Rozdział 34

2.5K 77 4
                                    

Pierwsze dni wycieczki spędziłam na poznawaniu ludzi i zwiedzeniu jak największej ilości zabytków. Ta wymiana jednak nie oznaczała całkowitej przerwy od szkoły, bo w ciągu tygodnia każdy miał obowiązek zjawić się na zajęciach, te jednak sporo różniły się od tradycyjnych lekcji w szkole. Były luźne, prowadzone w przyjemny sposób i o wiele krótsze, tak że resztę dnia mieliśmy wolną.

Kiedy nadszedł weekend bracia oznajmili mi że na cały czas Jego trwania mają zamiar wyjechać do Walencji.
Kilkukrotnie upewniali się czy na pewno nie mam ku temu nic przeciwko i jak się można domyślać nie miałam, a wręcz przeciwnie.

-Nie odstępuj Michaela na krok rozumiesz?- mówił Matt głosząc mi już wszystkie znane mi dobrze zasady i polecenia.

-przecież on cały czas za mną łazi- spojrzałam wymownie na stojącego za mną ochroniarza- nawet gdybym chciała to nie mam szans go zgubić

-w hotelu masz być max o 20 i żadnych imprez, alkoholu i tym podobne, jasne?

-jak słoneczko- uśmiechnęłam się, a mój dobry nastrój mnie nie opuszczał.

**

-i co? Masz zamiar tak bezczynnie siedzieć- zagadnęła znudzona Lili- skorzystaj z wolności, twoich braci nie ma. Zabawimy się, będzie fajnie

Westchnęłam znudzona już jej natręctwem. Gdy tylko dowiedziała się o wypadzie moich braci, od razu zaczęła namawiać mnie do wyjścia. Szczerze ją lubiłam, ale trzeba przyznać że sporo się od siebie różniłyśmy. Ja wolałam spokojne popołudnie z wypadem do kawiarni lub galerii z grupą najbliższych przyjaciół, ona zaś głośne imprezy, zatłoczone miejsce, lubiła być w centrum uwagi. Trzeba mi jednak przyznać że nie zawsze byłam taka jaka byłam teraz, po śmierci matki było mi.. co najmniej ciężko. Miałam tylko 12 lat kiedy straciłam matkę, a ojca nie znałam. Źle to zaniosłam, nie mogłam się z tym pogodzić. Wujkowie wspierali mnie jak tylko mogli, miałam u nich wszystko czego było mi trzeba, i przez pierwsze dwa lata udało mi się jak kolwiek pogodzić z starą rodziców. Jednak gdy skończyłam 15 lat wszystko się zmieniło, zaczęłam uświadamiać sobie jak bardzo moje życie było beznadziejne. Odcięłam się od cioci i wujka, znalazłam starszych odemnie przyjaciół i chłopaka , którzy co drugi dzień imprezowali.. a ja razem z nim.
Na imprezach alkoholu nie brakowało, i co gorsza po jakimś czasie wzbrania się przed tym wszystkim uległam. Uległam bo poznałam Alexa. Piłam, paliłam, wracałam do domu nad ranem a miałam tylko 15 lat. Właśnie z tak między innymi nasiliła się moja astma.
W tym okresie mojego życia 17-letni Alex, którego poznałam na jednej z tych całych imprez, zawrócił mi w głowie.
Nie widziałam po za nim świata, był dla mnie autorytetem, a jak można się domyślać do autorytetu to było mu daleko.
Był bardzo przystojny, był takim bed boyem z seriali dla nastolatek, dużo lasek ze szkoły było w nim zakochane więc bałam się że jak zaprzeczę gdy proponował mi alkohol to się mną znudzi i zamieni na inną. Rzadko widziałam go trzeźwego, rzadko też widywaliśmy się poza imprezami. Trwałam w tym świecie co weekend upijając się ze starszymi znajomymi, po jakimś czasie do alkoholu dołączyły również używki do których mój ówczesny chłopak też miał słabość, ja jednak może i straciłam rozmum tonąc po uszy w alkoholu i głośnych klubach, ale narkotyków nie zamierzałam tknąć, cóż byłam też ślepo zakochana i gdy Alex stwierdził że "kiedyś byłam lepsza i teraz robię się nudną szmatą" kiedy odmówiłam mu wciśnięcie białego proszku ułożonego w białą cienką linię, poległam.
Często słyszałam plotki że Alex zdradza mnie na boku, w mojej głowie jednak chłopak robił za idealnego rycerza na białym koniu dającego mi wszystko czego na tamten moment potrzebowałam, ucieczki od rzeczywistości i zapomnienia o problemach.
Niestety wkońcu przekonałam się że to nie były tylko niewinne ploty. Poszłam na grilla do jednego ze znajomych mojego chłopaka, przyszłam późno więc spodziewałam się że Alex nie będzie już trzeźwy, nie myliłam się, zastałam go bezwstydnie obścuskującego się z inną dziewczyną, szkolną gwiazdeczką Tori Malcom. Mój świat rozpadł się na tryliony małych kawałeczków. Chłopak gdy tylko mnie zauważył oderwał się od dziewczyny i podszedł do mnie przepraszając, ja jednak już nie mogłam nie dawałam rady. "To koniec Alex" powiedziałam mu odwracając się z zamiarem wyjścia ten jednak mocno zacisną palce na moim nadgarstku i odwrócił mnie w swoją stronę, a w jego oczach od razu zauważyłam że w jego organizmie nie tylko był alkohol. "To ja będę decydował kiedy koniec, rozumiesz?!" Pamiętam jak wszyscy się na nas gapili, ale nikt nie odważył się przerwać napadu złości chłopaka. W końcu udało mi się wyrwać z bolącego uścisku "To jeszcze nie koniec! Głupia dziwka! Beze mnie nie dasz rady, oboje o tym wiemy!" Krzykną mi na odchodne i nie licząc licznych nie odebranych telefonów więcej go nie widziałam. Wtedy postanowiłam że nigdy nie tknę już alkoholu, a na pewno nie w takich ilościach.

-sorry Lili, jestem zmęczona- dziewczyna westchnęła ciężko.

- jak zmienisz zdanie będziemy w barze za rogiem, wrócę wieczorem.


Siostra ze zdjęcia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz