𝐒𝐂𝐄𝐍𝐀 𝐈𝐕

100 5 0
                                    

Radczyni, Klimina

KLIMINA
Pochwalony, dobry wieczór państwu.

RADCZYNI
Pochwalony — gospodyni...

KLIMINA
Tu wsiosko od maleńkości, Klimina,
po wójcie wdowa.

RADCZYNI
Radczyni
jestem z Krakowa.

KLIMINA
Macie syna.

RADCZYNI
Tańcuje tam.

KLIMINA
Niech się bawi;
som ta dziwki, niech nie stoją.

RADCZYNI
Jakoś mu nie idzie sporo,
bo się ino pogapuje.

KLIMINA
Panowie dziwek się boją;
zaraz która co przyniesie,
ino roz sie przetańcuje.

RADCZYNI
Wyście sobie, a my sobie.
Każden sobie rzepkę skrobie.

KLIMINA
Myślałam, pomówię z matusią,
toby wnuczka kołysała — ?

RADCZYNI
A toście wy skora, kumosiu;
ledwo że wkoło spojrzała,
już by mi synów swatała — ?

KLIMINA
Hej, jo sie bawiła wprzódzi,
teroz bym lo inszych chciała.
Coraz więcej potrza ludzi.
Żeniłabym, wydawała!

Wesele | 𝐒. 𝐖𝐲𝐬𝐩𝐢𝐚𝐧́𝐬𝐤𝐢Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz