Wzięłam tydzień wolnego od szkoły. Musiałam sobie to wszystko poukładać. Był akurat piątek a ja przez ostatnie pięć dni odmówiłam rozmowy z Aizawą- jakieś sześć razy- blondisquad'em- piętnaście razy licząc że siedem z tego to kosmitka- trawiastowłosym- trzy razy.
Czułam się beznadziejnie. Cały czas chciałam spać ale nie mogłam ponieważ budziły mnie koszmary, które były paskudne. Śnił mi się ojciec co nie dawało mi spokoju. W dodatku te pieprzone głosy nie dawały mi spokoju....
~Ty wiesz że ja cię słyszę nie?!~ Krzyknął czerwony na co się skrzywiłam.
~Zamknij jape. Nikt cie o zdanie nie pytał!!~ Touyi nie było akurat w mieszkaniu więc mogłam drzeć mordę ile wlezie... no chyba że nieliczni sąsiedzi się poskarżą
~Jesteście siebie warci~ westchnął niebieski. Miałam ich po dziurki w nosie.
Wszystko przez ostatnie pięć dni wydawało się totalnie przeciwko mnie: Te głosy stały się głośniejsze- albo byłam rozdrażniona- co chwilę ktoś mnie nachodził- albo to już były moje zwidy- byłam śpiąca ale te koszmary nie dawały mi spać- albo coś sobie wyobrażałam- jeszcze przedmioty w mieszkaniu zaczęły szaleć- albo to już ja oszalałam.
Cztery bezsenne noce, a ta była piąta. Jest akurat piąta rano. Siedziałam na kanapie skulona w kocu i najprawdopodobniej wyglądałam marnie i paskudnie. Ale szczerze z tego wszystkiego najgorsze były koszmary bo gdy się budziłam zlana zimnym potem moja moc samoistnie się aktywowała demolując wszystko wokół.
Pukanie do drzwi mnie wybudziło z częstego ostatnio u mnie letargu. Nie chciałam podnosić dupy z kanapy ale pukanie było coraz głośniejsze i nie ustawało.
Podniosłam się z wielkim trudem z kanapy, zachwiałam się przez zawroty głowy przypominając sobie że nie jadłam przez ostatnie dwa dni. Ledwo doczłapałam się do drzwi czując jakbym miała zemdleć. Było coraz gorzej, nie myślałam racjonalnie, oparłam się ciężko o ścianę przy drzwiach i resztkami sił je otworzyłam.
Widziałam tylko rozmazane plamy, pomrugałam pare razy rozbieganym wzrokiem doglądając się kosmitki, Aizawy oraz kogoś jeszcze. Nie byłam pewna ale moje serce zabiło szybciej przez wywołane emocje i panikę. Poczułam jak nogi się pode mną uginają i usuwam się na podłogę po ścianie.
Nie zemdlałam ale można było to nazwać omdleniem. Widziałam tylko urwane momenty tego co stało się później. Czułam, że ktoś mnie podnosi, potem słyszałam parę niezrozumiałych słów a wtedy zasnęłam. To był najdłuższy sen jakiego doświadczyłam od pięciu dni.
...
Obudziłam się z kolejnego, nieprzyjemnego koszmaru, podnosząc się do siadu. Niestety we chwili gdy chciałam się podeprzeć o kanapę źle postawiłam rękę i spadłam z kanapy boleśnie na nos.
Jęknęłam żałośnie gdy Aizawa przykucnął przy mojej głowie i wsunął ręce pod moje pachy unosząc mnie i usadowił mnie na podłodze. Dałam się bo totalnie nie miałam siły na nic.
Po chwili znalazła się przy mnie kosmitka i... o cholera. Blondi?! WOW.
Oparłam się o kanapę, z której dopiero co spadłam. Różowa przyłożyła mi papier do nosa, z którego leciała krew a Blondi stał i patrzył na mnie z góry jak na dziecko.
-Wszystko okej? Yuu-chan?- pytała kosmitka na co spojrzałam na nią zamglonym wzrokiem. Dopiero wtedy rozwarłam wargi by móc oddychać podczas gdy z mojego nosa leciał wodospad krwi.
-Tsa...- mruknęłam zachrypniętym głosem a potem wyszeptałam jak najgłośniej umiałam- czemu przyszliście...
-Bo się martwimy- przerwał mi Aizawa więc spojrzałam w jego stronę
-...Tak wcześnie?- dokończyłam myśl a ten zmrużył oczy. Zamiast niego odezwał się blondi
-Jak wcześnie? Byliśmy chwilę po dziesiątej- czyli tak jak przez ostatnie pięć dni odpływałam w myśli nie czując czasu ale jego męczące przemijanie. Przytaknęłam lekko. Przymknęłam powieki gdy zadzwonił mój telefon z najbardziej brudną i nieodpowiednią muzyczką jaką można było sobie wyobrazić. A tek dokładniej to była jedna z piosenek Eisha'y Erotica'i. Blondi wziął mój telefon i mi go podał nawet nie patrząc na nazwę kontaktu. Za to ja spojrzałam. Mój pracodawca... Kurna mać!! Nie teraz!!! Cholera. Odrzuciłam połączenie ale zanim odłożyłam telefon na podłogę obok siebie znów zadzwonił.
-To chyba coś ważnego. Może odbierz- pokazałam jej nazwę kontaktu a ta rozszerzyła oczy. Death ring boss. Żałowałąm tego że tak go zapisałam ale byłam zbyt leniwa by to zmienić.
-Kto dzwoni?- spytał Aizawa a ja odrzuciłam połączenie
-Nikt ważny...- telefon znów zadzwonił- cholera- spojrzałam na wyświetlacz. Touya... Odebrałam urządzenie wiedząc że jeśli bym to odrzuciła miałabym przesrane bo zjawiłby się tutaj w parę sekund ale odbieranie od niego telefon przy nauczycielu
-Co tak długo? Nie mów że rzucałaś tym telefonem- zażartował by rozluźnić atmosferę. Dla niego ostatnie dni też były trudne
-Nie. Co jest?- musiałam jakoś sensownie poprowadzić tę konwersację by Aizawa się nie domyślił.
-Co ty taka niemiła? CO się stało? Już tam jadę...
-Nie. W spichlerzu jest najazd rajtuzów więc gotuj dymowe spaghetti- jebać sensowność. Ważne by Touya zrozumiał że nie majaczę tylko przekazuję mu zakodowaną wiadomość.
-A co oni tam szukają?- zrozumiał.
-Tama soku pomidorowego- nadal trzymałam przymknięte oczy by nie widzieć twarzy trzech osób przede mną
-Jak to? Skąd krwawisz?!
-Dmuchawa- chyba zrozumiał że z nosa i bo się rozłączył. Jestem zmęczona
CZYTASZ
Bnha//problematyczne dziecko//
Teen FictionDziewczyna skrzywdzona już wystarczająco przez los. Śmierć jej młodszego brata była jak ostateczny cios w serce. Chciała ze sobą skończyć ale przez daną mu obietnicę nie potrafiła tego zrobić. Mimo, że jej chłopak nie popiera jej wyboru szkoły stara...