-Hejo! Yuu-chan!- usłyszałam głos rozradowanej dziewczyny
-Cześć... różowa...- zatrzymała się przede mną i a jej twarz na chwilę zrzedła. Po chwili zaśmiała się w niebogłosy
-Hahaha! Zapomniałaś mojego imienia?- zaśmiała się na co wywróciłam oczyma
-A mówiłaś jak masz na imię?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-Tak!- przestała się śmiać ocierając łezkę z kącika oka- Mina Ashido. Zapamiętaj- uśmiechnęła się i pociągnęła mnie za rękę do wejścia do galerii handlowej
-Nie obiecuje- dziewczyna znów się zaśmiała i przyspieszyła.
Po piętnastu minutach chodzenia po sklepach ktoś zadzwonił do różowej. Ta uśmiechnęła się od ucha do ucha i pociągnęła mnie w jakimś kierunku
-Gdzie znowu idziemy- jęknęłam niezadowolona
-Niespodzianka!- Myślałam, że się nie pohamuje i ją pacnę w ten łeb, ale skontrolowała się. Po chwili biegnięcia zobaczyłam sporą grupkę osób i o cholera. To byli chyba ci z naszej klasy. Jak im tam? Zielonowłosy z piegami, ten blondyn ze wścieklizną, czerwono włosy z rekinimi zębami, ten elektryczny i ta dziewczyna co mnie na początku obgadywała. O i jeszcze ta muzyczna z fioletowymi włosami. Od razu się zatrzymałam ale różowa mnie pociągnęła. Ile ona ma tej siły?
-Jesteśmy!- krzyknęła, a moje nadzieje, że mnie nikt nie zobaczy uległy bolesnemu kopniakowi, który sprawił, że się rozpadły na milion kawałków
-Wow! Mina! Udało ci się! Jak?- powiedział rekinowaty, a ja się zdziwiłam ale nie ukazałam tego. Jedyne co ukazałam to zmęczenie i wkurwienie całą tą sytuacją.
-Nie powiedziałam jej nic po prostu!- uśmiechnęła się jakby to było nic.
-Planowałaś. To. Od. Początku?- wycedziłam przez zęby, powieka mi drgała. Byłam na krańcu wytrzymania przed wybuchem.
-Tak!- Powiedziała beztrosko. Chciałam ją zabić ale gdy zobaczyłam jej szczęśliwą twarz westchnęłam tylko i wyprostowałam się dumnie zakładając maskę beznamiętności.
-To znaczy, że idziemy?- zapytał trawiastowłosy na co nawet nie zareagowałam.
-Oczywiście! Dokąd idziemy najpierw?- spytała różowa ogółu
-Może do Mc'? Nie jadłem dziś obiadu- jęknął niezadowolony elektryczny
-No to do Mc'!- powiedziała obgadująca szczęśliwa. Niezła z niej gaduła była tak swoją drogą.
No to poszliśmy do tego Fast food'a ale ja nic nie jadłam. Wzięłam tylko dużą wodę by przepić resztki kaca. Piłam wodę rozglądając się dookoła. Czułam się dziwnie ale gdy rozesłałam małą ilość mocy po galerii nie odczułam niczego niepokojącego. Mimo to cały czas czułam się dziwnie.
Popijałam wodę gdy reszta moich znajomych z klasy gadała o czymś tam. Obok mnie siedziała różowa i to ona pierwsza zobaczyła, że coś jest nie tak. Bo było. Coś wyczuwałam ale. Moja indywidualność widocznie mnie przestrzegała ale nie mogłam nic rozwiązać. Nie łączyłam faktów. Czułam się zagubiona.
-hej! Yuu-chan? Wszystko okej?- O bogowie... nie było dobrze... coś mnie chwyciło za płuca... wstałam gwałtownie od stolika i szybkim krokiem ruszyłam do toalet. Weszłam do pierwszej lepszej kabiny.
Ale cuchnęło...
Ale to nie to. Coś nie pozwalało mi oddychać. Coś było nie tak. Czułam że coś złego ma się zaraz stać ale nie wiedziałam co...
powietrza...
Czułam to w najmniejszej komórce organizmu...
Powietrza...
W kościach...
Powietrza...
I w kłuciu serca oraz płuc...
Powietrza...
Coś było nie tak...
-Yuu-chan- podniosłam gwałtownie głowę, wstałam szybko z muszli i otarłam twarz z łez, które nawet nie wiedziałam kiedy spłynęły. Przybrałam maskę obojętności i wyszłam z kabiny. Podeszłam do umywalek- Yuu-chan... Wszystko okej?- zapytała różowa. Czemu akurat to pytanie?- wiesz... bo wybiegłaś tak szybko bez słowa a teraz masz czerwone oczy i... czy ty płakałaś?- dopytywała różowa, a ja zaprzestałam strzepywania mokrych rąk do umywalki. Nie drgnęłam...- Yuu-chan?- różowa podeszła do mnie i położyła dłoń na moim ramieniu. Wiedziałam że patrzyła na moją twarz w lustrze....
Tak bardzo było coś inaczej... nie tak jak powinno...
Dziewczyna obróciła mnie delikatnie a gdy spojrzała prosto w moje oczy przylgnęła do mnie... przytuliła mnie? Byłam w szoku tak wielkim że przez pół minuty nic nie zrobiłam ale w końcu opuściłam bezwiednie ręce po bokach mojego ciała i wcisnęłam nos w jej szyję.
Nadal to nie było to...
Coś nadal było nie tak... coś mi śmierdziało i to nie były wymiociny z klubu z zeszłego wieczora...
Mimo to musiałam to zignorować. To nie była moja sprawa co nie? To że moja moc wariuje to nie mój problem nie? Skoro i tak jej nie chcę?
Byłam zagubiona. Czułam się jak dzicko...
CZYTASZ
Bnha//problematyczne dziecko//
Teen FictionDziewczyna skrzywdzona już wystarczająco przez los. Śmierć jej młodszego brata była jak ostateczny cios w serce. Chciała ze sobą skończyć ale przez daną mu obietnicę nie potrafiła tego zrobić. Mimo, że jej chłopak nie popiera jej wyboru szkoły stara...