POV; George-Hejka! - przywitałem się z chłopakami którzy stali obok szafek w szkole - mam tylko udawać, to przecież nie może być aż tak trudne.
-Ooo George, widzę że wróciłeś do żywych - zaśmiał się Sapnap - Co się z tobą działo?
„To już zależy od ciebie, ale jeśli faktycznie nie chcesz aby ktokolwiek wiedział, powiedz po prostu, że miałeś słaby tydzień i nie byłeś sobą. I zapomnij o tym wszystkim rozumiesz? poczuj się jak dawniej"
-Wiesz, słaby tydzień, nauka mi wleciała na psyche i nie byłem sobą. Ale na szczęście już niedługo ferie prawda? - uśmiechnąłem się zaciskając dłonie.
-Właśnie! - krzyknął z entuzjazmem szatyn - Myślałem już o tym i pomyślałem że możemy pojechać do mojego domku w górach, co wy na to?
Dream się tylko uśmiechnął i przejechał wzrokiem każdego z chłopaków zatrzymując się na mnie.
Patrzyłem w jego oczy jak zachipnotyzowany, przypominając sobie wczorajsze popołudnie.
-A ty George, co o tym myślisz? - wyrwał mnie z zamyślenia głos blondyna, otrząsnąłem się i po zobaczeniu jego miny która zdecydowanie mówiła „nawet nie waż się odmówić" odrazu się zgodziłem.
Chłopcy nadal o czymś rozmawiali, jednak ja nie mogłem się na niczym skupić. Oparty o szafkę, wpatrywałem się w swoje białe conversy, licząc dziurki na sznurki. Niemal podskoczyłem, kiedy do moich uszu dotarł głośny dzwonek na lekcje.
Klasa matematyczna była kilka kroków od miejsca, w którym staliśmy, wiec jako pierwsi weszliśmy do klasy i przywitaliśmy panią, która pisała coś w dzienniku elektrycznym.
Usiadłem na swoim miejscu i zacząłem wyjmować książki, kiedy kątem oka zobaczyłem, jak Dream szepcze coś Sapnapowi, który po chwili zamiast zająć miejsce ze mną, usiadł z Karlem.
-Co ty robisz? - spytałem blondyna który zadowolony usiadł obok mnie.
-Siedzę, nie widać?
-Nigdy razem nie siedzieliśmy, to będzie podejrzane - westchnąłem opierając się wygodniej na krześle.
-O to się już nie martw, oboje umiemy dobrze grać - szepnął i puścił do mnie oczko a ja czułem, jakby wyrywano mi żołądek, tak jakbym czegoś chciał, ale nie mógł, problem jest taki że nadal nie wiem czego.
Blondyn całą lekcję skupiał uwagę na tym, co mówiła nauczycielka. Notował każde pojedyncze słowo, pewnie dlatego że matematyka nie należała do jego mocnych stron, jednak bardziej ją lubił od takiej chemii.
-George, chciałbyś rozwiązać to zadanie na tablicy?
Kurwa
-Eee, jasne tak - niechętnie wstałem i chwyciłem kredę, którą nauczycielka trzymała w ręce.
-Zadanie 13 w podręczniku na stronie 105 - uśmiechnęła się i wróciła do sprawdzania czegoś na laptopie.
Byłem załamany, nie potrafiłem nawet przeczytać głupiego polecenia kiedy literki przed moimi oczami zaczęły się przestawiać w każdą możliwą stronę.
Popatrzyłem się na chłopaków z tylu ale Nick i Karl śmiali się z czegoś na telefonie niższego, a blondyn jedynie patrzył się na mnie zaciskając usta w cieńką linię.
-Świetnie George, jak zaws-
-George, dlaczego nie zacząłeś zadania? Coś się dzieje?Wziąłem oddech, odłożyłem książkę na ławkę nauczycielki i szybkim krokiem wyszłem z klasy. Gdy znalazłem się już na korytarzu to biegłem z całych sił.
Weszłem do łazienki, zamknąłem drzwi w pierwszej kabinie od lewej i usiadłem na desce klozetowej.
Strzelałem gumką, którą dał mi Dream.
Usłyszałem kroki a następnie pukanie w moją kabinę.
-George?
Dream.
-Idź na lekcje, muszę tylko ochłonąć - odparłem ze spokojem odchylając głowę do tyłu.
-Nie wrócę bez ciebie, pani kazała mi cię przyprowadzić - otworzył drzwi a ja szybko schowałem dłoń, w która strzelałem gumką w bluzę.
-Pierdole to - syknąłem przez zęby i wstałem na nogi - Idę stąd, chcesz ze mną? - ominąłem blondyna i stanąłem przed umywalką opierając się o kran.
-Narobisz sobie więcej problemów.
-Nie obchodzi mnie to, idziesz czy nie?
-Napisze do chłopaków, żeby wzięli nasze plecaki.
''
-Więc gdzie zmierzamy, panie przewodniku? - zaśmiał się blondyn chowając ręce w bluzie.
-Nie wiem, oby jak najdalej - westchnąłem.
-Do kawiarni? - zaproponował, na co odrazu się zgodziłem.
Droga od szkoły do kawiarni nie należała do najkrótszych, 30 minut na piechotę.
Całą drogę nie rozmawialiśmy, jednak nie było to niekomfortowe, myśle ze oboje potrzebowaliśmy tej ciszy.
Kiedy dotarliśmy, zajęliśmy miejsca przy oknie. Ja zamówiłem jabłecznik z kawą latte, a blondyn zaraz po mnie to samo.
- Jak się czujesz?
-Źle - odparłem bez zastanowienia.
-Co mam zrobić żebyś się poczuł lepiej?
-Ty zrobiłeś już wystarczająco dużo, to ze mną jest problem.
-Nie mów tak, przecież to nie od ciebie zależy.
-Jestem popierdolony.
-Nie, wcale nie.
-Mówisz to dlatego ze jesteśmy.. No właśnie, kim jesteśmy? - tu razem.
-Nie wiem jak, ale obiecuje ci że cię z tego wyciągnę.
CZYTASZ
𝐹𝐼𝑅𝐸 // DNF FANFIC {COMPLETE}
FanfictionClay i George są wrogami od ich pierwszego spotkania, niestety mają wspólną grupkę znajomych więc muszą znosić swoją obecność codziennie. Pewnego dnia jednak przybliżają się do siebie przez pewną sytuację. Czy dadzą radę zapomnieć o swojej przeszłoś...