𝐒𝐂𝐄𝐍𝐀 𝐗𝐗𝐗𝐕

48 5 0
                                        

CHOCHOŁ
. . . . . . . . . . . . . . . . . .
Jak ci spadła czapka z piór.

JASIEK
Tom sie chyloł po te copke,
to mi może sie odwinoł.

CHOCHOŁ
Miałeś, chłopie, złoty róg,
miałeś, chłopie, czapkę z piór:
czapkę ze łba wicher zmiótł.

JASIEK
Bez tom wiechę z pawich piór.

CHOCHOŁ
Ostał ci sie ino sznur.

JASIEK
Najdę ka gdzie przy figurze.

CHOCHOŁ
Pod figurą ktosik stał.

JASIEK
Strasy u rozstajnych dróg — —
cy to pioł, cy nie pioł kur?

Wybiega przez drzwi weselne, przeciskając się przez gromadę znieruchomioną; — słychać tupot jego kroków w sieni — to raz się zastanowi, to dalej biegnie; …w trop za nim kołysze się Chochoł, szeleszcząc słomą po potrącanych ludziach.

Od sadu, od pola, we świetle szafiru, co idzie jak łuna błękitna — głosy się cisną przedrannych ptasich świergotań; niebieskie to Światło wypełnia jakby Czarem izbę i gra kolorami na ludziach pochylonych w pół-śnie, pół-zachwycie. — Przeze drzwi w głębi wraca Jasiek i patrzy dokoła, i oczom nie wierzy, i coraz się słania od grozy.

Wesele | 𝐒. 𝐖𝐲𝐬𝐩𝐢𝐚𝐧́𝐬𝐤𝐢Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz