Rozdział 11

44 2 0
                                    

-Już jestem- przy stoliku usiadł Aiko, a nasza paczka była w komplecie- tym razem coś mądrego- mruknął patrząc na Ganju bo to tym razem on miał wybierać grę. Zazwyczaj kończyło się to tragicznie a ja się dziwiłam czemu jeszcze nikt nie zabrał mu możliwości wyboru?

-Heh- Ganju zatarł ręce a ja wsłuchiwałam się w piosenkę która i tak dudniła mi w uszach- butelka!- krzyknął na co spojrzałam na niego gwałtownie odwracając głowę- wersja z 'pytanie czy wyzwanie'. Jak ktoś nie odpowie albo nie wykona zadania, pije!- o kurwa... zabije skurwiela! Przyrzekam...

-Ile?- mruknął załamany Ibuki, trzymając się za nasadę nosa i opierając ramię o blat.

-trzy! Nie! Pięć!- uśmiechnął się złowieszczo, a ja westchnęłam. Czy to jest ten dzień kiedy to ktoś będzie wynosił mnie z klubu? Nie wiedziałam ale zadawałam sobie to pytanie wielokrotnie i wiedziałam że to możliwe.

Gdy z boku stołu mieliśmy przygotowane szoty, a wszyscy na polecenie Ganju powymienialiśmy się miejscami, pierwszy butelką zakręcił nie kto inny jak Ganju.

-Okej. Na początek coś łatwego!- butelka mocno się zakręciła- ten na kogo wypadnie musi rozpiąć rozporek osoby po prawej stronie... zębami- Wiedziałam! Kurna wiedziałam! To jest powód dla którego go zabiję!

Butelka się kręciła i jak bardzo dziękowałam, że nie wypadło na mnie ale potem ze współczuciem spojrzałam na TĘ dwójkę. Tomura miał rozpinać rozporek zębami Touyi... Chciałam się zaśmiać ale się powstrzymałam.

Patrzyłam na reakcję Shigarakiego, który był tak spity, ze pewnie nawet nie wiedział, że może odmówić. Wszedł pod stół za, który dziękowałam bogom. Nie musiałam patrzeć na... to... Touya zakrywał oczy dłonią, a jego usta były wykrzywione w grymasie obrzydzenia. Miałam na niego idealny widok bo był naprzeciwko mnie.

Ibuki spojrzał na mnie z przejęciem jakbym była zła na Ganju za wymyślenie tego wyzwania ale posłałam mu rozbawiony uśmiech więc ten też się uspokoił.

Po rozpinaniu rozporka Shigaraki zakręcił butelką.

-Ten na kogo wypadnie idzie do DJ'a i prosi o puszczenie erotycznej piosenki- Współczułam już tej osobie bo DJ był obcą osobą i gdybym to była ja spaliłabym się ze wstydu... no i huj! Moje kochane szczęście! Bo to byłam ja!

Spojrzałam na Shigarakiego z mordem w oczach ale wstałam i przebiłam się przez roztańczonych ludzi do DJ'a. Odetchnęłam gdy się do mnie nieco pochylił by mnie usłyszeć. Zanim jeszcze zapytałam byłam już cała czerwona na twarzy ale gdy zapytałam o piosenkę ten spojrzał na mnie z dziwnym uśmieszkiem ale wspomniał że ma tylko remix. Odparłam, że wystarczy i wróciłam do stolika.

-Serio? Takie starocie?- Zaśmiał się Ganju, a Tomura mu zawtórował razem z Dai'em. Posłałam im cięte spojrzenie.

-Ej! Nie hejtuj! Salt-N-Pepa to zajebista kapela!- warknęłam na niego, ale miał rację ten utwór to był staroć chodź przynajmniej ten DJ go odnowił. Utwór pod nazwą ''Shoop'' leciał w tle gdy ja zakręciłam butelką- Ten na kogo wypadnie robi malinkę osobie naprzeciwko- chcieli butelkę to będą mieli butelkę. Huje! No i wypadło na to, że Ganju musiał robić malinkę Himiko. I wtedy trochę żałowałam swojego wyboru ale gdy zobaczyłam niezadowoloną minę chłopaku zaśmiałam się szczerze z jego miny.

...*Parę godzin później*

Znowu zaśmiałam się z niczego. Musiałam odmówić paru wyzwań i byłam nieźle upita. Bardziej niż Touya, a to nie często się zdarzało. Mój chłopak wyniósł mnie za barana gdy reszta jeszcze została w klubie.

-Spać- jęknęłam gdy Touya posadził mnie na siedzeniu obok i zapiął mój pas. Obszedł swojego czarnego mustanga i wsiadł za kierownicę. Westchnął i odpalił samochód gdy ja powoli przysypiałam na siedzeniu.

Pamiętam jak byliśmy już w moim mieszkaniu. Jak Touya mnie wykąpał i ubrał w piżamę, która składała się z majtek i bluzki która była obcisła a mimo to niewiarygodnie wygodna.

...Ranek

Usłyszałam przekręcanie kluczy w drzwiach wejściowych. Zerwałam się na równe nogi i dopadły mnie takie zawroty głowy, że niemal upadłam na podłogę. Złapałam się ściany i chwyciłam kij baseball'owy, który stał w kącie pokoju przy ścianie w której były drzwi.

Oparłam się o ścianę łapiąc kij w dwie ręce. Wstrzymałam oddech gdy osoba weszła do środka. Głowa paliła mnie żywym ogniem ale skupiałam się na włamywaczu. Słyszałam jak podchodzi do pokoju. Przyszykowałam kij ale nagle kroki ucichły tuż przy framudze.

-Chmurko... odłóż ten kij...- westchnął Touya z politowaniem, a ja odetchnęłam z ulgą.

-To tylko ty...- mruknęłam zmęczonym głosem odchodząc od ściany co było błędem. Zachwiałam się ale nie upadłabym. Mimo to znalazł się obok mnie w przeciągu sekundy i uniósł. Pisnęłam na ten czyn. Touya zaniósł mnie do salonu i posadził na kanapie. Rzucił we mnie kocem, którym chętnie się okryłam. Poszedł do kuchni, a ja przyglądałam mu się gdy ten wyjmował z szafki tabletki na kaca.

-Woda, tabletki a zaraz śniadanie- patrzył na mnie a w jego oczach kręciło się rozbawienie. Ściągnęłam brwi na ten widok ale nic nie powiedziałam.

Gdy Touya zrobił śniadanie, które pod względem godzin powinno być obiadem razem zjedliśmy oglądając jakieś gówno w telewizji. Nie mogłam się skupić na fabule bo ten co chwila na mnie spoglądał tym rozbawieniem w oczach. W jego błękitnych, świecących oczach. Moim celem było nie dać im zgasnąć.

-Co?- spytałam z pełną buzią

-Nie uczyli cię że się nie mówi z pełną buzią?- uśmiechnął się pod nosem

Bnha//problematyczne dziecko//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz