34.

2.9K 197 79
                                    

Pov. Katsuki

Wziąłem sobie wolne na kilka dni w pracy, by móc zrobić szybki remont całego korytarza, co jak na razie i o dziwo szło mi dobrze i w miarę szybko. Na szczęście udało mi się do myć panele z farby, ale komoda i tak poszła do wyjebania.

Ogólnie to malowałem ściany na całkiem inny kolor, bo w żadnym sklepie nie mogłem znaleźć tego albo podobnego odcieniu, więc z beżowych ścian będą one w kolorze limonkowym.

Izuku pilnował młodego na dole i nie pozwalał mu wejść do góry, by nie przeszkadzał albo nie chciał nagle mi pomagać, bo nie wiem czy z jego pomocy nie wyszło by więcej roboty niż już jest.

Pomalowałem dopiero dwie ściany, a już miałem dość. A najgorzej będzie przy schodach, bo ciężko tam dosięgnąć, a drabiny na schodach nie będę rozkładać, jeszcze mnie tak bardzo nie pojebało i nie mam ochoty skończyć połamany.

Zszedłem na dół, by chwilę odpocząć i już od tej farby kręciło mi się w głowie, a i no zrobiłem się głodny. Na szczęście Izuku już wcześniej o tym pomyślał i na stole czekał na mnie talerz pełen kanapek i ciepła kawa.

Zadowolony zjadłem i wypiłem, posprzątałem po sobie i poszedłem podziękować mojemu ukochanemu, który właśnie leżał na dywanie przykryty kocem i spał, a Akio siedział w fotelu i oglądał wiadomości.

Podniosłem omegę z podłogi i położyłem go na kanapie, by się nie przeziębił ani nie bolało go nic od leżenia na twardym, Akio tylko na mnie spojrzał i wrócił do oglądania.

Pocałowałem chłopaka w czoło i poprawiłem mu koc, po czym usiadłem na kanapie przy jego nogach i oglądałam z młodym telewizję. Po jakieś godzinie omega wstał i spojrzał na mnie.

- Skończyłeś?

- Ogólnie to jeszcze nie, ale na dziś skończyłem.

Młodszy mruknął coś cicho i wtulił się w poduszkę, było już po nim widać, że nie czuję się za dobrze.

- Co cię boli? Chcesz leki?

- Głowa i brzuch, to pewnie od zapachu farby, czuć ją aż tutaj.

Wstałem i otworzyłem okno, by trochę przewietrzyć i pozbyć się tego zapachu. Wróciłem jeszcze na szybko do góry, zamknąłem farbę i poszedłem schować wszystkie moje przybory malarskie, by Akio się do nich nie dorwał jak ostatnio.

Miałem nadzieję, że chociaż to pomoże chłopakowi, ale myliłem się i nawet mogłem powiedzieć że było coraz gorzej, bo doszły też do tego wymioty i bardzo to męczyło omegę, ale po godzinie siedzenia w łazience nad muszlą był już tak zmęczony, że zasnął, więc zaniosłem go do sypialni i zostawiłem tam uchylone okno w razie czego oraz miskę przy łóżku.

Pov. Izuku

Zapach farby nie przeszkadzał mi na początku i nic mi nie było, ale po czasie zmieniło się to nie sądziłem, że można się tak pochorować od samego zapachu farby olejnej.

Leżałem zmęczony w łóżku, na szczęście tutaj nie było czuć tego smrodu, więc polepszyło mi się ale i tak czułem się źle i słabo.

Na szczęście Akio nic się nie stało i nie musiałem ani ja ani Kacchan się o niego martwić, a jak wiadomo dzieci gorzej przechodzą takie rzeczy i nie mogę wraz z Katsukim patrzeć jak mały cierpi.

Leżałem sam, a co jakiś czas Kacchan do mnie zaglądał i pytał jak się czuję albo czy potrzebuje czegoś, ale czułem się już lepiej, ale brzuch jednak dalej bolał i bałem się że jak wstanę to zwymiotuje, więc się nie ruszałem z łóżka.

Po czasie zasnąłem, ale i tak wszystko słyszałem i czułem, więc to nie był taki sen, a bardziej czuwanie.

Słyszałem jak cicho otwierają się drzwi i ktoś wchodzi do środka, domyśliłem się już kto to taki, ale się myliłem. Myślałem, że to Kacchan przyszedł, bo w sumie to już wieczór, a okazało się że to Akio.

Wdrapał się powoli na łóżku i przytulił się do mnie, objąłem go od razu i przykryłem kołdrą.

- Gdzie tata?

- Spi na dole.

To dziecko coraz szybciej uczy się mówić, już powoli składa sam zdania i idzie mu to coraz lepiej. Czasem czuję się przez to niepotrzebny, jeszcze nie dawno uczyłem go podstaw, a teraz już nawet nie potrzebuje pomocy.

Dużo czasu nie musiało minąć żeby Akio zasnął, a chwilę po tym do pokoju wszedł Kacchan.

- A to tu on uciekł, tylko jak on otworzył drzwi?

- Kacchan, on rośnie i w końcu musiał sięgnąć klamki i mu się udało.

- No fakt, pamiętam jak dopiero co pierwszy raz miałem go na rękach, był taki malutki, a teraz taki łobuz.

Uśmiechnąłem się na te wspomnienia, może jeszcze wtedy nic mnie nie łączyło z Katsukim, ale już wtedy pokochałem Akio całym moim serduszkiem i widzę, że to z wzajemnością, a i no nawiązką zwaną moim chłopakiem.

Kiedy ja przeglądałem wspomnienia, Kacchan ułożył się na łóżku obok dziecka tak by było pomiędzy nami i obserwował mnie uważnie, co zauważyłem dopiero po chwili.

- Co się tak patrzysz?

- A podziwiam.

Zarumieniłem się mimowolnie, odwróciłem się do niego by móc go lepiej widzieć, przy czym poprawiłem kołdrę, bo Akio nie wiadomo kiedy ją z siebie skopał.

- Lepiej się czujesz?

- Lepiej, ale jednak czuje się jeszcze słabo i boję się że jak wstanę to zwymiotuje.

- Postaram się już jutro skończyć wszystko, nie chcę żebyś się męczył albo żeby Akio też się pochorował.

Wyciągnął do mnie rękę i pogłaskał mnie po policzku, a ja cicho zamruczałem. Lubię pieszczoty tego typu i on to dobrze wiedział, więc wykorzystywał to kiedy tylko mógł.

Patrzeliśmy sobie cały czas w oczy, aż nawet nie wiem kiedy moje oczy się zamknęły i zasnąłem. Poczułem jeszcze silne ramię, które objęło mnie i dziecko po czym już tylko byłem ja i kraina snów.

--------------------------------------------------------------
Ilość słów: 986

Kolejny rozdział.

Fakt trochę krótki, ale będą dłuższe.

Za dużo się nie dzieje, ale to kwestia czasu.

Miałam lekką blokadę w połowie tego rozdziału, ale na szczęście udało mi się dokończyć go dzisiaj.

Mam nadzieję, że komuś się spodobał mimo swojej nudności (można tak w ogóle powiedzieć? Czy jest jakieś inne określenie?)

Dziękuję za uwagę i życzę wam mojej króliczki miłego dnia lub nocy.

Opiekunka do dziecka/Bakudeku/omegaverse Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz