Rozdział 24

39 3 2
                                    

-Czy ty chcesz się wykończyć młoda damo?- krzyknęła na mnie karcąco pielęgniarka. Różowa stała od niej półtora metra i z uniesionymi brwiami słuchała całej konwersacji. Siedziałam na łóżku lekarskim i patrzyłam beznamiętnie w ścianę przed sobą- jeżeli będziesz się tak przemęczać w końcu dojdzie do tego że będziesz tracić przytomność w losowych momentach. Chcesz tego?- nie ruszyłam się o minimetr. Słuchałam. Kobieta westchnęła zirytowana i już chciała coś powiedzieć ale..

-Yuuko na pewno zrozumiała i żałuje- odezwała się różowa. Spojrzałam na nią, a ona również rzuciła mi szybkie zmartwione spojrzenie- ma pani jakieś... jakiś sposób by temu zaradzić?- zapytała a ja znów spojrzałam na ścianę

-Tak. Przynajmniej dziewięć godzin snu, dwa dni wolnego od szkoły i nie nadużywanie indywidualności...- Różowa spojrzała na mnie z obawą w oczach ale nie zareagowałam na słowo 'indywidualność'. Ona nadal myślała... nie. Nie wszyscy myśleli że nie mam mocy.

- Dobrze. Jeszcze coś?- Różowa popędziła starszą kobietę która westchnęła z politowaniem

-Nie. Możecie iść- różowa wzięła mnie pod rękę i pociągnęła do wyjścia.

-Umiem chodzić- wyrwałam sie z uścisku poirytowana

-dobrze, dobrze. Spokojnie- zaśmiała się zdenerwowana. Poszłyśmy dalej korytarzem- To... idziesz już do domu a ja zawiadomię nauczyciela czy...

-Wracam na lekcje- powiedziałam stanowczo

-Ale Recorvery girl powiedziała...

-Kto?- pierwszy raz to słyszałam

-No wiesz? Pani pielęgniarka?

-Aha.

-No! To ona powiedziała, że masz wziąć dwa dni wolnego od szkoły i więcej spać... trafione spostrzeżenie. Faktycznie wyglądasz jakbyś źle spała od paru dni...

-Bo tak jest. Powiedziała również że mam nie używać indywidualności. Widocznie nie jest taką super pielęgniarką...- nie powiedziałam niczego wprost... Różowa westchnęła tylko i podążyła za mną na halę. Gdy dotarłyśmy na miejsce dużo oczu było skierowane na mnie ale miałam to w dupie.

-Recorvery girl pozwoliła ci wrócić na zajęcia?- pierwszy podszedł do mnie i do różowej elektryczny. W sumie przypominał mi Pikachu...

-Nie- odparłam szczerze i odchrząknęłam czując krew zbierającą się w moim przełyku.

-Bardzo! Bardzo cię przepraszam Yuu-ch... Yuuko- zielonowłosy ukłonił się o dziwo z prawdziwą skruchą w głosie. Czemu o dziwo? Bo zazwyczaj przeprosiny które słyszę są nieszczere

-Aizawa kazał ci przeprosić? Nie ma potrzeby- mruknęłam i spojrzałam w stronę pola walki gdzie ktoś akurat dostawał wpierdal od agresora. To ta dziewczyna ze wtyczkami za uszami. Jestem wzrokowcem okej?!

-N-nie! Przepraszam bo w-wiem że p-powinienem- zaczął się mieszać a ja westchnęłam

-No to jest okej. Jak mówiłam: Nie ma potrzeby byś przepraszał- odparłam nie patrząc na niego

-Dziękuję za wybaczenie- ukłonił się szybko jeszcze raz i uśmiechnął. Skąd oni mają tyle sił życiowych?

-Bakugou wygrał- oznajmił Aizawa. Spojrzałam z powrotem na pole pojedynku. Ta fioletowo włosa dziewczyna obolała była poza linią brzegową a agresor troszeczkę zmęczony szczerzył się do siebie.

Po zakończeniu zajęć i przebraniu się w mundurek ruszyłam do bramy i ruszyłam w stronę znajomego auta.

-Stęskniłaś się?- Uśmiechnęłam się w stronę czarnowłosego i nachyliłam się by cmoknąć go przelotnie w usta- uznam to za ''Tak''- mruknął chytrze i nie patrząc na drogę wystartował. Po sekundzie oczywiście zaczął patrzeć co się dzieje na ulicy.

-To jak poszło to wasze spotkanie 'AA'?- zażartowałam na temat ligi

-Ha ha! Prześmieszne- uśmiechnęłam się szerzej- A poza tym było nudno. Jak zawsze- pokiwałam głową na znak że zrozumiałam.

Po chwili dojechaliśmy pod mój blok. Wysiadłam z samochodu i czekałam aż Touya też go okrąży. Weszliśmy do mieszkania a ja od razu rzuciłam się na kanapę. Chłopak zaśmiał się na mój czyn. Oparł się o oparcie kanapy patrząc na mnie z góry.

-I co teraz?- spytał z chytrym uśmieszkiem, który odwzajemniłam.

-Decyduj- uśmiechnęłam się szerzej gdy ten pochylił się znad oparcia kanapy tuż nade mną by mnie pocałować. Odwzajemniłam pocałunek przyciągając go do siebie za kołnierz jego skórzanego płaszcza. Chłopak przeszedł nad oparciem zawisając nade mną. Touya zaczął błądzić rękoma po moim ciele na co mruknęłam w jego usta.

-Podoba ci się?~- zapytał między pocałunkami

-Mhm~- odpowiedziałam czując przyjemne dreszcze gdy czarnowłosy zdjął moją marynarkę i koszulę. Zjechał pocałunkami nieco niżej rozplątując również niektóre moje bandaże. Zahaczał o szczękę, obojczyki, brzuch, żebra, oraz nie pominął swojego ulubionego miejsca: Piersi...

-To dobrze~- Mruknął nie marnując czasu. Czułam mokre ślady na swojej skórze. Jedno po drugim. Mruczałam z przyjemności gdy Touya dopiero się rozkręcał. Oczami wyobraźni widziałam już siebie następnego dnia wyglądającą jak pieprzona biedronka z wieloma kropkami na ciele.

Nie miałam pojęcia jak miałam zamiar ukryć te... małe problemy... ale wiedziałam, że musiałam jakoś to zrobić. Przecież robił mi malinki na pieprzonej szczęce! Jak ja miałam to schować?

Dobra! Huj! Nie ważne! Jutro jest jebana sobota!

Bnha//problematyczne dziecko//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz