Szczyty i doliny
🌷🌷🌷
Od dwóch godzin leżałem na parapecie ze łzami w oczach. Bezskutecznie próbowałem przygotować się na chwilę, która kompletnie złamie mi serce. Nie byłem na to gotowy - nigdy nie będę. Nawet nie byłem pewien, jak spędzić z nią te ostatnie chwile...
Rozległo się pukanie do drzwi. Moje serce zatraciło rytm. Czy to naprawdę miał być koniec naszej znajomości? Ostatnie spotkanie?
Cassandra obdarzyła mnie czułym uśmiechem.
- Jak planujesz celebrować swoją osiemnastkę? - spytała z zaciekawieniem, gdy usiedliśmy na kanapie.
Odebrało mi mowę. Jak już wcześniej wspomniałem, nienawidzę okłamywać innych. Nie mogłem jednak wyjawić jej prawdy. Wymyśliłem więc cokolwiek na poczekaniu.
- Nie mam pojęcia. Jutro do południa mam geografię i politykę. Potem możemy gdzieś wyskoczyć, jeśli zechcesz.
Ostatnie zdanie pozostawiło przeszywające echo w moim umyśle. Nigdzie razem nie pójdziemy. Dla nas nie ma jutra. Wbiłem wzrok w, stojącą na półce naprzeciw mnie, doniczkę z kaktusem.
- No co ty! - Chwyciła mnie za rękę. - Jutro wchodzisz w dorosłość! Ten dzień musi być niezapomniany!
Niespokojnie pokiwałem głową. Zacisnąłem usta w cienką linię.
- Co miałbym niby zrobić?
- Mógłbyś na przykład - podrapała się po skroni - zerwać się z lekcji i wybrać na przejażdżkę samochodem w jakieś kompletnie odludne miejsce! Może nie jest to szalone, ale pozwoli ci trochę się rozerwać. Poza tym, dawno nie prowadziłeś auta. Zdałeś prawo jazdy trzy miesiące temu, powinieneś jeździć jak najwięcej!
Zamurowało mnie, bo przecież tak jutro zrobię - i nie wrócę. Ogarnęło mnie przerażenie, gdyż ta rozmowa nie zmierzała w dobrym kierunku. Nie chciałem teraz myśleć o ucieczce. Pragnąłem cieszyć się chwilą - być tu i teraz.
- Przemyślę to - mruknąłem pod nosem.
Spletliśmy dłonie. Ułożyłem głowę na ramieniu Cassandry. Kwiatowa woń perfum oplotła moje zmysły. Niesforne kosmyki wypadające z jej koka drażniły mój policzek.
- Zastanawiałeś się, co królowa szykuje z okazji twoich urodzin?
- Pewnie nic specjalnego - rzuciłem, wzruszając ramionami.
Nie musiała nic przygotowywać, co najwyżej mowę pożegnalną na mój rzekomy pogrzeb.
- Wyglądasz tak, jakbyś nie cieszył się z jutrzejszego święta. - Zmrużyła brwi.
- Oh, nie rozmawiajmy o tym, proszę - westchnąłem błagalnie. - Nacieszmy się wspólną chwilą.
Do mojego umysłu napłynął pewien pomysł. Dlaczego mielibyśmy spędzić ostatnie wspólne chwile w nudnej komnacie? Już po dziesiątej, niebo rozświetlały tysiące maleńkich punkcików...
- Pooglądamy gwiazdy? - zaproponowałem entuzjastycznie.
- Chętnie. - Błysk w jej spojrzeniu przyprawił mnie o dreszcze.
Zerwałem się z kanapy i podszedłem do rzeźbionej, sosnowej szafy. Odszukałem moją ukochaną, granatową bluzę i podałem Cass.
- Proszę, załóż. Na zewnątrz wieje rześki wiatr.
Wyglądała w niej niesamowicie. Była na nią za duża, co tylko podkreślało urok dziewczyny.
Wyszliśmy z pałacu i ułożyliśmy się na aksamitnej, perfekcyjnie skoszonej trawie. Podałem jej jedną słuchawkę, drugą zaś włożyłem do swojego ucha. Włączyłem specjalnie przygotowaną na tę okazję playlistę złożoną z piętnastu piosenek. Głowa Cassandry spoczywała na mojej klatce piersiowej. Delikatnie gładziłem jej włosy.
CZYTASZ
TULIPANY NAD URWISKIEM
Teen FictionPOPRAWIONA WERSJA ZOSTAŁA WYSŁANA DO WYDAWNICTW, ZAPRASZAM DO ZAPOZNANIA SIĘ Z POPRZEDNIĄ WERSJĄ Czasem jeden niepozorny moment potrafi odmienić życie... Książę koronny Simon Philip Christopher Lavdor wiedzie z pozoru idealne życie. Któż nie pragnął...