Rozdział 13

278 28 49
                                    

Dwa dni później do tej pory Osamu nic nie znalazł żadnych informacji o Chuuyi. Miał dzisiaj ostatni dzień żeby cokolwiek znaleźć a jak nie.. to po prostu zero może go zabić.. albo nawet i rodzice Chuuyi.. Brunet w tym czasie wyszedł z domu przewietrzyć się chodź na chwilę a później ponownie zacząć czegoś szukać.

Od tych dwóch dni chodź raz chciał spotkać tego Felixa, żeby ten mu wszystko powiedział jednak na marne i do tej pory go nie spotkał.

W tym samym czasie u Felixa
- byłeś dzisiaj u niego? - zapytał jego ojciec

Felix przewrócił oczami
- ta.. czemu ty do niego chodź raz nie pójdziesz?

- ty dobrze wiesz czemu - mruknął - idź lepiej zrób zakupy

- dobraa.. - mruknął a następnie poszedł do wyjścia i wyszedł

Osamu postanowił iść trochę dalej niż do tej pory chodził szukać jakiś poszlak. Brunet posmutniał a następnie kopnął kamyczek przed nim
- nie znajdę go... - odparł a po jego policzku spłynęła łezka .

W tym czasie chuuya leżał w masakrycznym stanie... Był głodny, bez siły na cokolwiek... W dodatku jego ciało było poparzone od tego jak Felix postanowił skropić go wodą święconą...
Chuuya otworzył oczka i zamrugał powoli, jego rzęsy były sklejone od krwi... Za to tęczówki nie potrafiły przybrać swojej niebieskiej barwy przez to, że były popękane...  Nie dość że bardzo go bolały to w dodatku utrudniały widzenie ... Z sokolego wręcz wzroku chuuya stał się prawie że niewidomy...
Rudowłosy trząsł się cały ze strachu i z bólu. Przestał wierzyć już nawet, że kiedyś ktoś go stąd wyciąganie...

Po jakimś czasie Felix akurat co wracał ze sklepu a Osamu szedł trochę dalej na przeciwko niego. Brunet westchnął a następnie spojrzał przed siebie. Widząc Felixa zrobił wkurwiona minę a następnie podszedł do chłopaka

Felix widząc Osamu śmiechnął cicho i przystanął
- o no proszę jaka miła niespodzianka ! Co za miłe spotkanie !

- mów gdzie do cholery jest Chuuya ! Wiem, że poszedł się z tobą wtedy spotkać !

- wrzuć na luz ! Nic mu nie zrobiłem a nawet jakby to i tak bym ci nie powiedział - śmiechnął

- wiesz że wampiry ci tego nie darują !? Przez ciebie mogą mnie zabić, bo to przeze mnie ..! - krzyknął jednak nie chciał mu tego mówić - nie znaczy.. po prostu powiedz mi gdzie jest Chuuya !

- zabiją cię? No proszę przynajmniej ja nie będę musiał tego robić - mruknął a następnie odszedł

Osamu spojrzał na wkurwie za Felixem
- zobaczysz jeszcze ! - krzyknął za nim
" będę go śledzić... " Pomyślał

~

W tym czasie królowa  Athenodora leżała w łóżku. Jej stan pogorszył się od momentu jak chuuya zniknął.

Elezar siedział przy jej łóżku trzymając ją za dłoń.
- kochanie... Wszystko będzie dobrze... Nie załamuj się...

- mój biedny syn... Elezar.. proszę cię zrób coś..

Zero stał przy drzwiach ze spuszczoną głową. Tak cholernie chciał ukatrupić wszystkich na ziemi...

Elezar spojrzał w jego stronę
- Zero... Jakieś wieści...?

- nie... Dzisiaj wezmę straże i weźmiemy sprawy w swoje ręce...  Obiecuję, że przyprowadzę dzisiaj Chuuyę... Jeśli nie... Osobiście król może mnie zabić..

Elezar wstał i podszedł do zero a następnie złapał go za ramię.
- jesteś wiernym strażnikiem... Ale nie mogę cię zabić za takie coś...

Zero w końcu spojrzał na króla a łza spłynęła mu po policzku.
- i tak nie wybaczę sobie tego jeśli chuuya nie żyje ! Miałem go pilnować! Zawaliłem !

Poznałem Cie w świetle księżyca/ Soukoku Cz.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz