajomi. Nie ukrywa że kilkukrotnie zastanawiałam się czy na pewno dobrze zrobiłam zgadzając się na to spotkanie, ale po wczorajszej kolacji moje myśli były zajęte czymś innym, a mianowicie tym, czy moi bracia i ojciec naprawdę są w stanie posuną się tak daleko aby naprawdę wydać mnie za mąż za jakiegoś przypadkowego, starszego typa którego widziałam raz w życiu.

Za namową Andrei założyłam na siebie długą szarą bluzę i krótkie przylegające spodenki, moje włosy wyprostowałam a do tego wszystkiego była jeszcze mała Czarna sportowa torebka.
Tak jak wcześniej umówiłam się z chłopakiem spotkamy się na przystanku niedaleko mojej szkoły skąd odbierze mnie swoim samochodem i wraz z Chris'em i Harry'm pojedziemy do ich szkoły na mecz.
Mimo iż długo zapewniałam braci że przecież mogę pojechać tam autobusem to Nate i tak uparł się że mnie zawiezie, tak więc o 13:00 oboje siedzieliście już w aucie, gdzie głownie słuchałam wykładu brata na temat tego, że mam się cieszyć że pozwala mi jechać, że mam być ostrożna i że jak gdyby tylko coś się dzieło to od razu mam do niego dzwonić.

-Jak nie będziesz odbierać telefonu, to już nigdy go nie zobaczysz jasne?- powiedział gdy wysiadłam z samochodu.

-jasne, MAMO- zaśmiałam się.

-to nie są żarty

-okej okej wyluzuj- powiedziałam zatrzaskując drzwi auta

Siedziałam na ławce, aż w pewnym momencie na przystanku zatrzymał się czarny samochód z którego po chwili wysiadł Luka

-Wsiadaj Ślicznotko- powiedział otwierając mi drzwi od strony pasażera

Kiedy wsiadłam do środka zauważyłam że na tylnym siedzeniu siedzieli Chris i Harry przywitałam się z nimi i wszyscy razem ruszyliśmy w drogę.

Kiedy po 30 minutach jazdy przez, dziwny i ponury las dalej nie było widać żadnej szkoły oraz jakiej kolwiek żywej duszy zaczęłam się niepokoić.
-Napewno dobrze jedziesz?- zapytałam zestresowana

-Oj oczywiście że tak Luka to niezawodny kierowca- zaśmiał się Harry

Kiedy po 15minutach samochód się zatrzymał odetchnęłam z ulgą, niestety nie trwała ona długo bo kiedy spojrzałam za okno dalej znajdowaliśmy się w lesie.

-Gdzie my jeste..

-wsiadaj- zażądał Luka tak ostro że nie byłam w stanie się sprzeciwiać.

Kiedy posłusznie wyszłam z auta poczułam jak Harry łapie mnie za ręce tak że uniemożliwiał mi jakikolwiek ruch.

-żebyś nie zrobiła nic głupiego- powiedział gdy wpatrywałam się w jego duże dłonie zaciśnięte na moich nadgarstkach tak mocno że już czułam formujące się na nich siniaki.

Chciałam się wyrwać, zaczęłam panikować, pod moimi powiekami zaczęły zbierać się łzy w pewnym momencie poczułam jak ktoś przykłada mi nasączony czymś kawałek materiału i wtedy już wiedziałam że to koniec.
"Proszę nie.." to były ostatnie słowa które zdołałam powiedzieć zanim totalnie straciłam przytomność.

Obudziłam się w starym drewnianym budynku, za oknem było już ciemno, siedziałam na starym skrzypiącym krześle, a kiedy chciałam poruszyć rękoma poczułam że są związane.

-obudziła się- krzykną Chris nie odrywając odemnie wzroku.

-wstałaś ślicznotko. Już myślałem że nigdy się nie obudzisz- powiedział Luka wchodząc do pomieszczenia wraz z Harry'm.

Podszedł do mnie w ręce trzymał zapalniczkę, a wtedy poczułam zapach benzyny.. .Moje serce omal nie stanęło kiedy dodałam dwa do dwóch i doszłam do wniosku co zaraz się stanie.
Luka ciągle się uśmiechał, stanął przede mną, zimną dłonią dotknął mojego policzka a po chwili poczułam na nim silne pieczenie. Uderzył mnie tak mocno że nie kontrolowanie wybuchnęłam gorzkim płaczem pełnym żalu.

- Masz wybór z którym bratem chcesz się jeszcze pożegnać - powiedział machającą mi przed twarzą telefonem- szybko bo się rozmyślę.

-Nate, zadzwoń do Nate'a- jęknełam

"Halo" rozbrzmiał w słuchawce głos mojego brata

-Nate.. przepraszam- powiedziałam niewyraźnie przez to jak spuchnięty był mój policzek przez uderzenie.

-Li gdzie ty jesteś?!- usłyszałam z telefonu.

-Będę z mamą. Nate... - wypowiadając te słowa poczułam dziwną pustkę i ulgę

-Nie mów tak, wytrzy..- połączenie zostało przerwane

-starczy tych czułości- powiedział Luka ciskając z całej siły moim Telefonem o ścianę.

Z twarzy chłopów nie znikał przeważający uśmiech pełen satysfakcji i zadowolenia był tak przerażający że gdy tylko na nich spojrzałam, całe moje ciało pokrywały nie przyjemne ciarki.
Ale gdy poraz ostatni na nich spojrzałam zauważyłam jak Luka podpala moje zdjęcie z mamą które zawsze trzymałam za obudową mojego telefonu, a po chwili płoną już cały pokój..

----------------------
Uważam że rozdział jest mocny, przez chwilę pisałam go z myślą że jest to już ostatni rozdział, ale chyba nie chcę kończyć tej książki tak drastycznie.

Dziękuję za tak dobry odbiór tego opowiadania, możecie dać znać jak byście chcieli żeby potoczyły się dalsze losy Li.

Uwielbiam czytać wsze komentarze, naprawdę motywują do dalszego pisania.
💗💗

Siostra ze zdjęcia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz