Rozdział 8

4.6K 102 1
                                    

po około godzinie nauki wstałam od biurka i ruszyłam w stronę kuchni aby zaparzyć sobie herbatę kiedy minęłam jej próg w kuchni spotkałam Xandra, Nasha i Liama początkowo żaden z nich mnie nie zauważył ponieważ byli pogrążeni w rozmowie nie wiedziałam na jaki temat aż do momentu kiedy najmłodszych z nich nie powiedział: " i co ja mam jej niby powiedzieć kiedy znowu zapyta o Cama przecież ona nie jest głupia" Byłam ciekawa ich rozmowy bo wkońcu rozmawiali o mnie ale zbyt bardzo ceniłam prywatność innych ludzi więc zanim kto kolwiek zdążył mu odpowiedzieć powiedziałam szybkie "hej" na tyle głośno żeby każdy z nich mnie usłyszał kiedy to zrobiłam ich rozmowa momentalnie się zakończyła a oni popatrzyli po między sobą z przerażeniem początkowo chciałam udawać że nic nie słyszałam ale zmieniłam zdanie szybko zaopatrzyłam herbatę i zamiast ruszyć w kierunku mojej komnaty dosiadałam się do moich braci
-po wiecie mi prawdę?-zapytałam
-nie rozumiem? -udawał Nash
-No dobrze - westchnął Liam - Cam to twój ochroniarz
Zamrugałam kilka razy z niedowierzaniem
- serio? Ochroniarz i to jeszcze w domu - powiedziałam
- to dla twojego dobra- zapewniał mnie mój najstarszy brat
- dobra wiecie co w tym domu nic mnie już chyba nie zdziwi- zaśmiałam się ironicznie i bez słowa wstałam i wyszłam . Miałam zamiar dokończyć naukę do sprawdzianu,
Ale zmieniłam plany w pokoju przebrałam się w sportowy strój i skierowałam się w stronę siłowni. Gdy miałam 5lat mama zapisała mnie na zajęcia z samoobrony i mma chodziłam na zajęcia raz w tygodniu natomiast po jej śmieci zaczęłam trenować codziennie aż do dnia w którym trafiłam do szpitala bo z przemęczenia zapomniałam przyjmować lekków po tym incydencie moja ciocia kategorycznie zabroniła mi trenować długo się o to kłóciliśmy nie chciałam z tym  kończyć bo to była jedyna rzecz która mnie uspokajała mogłam się tam wyżyć za wszystko a tego właśnie teraz potrzebowałam
Weszłam do tego wielkiego pomieszczenia po raz pierwszy na jednej ze ścian wisiało gigantyczne lustro naprzeciw którego stało kilka bieżni trochę dalej ławki ciężarki i takie rzeczy moje oczy się zaświeciły kiedy ujrzały worek treningowy i materac.
wzięłam się za uderzenie w twardy materiał z każdym zadanym ciosem przypominały mi się różne przykre sytuację byłam już bardzo zmęczona i zdyszana ale nie zamierzałam przestawać po policzkach zaczęły mi wpływać strumyki łez czułam że mi tego brakowało w pewnym momencie mimo muzyki która leciała w moich słuchawkach usłyszałam czyjś głos
- ej ej ej spokojnie- był to donośny głos Shena
Chciał do mnie podejść ale ja nie przestawałam uderzać w pewnym momencie zaczęło mi robić się słabo czułam się jak w dzień w którym trafiłam do szpitala widziałam czarne mroczki przed oczami wtedy przestałem uderzać oparłam się o ścianę i osunęłam się po niej w dół na materac podciągnęłam swoje nogi do brzucha i podałam głowę kolanami wtedy już totalnie przestałam panować nad swoimi emocjami wybuchnęłam a mój brat momentalnie do mnie podbiegł mówił coś ale go nie słyszałam mój oddech był płytki powoli zaczynałam się dusić usłyszałam jak Shane klną pod nosem w pewnym momencie poczułam że mój brat mnie podniósł i zaczął wręcz biec w stronę salonu cały czas mówiąc do mnie  "spokojnie mała nic ci nie będzie dasz radę" kilka sekund późniejszym poczułam że kładzie mnie na sofie w tym momencie usłyszałam głos reszty braci nie mogłam powiedzieć co mówili i kto to dokładnie był bo słyszałam ich jak przez mgłę. Kiedy poczułam że ktoś mnie przytula i gładzi mnie po głowie zaczęłam się powoli  uspokajać
- kurwa zróbcie coś do cholery- panikował Dylan
-Daj jej wody szybko - pospieszał Nasha mój najstarszy brat
- malutka już dobrze spokojnie- powiedział Xander do którego byłam przytulna i podał mi wodę napiłam się poczym wymamrotałam błagalnym głosem
- inhalator na biurku
- kurwa twoja astma Dylan zapierdalaj do jej pokoju - wykrzyczała Xander
Kilka minut później po zażyciu lekarstwa dalej siedziałam na kolanach mojego ukochanego braciszka który ciągle mnie obejmował i nie miał zamiaru puszczać
- co to od cholery było?- mruknął Nate- gdzie ty ją znalazłeś w takim stanie?
- była na siłowni ta mała dziewczynka na pewno coś kiedyś trenowała.
Wszyscy spojrzeli na mnie
- ta trenowałam- wymruczalam ledwo słusznie
-Co trenowałaś ?- zapytał najstarszy z braci 
- samoobrona- odpowiedziałam na jego pytanie-  i mma - dodałam
Moi bracia patrzyli na mnie wielkimi oczami
-jak długo? - zapytał Nate
- od kiedy skończyłam jakoś 5lat
-normalne małe dziewczynki chodzą na balet czy coś takiego a nasza siostra w tym czasie chodziła na MMA super- zakpił Dylan
- nie martw się na balet też chodziłam- uśmiechnęłam się do niego - ja idę spać mam jutro ważny sprawdzian
- może lepiej będzie jak nie pójdziesz jutro do szkoły- zasugerował najstarszy z rodzeństwa
-ja muszę iść przecież już jest wszystko dobrze- zaprotestowałam
-no nie wiem- odezwał się Nash
-spokojnie będziemy mieć na nią oko- wtrącił się Matt
-no niech wam będzie ale jak tylko coś się zacznie dziać macie mnie od razu powiadomić- zgodził się Liam
- jasne- przytaknęłam uśmiechnięta
Chwilę później szłam już do pokoju w
Towarzystwie Xandra który uparł się że idzie ze mną. Kiedy minęliśmy próg mojej komnaty mój brat rzucił się na moje łóżko a ja w tym czasie wzięłam szybki prysznic i przebrałam się  w piżamę. Kiedy wyszłam z łazienki Xander dalej na mnie czekał
-no chyba nie myślisz że zostawię cię tu samą- powiedział kiedy stałam i wpatrywałam się w niego zdziwiona
-przecież nic mi nie jest- odpowiedziałam i położyłam się na łóżku koło brata
-dlaczego?- zapytał po chwili
- co dlaczego
- to przez tego ochroniarza?
-nie wiem o co ci chodzi Xander- wiedziałam ale miałam nadzieję że odpuści było mi głupio że chłopcy widzieli mnie w takim stanie.
-Lèa nie udawaj- zirytował się brat
- to jakby no... nie wiem postaw się na moim miejscu- wydusiłam z siebie- za miesiąc mijają 3 lata od śmierci mamy
Xander spojrzał na mnie smutno
- Molly była cudowną kobietą jesteś do niej tak podobna- posłał mi smuty uśmiech- mała musisz nam mówić jak coś się dzieje rozmawiaj z nami my naprawdę zawsze ci pomożemy okej?
Chciałam w to uwierzyć i wiedziałam że by mnie wysłuchali ale to tyle nic by to nie zmieniło nikt nie był mi w stanie pomóc po tych wszystkich tragediach które mnie spotkały nawet moi bracia
-Lèa ja mówię serio zaufaj nam wkońcu.
-ufam - skłamałam- jestem zmęczona dobranoc.
-masz jakieś plany jutro po lekcjach?- zapytał jeszcze brat
-od kiedy tu jestem ani razu nie wyszłam z domu więc raczej nie- zakpiłam
Xander spojrzał na mnie
-o 17 jutro gram mecz może przyjdziesz dobrze ci to zrobi a ja będę miał jeszcze większą motywację do gry gdy na meczu będzie na mnie patrzeć moja młodsza siostra- powiedział a końciki jego ust lekko się uniosły
-jasne że będę.
Rano obudziłam się obok brata, wstaliśmy ja zaczęłam się ogarniać a Xander dalej leżał w moim łóżku co chwilę marudząc że jestem za głośno i nie daje mu zasnąć. Z racji że grał on dzisiaj mecz stwierdził że musi zbierać siły i nie może iść do szkoły.
-to idź do siebie- powiedziałam znużona kiedy Xan znowu stwierdził że nie daje mu spać
- nie ma szans ja tu zostaję twoje łóżko jest 3 razy większe i wygodniejsze niż moje także ty sio do szkoły bo zaraz nie zdążysz a ja sobie tu poleżę
Zaśmiałam się i już chwilę później siedziałam w aucie z Mattem którego całą drogę dopytywałam ze słówek na kartkówkę z hiszpańskiego.
Cały dzień w szkole był spokojny na moje szczęście Charliego nadal nie było w szkole. Po zakończeniu zajęć wszyscy wróciliśmy do domu zjedliśmy obiad i zaczęliśmy szykować się na mecz Xandra. Dawno nie wychodziłam nigdzie
Poza szkołą więc stwierdziłam że to idealny moment żeby ubrać się choć trochę ładniej. Ubrałam białą dość krótką spódniczkę i szarą bluzę z logo naszej szkolnej drużyny którą przyniosła mi Andrea dziś rano mówiąc że każdy dostaje taką na początku roku i zazwyczaj na różnych meczach prawie wszyscy mają ją na sobie. Lekko aczkolwiek widocznie się pomalowałam a włosy wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone. Gotowa wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę salonu w którym czekali już najmłodsi bracia i Matt oczywiście Nash i Liam pracowali ostatnio bardzo mało się z nimi widywałam.
Kiedy stanęłam w progu wszyscy odruchowo spojrzeli w moją stronę ale po dłuższej chwili kiedy każdy z nich w ciszy ilustrował mnie od góry do dołu wkurzyłam się i zapytałam:
-co?
- przebierz się- odpowiedział Nate ze śmiertelną powagą
-co dlaczego?- zdezorientowana patrzyłam na swój ubiór
- nie za krótka ta spódnica.
A więc o to chodzi
-nie -widziałam jak gotuje się że złości gdy mu się sprzeciwiłam
- Lèa masz 2minuty - dodał Dylan
W tym momencie do salonu weszła Andrea
-Boże święty Lèa wyglądasz niesamowicie mówiłam ci że spódniczka będzie lepsza- uśmiechnęła się do mnie po czym zauważając napiętą atmosferę panującą w pomieszczeniu dodała- co jest?
-moi bracia twierdzą że brzydko w tym wyglądam
- CO?! Nikt nie powiedział że wyglądasz brzydko - oburzył się Nate
-to jaki macie problem- Andrea zwróciła się do chłopców z niezadowoleniem bo to ona była autorką mojego dzisiejszego ubioru
-ta spódnica jest za krótka- bronił się Shane
-i co ci to przeszkadza- Andrea dalej nie dawała za wygraną.
- dobra nie ważne po prostu się przebiorę- nie podobało mi się że chłopcy chcą decydować nawet o tym co mam na sobie ale nie chciałam zaczynać niepotrzebnej kłótni
- Chyba żartujesz Lèa zostań tu nie daj im się- to też zrobiłam
Widziałam jak Andrea i najmłodsi bracia wymieniając mordercze spojrzenie
- dobra chodźcie bo się spóźnimy- stwierdziłam niezadowolony całym zajściem Matt
-serio chcesz żeby tak wyszła?- Dylan powiedział z niedowierzaniem do swojego starszego brata
-no a co zrobisz
Nikt mu nie odpowiedział chłopcy wyszli z salonu ja zaraz za nimi zdążyłam jeszcze wymienić z Andreą triumfalne spojrzenie i wszyscy ruszyliśmy w stronę aut czekających na podjeździe. Do szkoły jechałam z Nate'm i Shanem
Kiedy dotarliśmy na miejsce do rozpoczęcia zostało jeszcze ponad pół godziny. Wszyscy weszliśmy na sportową salę naszej szkoły która była naprawdę gigantyczna cała była przyozdobiona w flagi i herby naszej szkoły jak i szkoły przeciwnej drużyny. Mimo wczesnej godziny na sali było już dość sporo uczniów niektórych kojarzyłam ale tylko niektórych zdecydowaną większość widziałam pierwszy raz na oczy. Zajęliśmy miejsca w pierwszym rzędzie zaraz koło znajomych najmłodszych braci ja siedziałam pomiędzy Shanem a innym chłopakiem który zaliczał się do grupy osób których nie znałam najprawdopodobniej nie był  uczniem naszej szkoły na co wskazywało to że jeden z jego kolegów z którym siedział miał na sobie bluzę z tym samym logo które widniało na herbie szkoły z którą dziś rywalizowaliśmy.
Siedziałam znudzona na trybunach, głowę opierałam o ramię shena który był pochłonięty rozmową z kolegami tak bardzo że nie zauważył że na chwilę zniknęłam. Kiedy zeszłam z ławki od razu udałam się w stronę grupki dziewczyn przy których stały już Agnes, Mia i Nicole
-Lèaa jesteś!! - usłyszałam jeszcze zdążyłam dojść do dziewczyn- myślałyśmy że cię nie będzie- dodała Mia
-Jej "brat" gra jakby miała nie przyjść- powiedziała Agnes- spojrzałam na nią zdezorientowana słysząc z jaką ironią wypowiedziała to zdanie nic jednak nie powiedziałam.
Nicola przectawiła mi resztę dziewczyn które wydawały się naprawdę miłe jak się okazało z jedną z nich miałam historię.
- Tak a w ogóle Lèa właśnie rozmawiałyśmy o twoich braciach- zaśmiała się Mia
-TO TY JESTEŚ SIOSTRĄ MARTINEZ- przeraziła się jedna z nowo poznanych dziewczyn
-jest- Mia ponownie parsknęła śmiechem
-zazdroszczę Boże Nate jest taki przystojny- powiedziała Tina czyli dziewczyna z historii
-Chyba żartujesz Dylan jest najlepszy- powiedziała Nicola
-Chyba żartujecie- popatrzyłam na nie z niedowierzaniem
-no właśnie najlepszy jest Shane- oburzyła się kolejna z dziewczyn - o kurwa on tu właśnie idzie. Widziałam podekscytowanie dziewczyn a kiedy się odwróciłam zobaczyłam 3 najmłodszych braci.
- Gdzie ty do cholery byłaś ? - oburzył się Nate
- no przecież tu stoję- przewróciłam oczami
- japierdole- powiedział pod nosem Dylan
-co chcecie ?- zapytałam
- szukamy cię wszędzie- odpowiedział Shane z widocznym niezadowoleniem
-już znaleźliście możecie wracać- patrzyłam im w oczy nie chciałam stawiać dziewczyn w tak niekomfortowej sytuacji
- ta a ty wracasz z nami- powiedział jeden z bliźniaków
-chwila rozmawiam zaraz do was przyjdę
-poczekamy
Westchnęłam tylko
- Dobra dozobaczenia- przytuliłam dziewczyny na pożegnanie i poszłam za braćmi na miejsce widziałam ich zadowolenie.
Usiedliśmy na miejsca koło mnie dalej siedzieli Shane i ten nieznajomy chłopak ukradkiem co jakiś czas na niego spoglądałam był odemie lekko starszy ale również bardzo przystojny, on też na mnie patrzył tylko w porównaniu do mnie on nie robił tego dyskretnie.
- zobaczcie czyżby któryś z braci Martinez wkońcu dorobił się dziewczyny- powiedział jeden z nich reszty
-trzeba przyznać że mają gust- odpowiedział mu chłopak siedzący koło mnie. Wtedy każdy z nich patrzył na mnie i jeszcze coś mówili ale nie słuchałam bo w tym momencie zaczął się mecz a na boisko wbiegli zawodnicy w tym mój brat. Pierwsza połowa była ciekawa Xan trafił nawet kilka rzutów dzięki czemu nasza szkoła wygrywała. Kiedy po zakończeniu pierwszej połowy ogłoszono 15 minutową przerwę poinformowałam braci że idę do toalety.
Kiedy wyszłam z sali zobaczyłam ogromną kolejkę do toalet przy szatniach więc postanowiłam pójść do toalety niedaleko sali s chemii. Na korytarzu było pusto wszyscy byli na sali lub na dworze był kwiecień więc pogoda dopisywała, szłam w ciszy kiedy usłyszałam za sobą czyjeś głosy.
-Te młoda zaczekaj- usłyszałam za sobą odwróciłam się i dostrzegłam tą samą grupkę uczniów z innej szkoły obok której siedziałam
Zatrzymałam się z nadzieją że zapytają mnie tylko gdzie jest toaleta albo coś podobnego i zostawią mnie w spokoju kiedy do mnie podeszli  jeden z nich zaczął mówić
-Jak się nazywasz ślicznotko?
-a czego potrzebujecie?- zapytałam
-wiedzieć jak się nazywasz- powiedział jeden z nich- i który z szanownych braci Martinez to twój kochaś- dodał chłopak obok którego siedziałam
- żaden- zaśmiałam się ironicznie
-ta to co tu z nimi robisz?
- Mam na imię Lèa Martinez przyszłam obejrzeć mecz Xandra coś jeszcze chcecie wiedzieć
Chłopcy Wymienili znaczące spojrzenia a na ich twarzach pojawiły się uśmieszki
-dobra to może w ten sposób jestem Luka a ci dwaj za mną to Chris i Harry- przedstawił się chłopak obok którego siedziałam
-fajnie- powiedziałam poczym odwróciłam się i chciałam ruszyć w stronę toalet jednak ta trójka zastawiła mi drogę
-gdzie się wybierasz sama?- zapytał Harry
-do łazienki jeszcze jakieś pytania
- poczekamy na ciebie- mówił Chris
Popatrzyłam na nich z zakłopotaniem i zdezorientowaniem
-spokojnie Li my ci przecież nic nie zrobimy.
-Lèa- poprawiłam Luka. Potem skręciłem w malutki korytarz w którym znajdowała się toaleta kiedy z niej wyszłam ta trójka dalej tam stała więc do nich podeszłam i wszyscy razem ruszyliśmy do sali kiedy weszliśmy druga połowa właśnie się zaczynała więc każdy siedział już na swoim miejscu kiedy ruszyliśmy w stronę naszych sporo osób się na nas patrzyło
Spojrzałam na boisko i szybko tego pożałowałam kiedy zobaczyłam mordercze spojrzenie Xandra nie było ono jednak skierowane w moją stronę tylko w stronę chłopków. W momencie w którym podeszliśmy do naszych miejsc moi bracia również na nas patrzeli wystarczyła sekunda i już wiedziałam że po meczu będzie czekała mnie reprymenda i godzinny wykład o tym jak bardzo nieodpowiedzialne jest moje zachowanie.
Oczywiście Nie myliłam się, tuż po zakończeniu meczu wyszliśmy z sali wszyscy oprócz Xandra który wraz z swoją drużyną został świętować wygraną. Nie odzywałam się, oni komentowali rozgrywkę wsiedliśmy do auta o ruszyliśmy do domu. Kiedy zaczęłam ściągać buty i chciałam iść do pokoju.
-Lèa - zawołał za mną Nate- idź do gabinetu zaraz do ciebie przyjdziemy
Przewróciłam oczami i zamiast do siebie ruszyłam w stronę gabinetu stanęłam pod drzwiami i czekałam na któregoś z braci. Kiedy tak stałam wpatrywałam się w zamknięte drzwi których nikt mi nie chciał pokazać ale jasno powiedziano mi przecież że mam tam nie wchodzić. Na korytarzu panowała cisza do momentu kiedy drzwi się otworzyły wzdrygnelam się i szybko schowałam się za rogiem tak aby nie było mnie widać. Nie robiłam nic złego przecież kazano mi tu czekać ale i tak czułam się właśnie jakbym popełniła w tym momencie niewybaczalne przestępstwo. Wychyliłam się lekko a moje oczy ujrzały dwóch facetów w czarnych garniturach wynoszący skutego w kajdanki obcego mi mężczyznę, po jego twarzy lała się krewa miał rozcięty łuk brwiowy oraz na pierwszy rzut oka złamany nos . Stałam w bezruchu nie mogłam się ruszyć ten widok mnie przerażał , w pewnym momencie Pobity mężczyzna mnie zobaczył i zaczął bezskutecznie próbować wyrwać się z rąk zapewne ochroniarzy kiedy nie przestawał jeden  z facetów wyją broń zza marynarki i wycelował nią w głowę skutego mężczyzny, przyglądałam się całemu zajściu nawet jeśli chciałam coś powiedzieć nie potrafiłam teraz już nawet się nie kryłam nie czułam nóg miałam wrażenie że piszczy mi w uszach. Cała trójka ruszyła w stronę przeszklonych drzwi prowadzących na zewnątrz widziałam je wcześniej i myślałam że prowadzą na balkon oczywiście się myliłam. Wszyscy wyszli i na korytarzu zostałam sama dalej nie mogłam się ruszyć stałam ja oniemiała a mój wzrok był wbity w drzwi do których nie wolno było mi się zbliżać. Usłyszałam za sobą czyjeś kroki lekko się wzdrygnełam ale nie ruszyłam się i nie odwróciłam jakbym się bała że mój najmniejszy ruch spowoduje że ktoś mnie zastrzeli albo coś gorszego. Nagle podeszło do mnie kilku z moich braci a mianowicie Nash Nate Dylan i Matt.
-Co tak stoisz ruchy- pospieszał mnie Dylan spojrzał na mnie a ja dalej w bezruchu patrzyłam w ten sam punkt -Co jest- dodał widząc że nie reaguje
Reszta braci teraz też już na mnie patrzyła kiedy Nash zorientował się gdzie patrzę przeklną pod nosem
-Spokojnie - uspokajał mnie - nic ci nie grozi siostrzyczko jesteśmy tu okej?
-Co do cholery? - wkurzył się Nate
-musiała coś widzieć- Nash wypowiadał te słowa jakby mnie tu nie było
-Cholera- zareagowali jednocześnie cała reszta braci. W tym momencie dotarło do mnie co się stało i że cały czas stoję bez ruchu. Nie chciałam się przyznawać że coś widziałam byłam zła że poprostu stamtąd nie uciekłam.
- Chcieliście porozmawiać?- szybko się otrząsnęłam i próbowałam udawać że nic się nie stało.
Chłopcy popatrzyli po sobie ze zdziwieniem
-Może lepiej będzie odłożyć tą rozmowę na później - Nash spojrzał na mnie ze zmartwieniem
-Noo jak chcecie to ja idę do siebie jak coś- Wysiliłam się na tak szczęśliwy ton jak tylko się dało.

Siostra ze zdjęcia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz