Rozdział 3

69 4 0
                                    

Odebrałam mężczyźnie piłeczkę i stanęłam w okręgu.

Spojrzałam jeszcze raz na piłeczkę, a następnie wzięłam zamach i rzuciłam przedmiotem z całej siły. Siedemdziesiąt metrów.

Miałam ochotę się do siebie uśmiechnąć ponieważ jak na mnie to był niezły wynik patrząc na to, że nie użyłam indywidu...

-Nie użyłaś swojej indywidualności- warknął lekko podenerwowany nauczyciel. Powstrzymałam się od zrobienia wielkich oczu. Zamiast tego zaczęłam panikować w środku. Skąd on wiedział?!- Jeszcze raz- Chwycił piłeczkę swoim... szalikiem? I mi ją podał- użyj zdolności- mruknął przypominająco a ja westchnęłam pod nosem by nie stracić cierpliwości. Coś czułam, że tamten rok będzie męczący...

Uaktywniłam delikatnie indywidualność i wychwyciłam nią piłeczkę. Wzięłam ten sam zamach co wcześniej i rzuciłam, ale tym razem moja moc popchnęła piłkę i mogła tak robić w nieskończoność ale puściłam ją trochę bliżej.

Aizawa spojrzał na urządzenie w jego ręku i uniósł lekko brwi ale szybko się opamiętał.

-trzysta pięćdziesiąt metrów - mruknął pokazując mi wynik, na który spojrzałam niewzruszona i odwróciłam się na pięcie wracając na swoje poprzednie miejsce.

To nie tak, że wynik mnie nie wzruszył tylko po pierwsze to chciałam ukryć podekscytowanie, a po drugie zakuło mnie miejsce w okolicy żyły w zgięciu nadgarstka tak mocno, że łzy cisnęły mi się do oczu. Pewnie gdybym częściej używała zdolności nie byłoby u mnie takich reakcji.

-Ej, wszystko w porządku?- zapytał mnie jakiś chłopak. Miał zielone włosy średniej długości, piegowate policzki oraz duże oczy, które podporządkowywały się pod kolor włosów. Miał prosty nos i zmartwione spojrzenie. Mimo, że nie wyglądał na zagrożenie moja maska obojętności i skurwysyństwa nie zeszła z mojej twarzy. Rzuciłam chłopakowi szybkie i mordercze spojrzenie by później patrzyć w nieokreślony przede mną punkt. Chłopak się zmieszał i odsunął się ode mnie. Podszedł za to do jakiejś dziewczyny z brązowymi włosami do ramion. Zaczęli rozmawiać a ja zaczęłam podsłuchiwać z uczuciem, że gadają o mnie.

-I co? Co się stało?- zapytała brunetka, a zielonowłosy wzruszył ramionami

-spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem... jakby chciała mnie zabić i... nic nie powiedziała- mieszał się w ''zeznaniach''

-Tak się zastanawiam. Czy ona w ogóle co kol wiek powiedziała w naszym towarzystwie?- Chyba chodziło jej o to, że nic nie powiedziałam. Była to racja. Nie zaszczyciłam ich ani jednym sło...

-Chyba rano. Powiedziała ''wiem'' kiedy pan Aizawa ją zbeształ za spóźnienie- Kurwa! Zapomniałam o tym!

-A no tak. Było coś takiego- przyznała mu nastolatka- już myślałam, że może jest niemową albo jakimś złoczyńcą- zaśmiała się, a ja mogłam dać sobie głowę uciąć, że na czole zaczęła mi pulsować żyłka. Mimo to nie spuściłam swojej maski obojętności.

Lepiej być złoczyńcą niż jakimś fałszywym bohaterem- mówiłam sobie w myślach to i wiele innych rzeczy, również obelg w stronę obgadujących mnie nastolatków.

Po chwili nadeszła chwila na drugą konkurencję jaką był bieg na 50 metrów. Niby mogłam się odepchnąć swoją mocą ale nie chciałam zwracać na siebie uwagi. Tego dnia miałam zamiar zająć przeciętne miejsce. Może dziesiąte...

Trzecią konkurencją było coś co mało mnie obchodziło i was pewnie też więc...

... huj! Zdobyłam piąte miejsce. O połowę lepsze niż chciałam. Nie ukrywam, że to albo ja jestem taka zajebista bez używania indywidualności albo reszta jest taka do dupy.

Mimo, że miałam wszystkich innych w dupie coś mnie podkusiło by spojrzeć na ostatnie miejsce.

Izuku Midoriya... które to? Nie znałam ich imion i nie za bardzo mi się widziało zapamiętywanie ich wszystkich. Nie mam głowy do nazwisk ale do wyzwisk jak najbardziej...

Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam tego zielonowłosego smarkacza co mnie zirytował. Patrzył na ekran jak na zwłoki własnej matki. Miałam swoją odpowiedź: młody wylatuje.

-Oczywiście to z wyrzucaniem ze szkoły to była podpucha- mruknął Aizawa co mnie nie zdziwiło. Ja na jego miejscu gdybym dostała za zadanie wytrenować parę dzieciaków na bohaterów to bym, patrząc na nas, zostawiła wszystkich, a dopiero później ich powyrzucała.

Reszta zaczęła się awanturować, a ja stałam z boku patrząc na tą szopkę. Po chwili uderzyły we mnie bardzo głośne i wyraźne myśli. Tak się czasem działo, nie wiem jak to wytłumaczyć ale czasem czyjeś myśli są bardzo głośne i zamiast dać mi zdecydować co chce robić moja moc mnie do nich ciągnie. Dla tego nie lubię ludzi, tłocznych i zaludnionych miejsc oraz dzieci. Te małe smarki mają najgłośniejsze i jednocześnie najbardziej bezsensowne myśli. Irytujące.

No więc wbrew swojej woli zaczęłam słuchać kogoś myśli i wtedy się zorientowałam, że to nie był nikt z klasy ani Aizawa. Obróciłam się za siebie i skrzyżowałam swoje obojętne spojrzenie z tym zdezorientowanym All Might'a. Pokiwał mi, a ja odwróciłam się do niego tyłem ignorując go i próbując wyprzeć go ze swojego umysłu. Ale niestety było już za późno. Myślał coś o Midoriyi, było coś o przekazywaniu mocy i tak dalej, a mnie olśniło. To dla tego ten zielonowłosy tak sobie poharatał palce.

Mimo tego, że lubię wiedzieć i wtrącać się w nieswoje sprawy czułam, że o tym nie powinnam wiedzieć tak jak w sumie reszta klasy. Postanowiłam trzymać język za zębami.

...

Po skończonym dniu szkoły skierowałam się do mieszkania. Z ulgą rzuciłam się a kanapę z myślą, że za dwie godziny mam trening przygotowawczy do następnych zawodów nielegalnych walk.

Bnha//problematyczne dziecko//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz