Rozdział 8

50 3 0
                                    

-Hej! Wszystko w porządku chmurko?- przed oczyma palcami pstryknął mi Touya. Zamrugałam oczyma i rozejrzałam się dookoła. Staliśmy pod moim blokiem. Czy naprawdę zamyśliłam się do tego stopnia, że nie zauważyłam jak podjechaliśmy pod moje mieszkanie?

-Tak. Jest okej- mruknęłam i otworzyłam drzwi. Chciałam już wychodzić ale wpadłam na pomysł- masz ochotę wpaść do mnie na chwilę?- spytałam na co ten uśmiechnął się pod nosem.

...

Westchnęłam. Była trzecia rano a ja nadal nie zmrużyłam oka na więcej niż trzy sekundy. Męczył mnie taki stan niemiłosiernie.

Spojrzałam w prawo gdzie ujrzałam głęboko śpiącego już Touyę. Miał taki spokojny wyraz twarzy, taki beztroski... Chciałabym żeby taki stan przychodził do niego częściej. Nie tylko podczas niepełnej świadomości ale również gdy był przytomny. Gdy nie spał i był. Ale wiedziałam, że to nie możliwe. Jego ojciec zniszczył go od środka nie pozwalając na beztroskę w przyszłości. To było smutne tak bardzo, że rozrywało moje serce od środka. Ale nie mi temu zaradzać. Mogę tylko być i go wspierać chodź sama nawet nie umiem wesprzeć siebie. Skoro jedno z nas ma być szczęśliwe i beztroskie to wolałabym, żeby to był on. Chciałam by to on z naszej dwójki żył, a nie egzystował jak ja. Sama egzystencja ssie.

Podniosłam się powoli z materaca uprzednio zsuwając delikatnie dłoń Touyi z mojego brzucha. Podeszłam do szafy i szybko ubrałam szarą bluzkę i dresowe czarne spodnie na moje nagie ciało.

Ostatni raz spojrzałam na śpiącego chłopaka, a następnie ruszyłam do kuchni. Miałam jeszcze cztery godziny, a potem w pół do ósmej zacznę się ogarniać do szkoły. Wiedziałam że maksymalnie zajmie mi to dziesięć minut, a potem jakoś dostanę się do szkoły. Znając Touyę on by mnie podwiózł mimo że bym odmawiała.

Wiedziałam dobrze o jego udziałach w lidze. Znałam ich bardzo dobrze. Nawet czasami wychodziliśmy razem do klubu by się wyszaleć ale ja zazwyczaj się upijałam tylko na tyle by móc jeszcze kontaktować by wyprowadzić resztę i przede wszystkim Touyę. On nie miał umiaru w takich sprawach i niestety w wielu innych...

Gdy nadszedł czas bym się szykowała do szkoły to właśnie zrobiłam. Ogarnęłam się i gdy już miałam wychodzić z myślą że Touya jeszcze słodko śpi zadzwonił do mnie telefon. Szybko odebrałam by dźwięk nie obudził chłopaka i wyszłam z mieszkania by pogadać z osobą dzwoniącą.

-No i jak tam moja ulubiona zawodniczka?- zapytał dobrze znany mi głos. Sponsor...

-Do rzeczy- ucięłam nie mając ochoty na jego gadaninę. Ruszyłam w stronę szkoły

-Jak zawsze niemiła i zimna. Taką cię lubię...- przerwałam mu

-Fudo- mruknęłam ostrzegająco gdy zignorował mój zmęczony głos. Spojrzałam na zegarek i przyśpieszyłam kroku gdy zobaczyłam godzinę siódmą pięćdziesiąt dwa

-No dobra. Mówiłem ci że odbędą się zawody. Ty kontra ktoś o kim jeszcze ci nie powiem co nie?

-Mhm- mruknęłam na potwierdzenie jego słów

-No i mówiłem ci że to będzie za parę miesięcy.... Trochę się przeliczyłem. Twoje zawody są za dwa miesiące...- zamilkłam. Otworzyłam usta by to skomentować ale nie mogłam. Wkurzyłam się.

-Co?- spytałam tępo na co ten się speszył. Wiedział że nawalił

-No jakoś tak wyszło- mruknął ale potem dodał- ale dasz radę. Nowe wyzwanie i nowe koty za płoty. Poradzisz sobie- Zazwyczaj wiedziałam o wszystkich zawodach przynajmniej cztery miesiące przed ale dwa? Cholera. Jak ja przerobię wszystko co powinnam w tak krótkim czasie z tak wieloma zajęciami. Ze szkołą na głowie... No właśnie! Szkoła! W szkole mieliśmy treningi! Po prostu musiałam się zacząć bardziej przykładać!

-Dam radę- mruknęłam pewna siebie w słuchawkę.

Wbiegłam do klasy zdyszana. Wszyscy spojrzeli na mnie z mini zawałem na twarzach a z racji tego że na mnie patrzyli ja przyjęłam beznamiętną maskę ukrywając to że byłam zmachana i usiadłam przy swojej ławce.

Aizawa nic nie powiedział i prowadził dalej lekcje a ja wykorzystałam ten czas by pisać z Touyą. Wstał już i miał pretensje o to, że go nie obudziłam by mnie podwieźć. Ja za to uparłam się, że nie chciałam mu robić problemów których i tak już miał sporo przez ligę złoczyńców.

Po lekcjach poszłam prosto do domu by odpocząć parę minut. Atsushi przedłużył nasze treningi z polecenia Fudo. Po odpoczynku który spędziłam na odrabianiu lekcji pobiegłam na wynajętą dla nas salę treningową.

Tego wieczora Touya nie był w stanie mnie odebrać ponieważ liga złoczyńców znów zaczęła coś planować. Przepraszał za to wieloma wiadomościami podczas gdy ja mówiłam, że to nic.

Pisał coś że Shigaraki chyba nie mówi mu wszystkiego bo co chwilę dziwnie się wypowiada jakby używał jakichś kodów. Nie wiem o co do Kładnie chodziło ale wydawało mi się że to totalna głupota.

Dowiedziałam się również że zostałam zaproszona do klubu przez Shigaraki'ego. Mimo, że wiedział do jakiej szkoły chodzę i jaki jest mój przyszłościowy cel on to ignorował i byliśmy całkiem dobrymi znajomymi.

Z resztą ligi również się dobrze dogadywałam... to znaczy z tymi, którzy chodzili do klubu. Czyli Toga, która w sumie nie powinna chodzić ale mówię to ja. Miałam całkiem dobrą relację z mr. Compressem, spinner również często chodził z nami do klubu ale on miał do mnie jakiś ewidentny problem więc często się kłóciliśmy.

Kiedyś go dźgnęłam...

... ale to było wtedy gdy trochę przesadziłam z alkoholem...

Bnha//problematyczne dziecko//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz