Rozdział 28

31 3 0
                                    

-Touya...- powtórzyłam już nieco zrezygnowanym tonem próbując odwieźć chłopaka od swojego pomysłu, który mógł się skończyć źle dla nas obu

-Już postanowiłem- oznajmił unosząc kąciki swoich ust jednocześnie wpatrując się w drogę przez przednią szybę swojego czarnego mustanga. Westchnęłam

-To głupie. I nieodpowiedzialne. Czy ty wiesz co się może stać jeśli ktokolwiek cię rozpozna? Tam będzie w huj bohaterów i uczniów UA!- podniosłam lekko głos, ale wiedziałam, że byłam na przegranej pozycji już od dłuższego czasu. Niby zazwyczaj dał mi wygrać bo wiedział, że bawienie się ze mną w argumenty i kłótnie były dla niego bezcelowe ale gdy on się uparł to ja byłam w dupie.

-Dla tego ja mam bluzę z kapturem i maseczkę na twarz a ty jesteś ubrana w ten seksi kostium- Spojrzał na mnie kątem oka z bananem na twarzy na co go klepnęłam w ramię udając obrażoną ale w środku mi się serce topiło. To racja miałam na sobie nowy strój, który zaprojektowali mi w szkole i wykonali. Ta dziewczyna z różowymi dredami się obraziła na mnie że jako jedyna noszę nudny kostium i sama wzięła się za wykonanie nowszego i bardziej... w moim stylu o dziwo. Był mocno przylegający, a kolorem dominującym była czerń. Białe pasy odznaczały się w miejscu żeber tuż pod piersiami, dwa białe okręgi znajdowały się na moim prawym bicepsie, a jeden na lewym. Kolejny biały okrąg znalazł swoje miejsce na szyi gdzie strój sięgał 'jabłka Adama'. Przez biodra miałam przewieszony pas z nożami na które dostałam zezwolenie tylko dzięki Aizawie i jego wpływom. Na nogach miałam czarne, nie wysokie glany, a na rękawy kończyły się dopiero przy nadgarstkach gdzie jeszcze kawałek materiału piął się do zgięcia środkowego palca gdzie się do niego mocował. Było to jednocześnie stylowe i użyteczne. Mogłam komuś przyłożyć w twarz bez późniejszego zamartwiania się czy kostki mi opuchną czy nie.

-I myślisz że ta maseczka ci coś da? Jakby było to takie łatwe! A poza tym potrzebowałbyś jeszcze okularów przeciwsłonecznych na blizny pod oczyma...- już sięgnął ręką do podłokietnika...- a nawet gdyby to myślisz że tajemnicza postać na festiwalu sportowym nie przyciągnie uwagi?

- Dobrze wiesz że i tak pójdę. Nie dramatyz...- ugryzł się w język ale nie w porę. Powoli, z rozszerzonymi oczyma odwróciłam głowę w jego stronę

-Coś ty powiedział?- wysyczałam. Bardzo dobrze wiedział że nienawidziłam takich głupich haseł w moją stronę. Chłopak zacisnął usta w wąską kreskę i zamilkł- no ja mam nadzieję- westchnęłam i już chciałam się odwrócić i zaczerpnąć ciszy ale huj. Chłopak tylko gdy zaparkował na parkingu powiedział:

-Dramatyzujesz- i wychodząc z samochodu naciągnął na siebie bluzę z kapturem i zatrzasnął drzwi. Zabije go. Chłopak ruszył szybkim krokiem w stronę wejścia na trybuny areny zakładając przy okazji maseczkę i okulary oraz zaciągając kaptur na głowę.

Wysiadłam z samochodu trzaskając drzwiami. Podbiegłam do niego, szturchnęłam go barkiem i ruszyłam szybkim krokiem nieco go wyprzedzając. Czarnowłosy prychnął pod nosem ale nie skomentował. Gdy weszliśmy na trybuny i oczami przeskanowaliśmy z góry arenę przyciągnęłam chłopaka za bluzę na moją wysokość.

-Spróbuj się nie rzucać w oczy, nie nawiązuj rozmów i błagam... nie zrób nic głupiego- mówiłam po kolei mu do ucha moje wymagania. Ten tylko prychnął ale kiwnął głową. Jestem pewna że się uśmiechnął rozczulająco. Już sięgał po maseczkę do twarzy ale chwyciłam jego rękę- będziesz mnie całował po całym zajściu- ten opuścił zrezygnowany ręce i przewrócił oczyma.

-Hej! Yuu-chan!- usłyszałam głos różowej. Kiwała do mnie ręką gdy wyjrzałam zza Touyi na nią. Uśmiechnęłam się lekko i szybko spoważniałam gdy ona spojrzała na mojego chłopaka z przymrużonymi oczyma- Dabi...- powiedziała z rezerwą i groźbą w oczach

-Kosmitka...- ten sam ton zawitał w jego głosie ale była tam nutka rozbawienia gdy patrzył jak różowa podchodzi do mnie i wyciąga mnie z jego towarzystwa za rękę. Patrzyła jeszcze na niego wrogo ciągnąc mnie za sobą aż się zatrzymała paręnaście kroków dalej

-Co ci?- spytałam różowej

-Nie lubię tego gościa...

-Jego żaden bohater nie lubi- przewróciłam oczyma

-Ale ty z nim chodzisz

-Ja nie jestem bohaterką- powiedziałam oburzona- i nie mam zamiaru być- dziewczyna zmrużyła oczy ale nie komentowała już. Pociągnęła mnie dalej za sobą. Pokiwałam Touyi na pożegnanie na co ten kiwnął i włożył ręce do kieszeni by schować blizny.

-Teraz jesteśmy w komplecie- krzyknął rozradowany Rekin. Miał rację. Byłam ostatnia... chyba. Ile osób było w naszej klasie? Nie pamiętałam. Usiadłam obok różowej i spojrzałam lekko na skos przed siebie po linii poziomej. Dostrzegłam tam Touyę, który podpierał się o ścianę... albo to on podbierał ją. Nie wiedziałam. Był nieruchomy do tego stopnia że przy nim ściana wydawała się bardziej ruchliwa.

Po niedługiej chwili każdy uczestnik miał zejść na arenę. Westchnęłam bo akurat parę chwil wcześniej znów poczułam to dziwne uczucie. Takie buzowanie w środku. Co to było? Czułam to od sytuacji w klubie gdy czytałam w myślach...

-Jestem tak podekscytowana!- krzyknęła różowa na co wyrwałam się z rozmyślań.

-A ja znudzona- odparłam całkiem szczerze

-Nie narzekaj! Będzie super!- jej głos nieco mnie irytował tego dnia

-Nakamura. Chodź na chwilę- spojrzałam w stronę Aizawy i wtedy kazałam dziewczynie się nie zatrzymywać. Poszła dalej do wejścia na arenę a ja zboczyłam z kursu podchodząc do Aizawy

-Co?- mruknęłam zakładając ręce na klatce piersiowej.

-Milej.

-Co chcesz?- mężczyzna westchnął.

-Chyba musisz mi coś wytłumaczyć- o kurwa...

Bnha//problematyczne dziecko//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz