ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

33 9 9
                                    

Elementy układanki

🌷🌷🌷

Ciotka Bridget otworzyła drzwi z uśmiechem. Spróbowałem zdobyć się na to samo, ale nie byłem w stanie. Łzy napłynęły mi do oczu, domagając się uwolnienia, jak lawa szukająca drogi ujścia przez kratery. Spiętrzone emocje wreszcie odnalazły upust.

Kolory odpłynęły z jej twarzy. Wyrwał jej się cichutki jęk.

- Och, Simonie! Co się stało? - Przytuliła mnie.

Tak. Tego właśnie potrzebowałem. Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo pragnąłem utonąć w ramionach bliskiej mi osoby i poczuć się bezpiecznie.

Jestem żałosny, pomyślałem. Nie mogłem się tak łatwo rozklejać, przecież nie byłem taki delikatny. Powinienem być silnym, młodym mężczyzną, tak jak od dawna powtarzała mi Jasmine. Zamiast tego - byłem mazgają.

- Przepraszam. Wiem, że..., że nie wypada mi płakać. - Słowa przyszły mi z trudem, gdyż byłem totalnie rozbity.

Odniosłem wrażenie, jakby ktoś zrzucił mnie z dziesiątego piętra, a kawałki mojego ciała rozprysły się na wszystkie strony świata. Już nie stanowiły całości, nie sposób ich poskładać. To zbyt żmudna, syzyfowa praca. Któż by się tego podjął?

- Nawet tak nie mów, kochanie. Nie wstydź się wyrzucić z siebie emocji. Płacz to dar, nie kara. Chodź, usiądziemy i wszystko mi opowiesz. - Zamknęła drzwi i zaprowadziła mnie na ciemnobrązową sofę.

Traciłem nad sobą panowanie. Nie byłem w stanie powstrzymać łez. Wypływały wartkimi strumieniami z głębi mojej duszy, żłobiąc korytarze w moich rozognionych policzkach. Naciągnąłem na dłonie rękawy granatowego, cienkiego swetra, który zarzuciłem na białą koszulę po powrocie ze Stonewill, kiedy to zrobiło mi się paskudnie zimno.

- Oddychaj, kochanie. Daj upust emocjom. Nie duś ich w sobie. - Ciotka pogładziła mnie po włosach.

O dziwo, słona ciecz zabrała ze sobą całe napięcie. Powoli dochodziłem do siebie. Z każdym kolejnym wdechem, wprowadzałem do ciała orzeźwiające porcje spokoju.

- Przepraszam, ciociu...

- Nie masz za co przepraszać. Gdy już będziesz gotowy, możesz mi wszystko opowiedzieć. Spróbuję ci pomóc. - Jej głos był taki kojący. Przymknąłem powieki.

Minęło kilka minut. Bridget wciąż mnie obejmowała. Stopniowo odzyskiwałem kontakt z rzeczywistością. Spojrzałem jej w oczy i kiwnąłem głową, dając znak, że już jest dobrze.

Skupiłem uwagę na fantazyjnie zdobionym, porcelanowym wazonie. Zerkał na mnie z pobolewaniem z drugiego końca pomieszczenia.

- Nie wiem w sumie od czego zacząć.

- Nie przejmuj się, jeśli twoja wypowiedź będzie chaotyczna. Postaram się zrozumieć. - Jej twarz znów rozświetlił uśmiech.

Wziąłem głęboki wdech. Musiałem najpierw wtajemniczyć ją w najważniejszy punkt. Wiem, że miałem dochować tajemnicy, jednakże Bridget nikomu nie powie. Byłem tego pewien. Ufałem jej.

- Ciociu, w najbliższy wtorek, pozoruję swoją śmierć, podpalając samochód - rzuciłem jednym tchem z zamkniętymi oczami.

Ta wiadomość wywołała przerażenie w jej oczach. Zamarła, tracąc dech. Jej ciało ani drgnęło, była blada jak śnieg. Jednak trwało to przez dosłownie kilka sekund. Od razu próbowała to zaakceptować, za co byłem jej wdzięczny. Nie będzie mnie oceniać.

- Co jest powodem twojej decyzji? - spytała bardzo spokojnie, ściskając róg kremowej poduszki ozdobnej.

Oparłem czoło na rozpłaszczonej dłoni.

TULIPANY NAD URWISKIEMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz