Rozdział 9

43 2 0
                                    

* miesiąc później*

Kurwa mać!!!- zaklęłam w myślach gdy Aizawa powiedział, że za cztery tygodnie będziemy mieli festiwal sportowy. Zostały mi trzy tygodnie do zawodów, po których będę cała obolała przez następne dwa miesiące a on mi zaczął pierdolić o jakimś festiwalu.

-Jakieś pytania?- zapytał Aizawa gdy skończył pieprzyć o festiwalu

-Można nie brać udziału w festiwalu?- spytałam tonem, który zdradzał tylko moje udawane znudzenie całą sytuacją ale w środku miałam wielką nadzieję że tak. To pytanie sprawiło również że odezwałam się w towarzystwie kogoś z klasy pierwszy raz od dłuższego razu.

-Nie- mruknął- każdy z klasy 1A bierze udział w festiwalu- zajebiście! Za cztery tygodnie festiwal, za trzy zawody za dwa tygodnie gdzieś w środku jedziemy do USJ a za tydzień mam spotkanie w klubie z Ligą złoczyńców.

-A czemuż to?- zapytałam sarkastycznym głosem- z tego co mi wiadomo większość z 1B ma w dupie to zdarzenie. Połowa z nich nie bierze udziału- mruknęłam najbardziej ignoranckim głosem jaki udało mi się wykrzesać. Nikt nadal nie odkrył, że mam indywidualność i działało mi to na rękę. Zawsze warto mieć ten akt zaskoczenia.

-Ponieważ klasa 1B jest od was gorsza, chcesz być gorsza?- Aizawa zignorował moje słownictwo co mnie nie zdziwiło. Robił to praktycznie od początku roku. Po prostu kiedy ogarnął, że nie poprawi mojego sposobu wysławiania się po prostu zrezygnował z jakich kol wiek prób.

-Ja nie jestem gorsza. Mam po prostu lepsze rzeczy do roboty- mruknęłam beznamiętnie patrząc w jego oczy ciężkim spojrzeniem.

-Tak, na pewno- mruknął i wszedł do śpiwora. Zignorowałam jego słowa i również położyłam głowę na plecaku, którego używałam jako poduszki. Ręce spuściłam wzdłuż tułowia pod ławkę. Zignorowałam ciche rozmowy 1A, którzy próbowali nie obudzić Aizawy.

...Tydzień później

-Dzisiaj w klubie będzie Aiko więc muza będzie zajebista- powiedział Touya z uśmiechem na twarzy. Chłopak prowadził swoje auto a ja siedziałam obok i patrzyłam jak zaludniony środek miasta zmienia się w jego obrzeża gdzie strach się zapuścić nawet w dzień a co dopiero w nocy. Bo była prawie noc. Godzina dwudziesta druga trzydzieści sześć dumnie widniała na zegarze w samochodzie.

-Ta. Muzykę to on ma nie złą ale jego pomysły na zagospodarowanie czasu są idiotyczne po tym jak ktoś weźmie jego zmianę. Nie tylko Aiko ale Dai, Ganju i Ibuki również podzielają jego zjebane poczucie humoru- mruknęłam niezadowolona. Zawsze coś wymyślali i ja często na tym cierpiałam. A najgorsze było to, że nie można było im odmówić. Byli jak takie kleszcze jak nie jeden to drugi zalezie ci za skórę by cię wkurzyć i przekonać do kolejnej chorej gry.

-Pamiętaj, że istnieje nasz zrzęda Spinner. On to rozpierdoli każdą zabawę- odparł

-Uwierz mi że bywały sekundy w których byłam mu wdzięczna za jego okropny charakter- oznajmiłam szczerze.

Podjechaliśmy pod budynek i nawet w samochodzie było słychać przyduszoną muzykę. Wysiedliśmy z auta i przeszliśmy na początek kolejki podchodząc do ochroniarzy.

-Dabi i chmurka- nie zareagowałam na to głupie przezwisko, które dziwnie się przyjęło już w całym „podziemnym świecie". Wszyscy tak mnie nazywali ale była to nie tak powszechna nazwa jak ta Touyi. Jego wszyscy znali pod tym przezwiskiem a mnie tylko ci ludzie z ciemnej strony.

Ochroniarze spojrzeli na nas a potem uśmiechnęli się lekko i nas przepuścili bez słowa sprzeciwu. Nie można było powiedzieć tego samego o tych którzy stali w kolejce. Krzyczeli niezadowoleni ale nawet na nich nie spojrzeliśmy.

Gdy przeszliśmy przez drzwi zapach alkoholu i potu uderzył mnie w nozdrza. Odetchnęłam by przyzwyczaić się do panującej tam powszechnie duchoty i łapiąc Touyę pod rękę ruszyliśmy do zarezerwowanej dla nas loży. Była ona zawsze do naszej dyspozycji. A tak dokładniej to do dyspozycji ligi. Usiedliśmy na jednej z dwóch kanap w kształcie półkola które były postawione wokół okrągłego stołu.

Siedzieliśmy tak dosłownie parę chwil zanim spora grupa naszych znajomych zebrała się przy loży. Byli to Shigaraki, Toga, mr. Comress i niestety lub stety spinner. Oprócz nich byli ci idioci: Ganju, Dai i Ibuki, a Aiko już DJ'ował na scenie.

-Yo gnidy! Co u was?- przezwał mnie i Touyę Ganju siadając naprzeciw mnie

-Oj, oj, oj. Lepiej tak nie mów bo jak sobie nagrabisz u gołąbeczków to będziemy cię ze ściany zeskrobywali- drwił Shigaraki, a ja przewróciłam oczyma. Jego zaczepki zawsze były... interesujące- nasza 'bohaterka' nie będzie miała litości- dodał a ja posłałam mu mordercze spojrzenie. Dobrze wiedzieli czemu poszłam na bohaterstwo, a mimo to lubili sobie z tego robić główny temat rozmów.

-A wpierdolić ci?- spytałam i uniosłam lekko brwi. Poczułam jak Touya kładzie swoją rękę na mojej tali.

-Spokojnieee~ już nie będziemy! Tylko nas oszczędź!- Do rozmowy dołączył się Dai- błagam! Nie posyłaj na nas psów!- dramatyzował swoimi nikłymi umiejętnościami aktorskimi. Po chwili oboje dostali po tyłach głów od tego bardziej rozsądnego. Ibuki. Uwielbiałam go, ponieważ nie był sztywniakiem ale jednocześnie wiedział gdzie są pewne granice.

-Weźcie już zamknijcie te ryjce i idźcie po drinki- mruknął ciągnąc ich 'za szmaty'. Z poważną miną odprowadził ich wzrokiem do barku, a następnie usiadł i uśmiechnął się do mnie- jak tam młoda? Wyrabiasz się z nauką?- zapytał ciepło gdy Touya i Shigaraki, który usiadł obok niego, zaczęli się kłócić o jakieś gówno.

-Póki co, tak...- mruknęłam i pomyślałam o szykujących się zawodach za trzy tygodnie- za trzy tygodnie mam kolejne zawody... Nie przychodźcie- mruknęłam, a on uśmiechnął się pod nosem

-Gdzie?

Bnha//problematyczne dziecko//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz