20. 𝑅𝑂𝐴𝐷𝑇𝑅𝐼𝑃

577 37 39
                                    

TW; (używki)

POV; George

To dzisiaj, to dziś jedziemy z chłopakami w góry do domku zimowego Nicka. Czułem się dziwnie, ale w przeciwieństwie do wczoraj chciałem jechać. Odliczałem jak szalony od pierwszej sekundy wejścia do domu.

Właśnie pakowałem się do walizki słuchając CHXSE kiedy mój telefon zawibrował. Szybkim chwytem wyjąłem go spod sterty ubrań i wyłączyłem piosenkę.

Clay dzwonił.

Z uśmiechem na twarzy przyłożyłem telefon do ucha i czekałem na jakiekolwiek ruch.

-Halo? - odezwał się a jego głos z rana był jeszcze lepszy.

-Czemu dzwonisz? - zapytałem ustawiając sobie telefon na głośnomówiący i kontynuowałem pakowanie ubrań.

-Nie wiem, a co robisz?

-Pakuję się.

-Na co?

-Przecież dziś jedziemy w góry zapomniałeś? - przewróciłem oczami a z moich ust wydał się lekki chichot.

-A to nie miało być za tydzień? - jęknął niezadowolony i chyba przewrócił się na drugi bok.

-Nie, idioto.

Po chwili ciszy podczas której można było usłyszeć tylko dźwięk wkładania ubrań do walizki i oddechy blondyna, chłopak odezwał się.

-O której jedziemy i z kim?

-O 18. Nick prowadzi, ale wspominał, że będziecie się zmieniać.

-Ja na nic takiego się nie zgadzałem! - powiedział przez poduszkę.

Rozmawialiśmy może z pół godziny. Clay poszedł się pakować przez co musiał skończyć, a ja poszedłem spać przez to ze ostatniej nocy nie spałem dobrze.

''

POV; Clay

-Nigdzie nie jedziesz! - krzyknęła zdenerwowana kobieta.

-Dla ciebie to i tak nie robi różnicy, nie udawaj że ci zależy - przewróciłem oczami kontynuując wrzucanie ubrań do walizki.

-Nie pyskuj, masz to odwołać. Powiedz że się będziesz zajmować siostrą.

-NIC NIE ODWOŁAM, NIE DOCIERA DO CIEBIE? - krzyknąłem wstając i patrząc się w stronę rodzicielki.

Kobieta zamachnęła się i z całej siły uderzyła mnie w twarz.

-PIERDOL SIĘ! - krzyknąłem łapiąc się za policzek i wybiegłem z domu.

Nie miałem gdzie iść. Nie chciałem nikomu zawracać głowy, wtedy przypomniałem sobie o czymś.

Wyjąłem telefon z tylu kieszeni i wybrałem numer do swojego dawnego przyjaciela.

-James?

-No co tam, dawno nie dzwoniłeś.

-Potrzebuje 3 gram amfetaminy na teraz - stwierdziłem obracając się i obserwując swoją matkę która ze wściekłą miną zmywała naczynia.

-Cholera to dużo, jesteś pewien?

-Tak, spotkajmy się przy parkingu w lasku szkolnym.

Rozłączyłem się i skierowałem się w kierunku miejsca docelowego. Wiedziałem, że robie teraz okrutną rzecz. Wiedziałem również, że ja z przeszłości po problemach spowodowanych używkami, nigdy bym sobie tego nie wybaczył.

Będąc coraz bliżej, dało się zauważyć stojącą sylwetkę pod lampą która oświetlała dalszą dróżkę.

-Ile? - spytałem podchodząc do chłopaka.

-120 - podniósł kąciki ust i wyjął saszetkę wystawiając drugą rękę przed siebie po czym się ostrożnie wymieniliśmy.

-Problemy w domu?

-A żebyś wiedział.. - westchnąłem i pomachałem chłopakowi na pożegnanie.

Jak ktoś się o tym dowie, to skończę martwy.

''

Nie wziąłem dużo, nie dałem rady wiedząc, że dziś wyjeżdżamy i jest duże prawdopodobieństwo nakrycia.

Jednak spakowałem do walizki całą zawartość, chowając ją w jednej kieszeni, która nie była widoczna.

Matka nie zdołała mnie zatrzymać. Mówiła, że już nie mam po co wracać, ale już się przyzwyczaiłem do spędzania pojedynczych nocy poza domem.

-Pa Drista - pomachałem młodszej dziewczynie uśmiechając się, aby dodać jej otuchy.

-Musisz jechać? - westchnęła niezadowolona stojąc w drzwiach - Nudno tu będzie bez ciebie - wyjaśniła.

-Nie muszę, ale chcę. No weeeź, wytrzymasz dwa tygodnie.

-Dobra dobra, idź już bo chłopaki napewno czekają.

-Zagadasz mamę?

-Oczywiście - zaśmiała się i wyszła z mojego pokoju a po kilku minutach udało się usłyszeć śmiechy z salonu.

Po cichu zeszłem z góry i otworzyłem drzwi na zewnątrz. Kiedy już tam byłem, wziąłem walizkę do ręki i zacząłem biec w stronę zakrętu na którym stało auto Nicka.

Otworzyłem bagażnik i wciągnąłem swoją walizkę w trzy pozostałe a poźniej usiadłem z tylu, obój Georga.

-WITAMYYYY! - krzyknął Nick przez co się zaśmiałem.

-To będą nasze najlepsze ferie! - krzyknął Karl i podgłośnił muzykę, przy której poźniej wszyscy zdzieraliśmy gardła.

𝐹𝐼𝑅𝐸 // DNF FANFIC {COMPLETE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz