Król Simon Pierwszy
🌷🌷🌷
Życie jest nieprzewidywalne.
Siedząc w czarnej limuzynie, wyglądałem przez boczne okno na ludzi stojących za barierkami ustawionymi przez pałacowy oddział policji. Wszyscy skandowali moje imię wraz z tytułem, który obejmę za niecałą godzinę.
Niech żyje król Simon!
Poczułem chłodną dłoń na moim policzku.
— Wszystko w porządku, kochanie? — spytała Cassandra.
— Tak, po prostu zastanawiam się, czy nastoletni Simon w tym momencie by mnie zabił, czy może tylko zwyzywał.
Parsknęliśmy donośnym śmiechem.
— Jestem z ciebie niezmiernie dumna. — Położyła skroń na moim ramieniu. — On zapewne też.
Pocałowałem czubek jej głowy. Zaciągnąłem się zapachem jej włosów.
Minęło tyle lat, a moje uczucia w stosunku do Cass nie zelżały ani o odrobinę. Ba, mam wrażenie, że z każdym dniem kochałem ją jeszcze mocniej.
Stylistki zadbały o przyszłą królową Bregsburgu jak o najprawdziwszy skarb, którym niewątpliwie była. Miała na sobie długą suknię barwy pereł. Przy gorsecie, w talii i na rękawach umieszczono aplikacje z drobinek żółtego kruszcu, zaś spódnica oprószona była złotym pyłkiem, który u dołu przechodził w szmaragdowy, tworząc coś na kształt gradientu. Kasztanowe włosy upięto w wysoki kok, puszczając wolno po paśmie przy uszach. Dzień wcześniej wzbogacono je o kilka refleksów.
Kolczyki i naszyjnik, zamówione w firmie GoldenMind, w której po studiach pracę rozpoczął Edward, nawiązywały motywem do pierścionka zaręczynowego. Nie brakowało więc szmaragdów, złota czy diamentów. Moja żona nie byłaby sobą, gdyby na tę ważną okazję nie założyła również obrączki, która choć piękna, burzyła nieco całą kompozycję.
Powiedzieć, że wyglądała olśniewająco, to jakby nie powiedzieć nic. Była istnym wcieleniem Afrodyty, choć śmiałbym przypuszczać, że bogini nie dorastała Cassandrze nawet do pięt. Makijaż oczu utrzymano w złotych i zielonkawych tonach, co sprawiało, że najchętniej nie przerywałbym z nią kontaktu wzrokowego ani na sekundę. Brązowa pomadka o złocistym połysku wspaniale domykała wizerunek mojej żony.
Mnie również zaatakowano. Tona podkładu na mojej twarzy była jak ciężki balast i nie pomagał nawet fakt, że przez lata zdołałem się do niej przyzwyczaić. Subtelne konturowanie i cienie na powiekach miały, cytuję, uwypuklić atuty mojej urody i musiałem przyznać, że wyglądałem naprawdę dobrze. Włosy zaś zaczesano do tyłu na żel.
Jasnozłota peleryna z wąskim, sztywnym kołnierzem była ozdobiona szmaragdowymi wzorami. Narzucono ją na czarną „bazę” — aksamitną koszulę i wąskie garniturowe spodnie. Na środkowym palcu lewej dłoni miałem złoty sygnet ze sporym diamentem, zaś na serdecznym prawej — obrączkę.
W mojej piersi tańczyła ekscytacja, która okazjonalnie mieszała się ze strachem. Już niedługo zajmę miejsce mojej matki.
Jasmine zmarła w wieku sześćdziesięciu siedmiu lat — przegrała walkę z nowotworem. Choć rozpoczęło się od raka piersi, przerzuty ogarnęły wiele innych narządów, w tym płuca.
Towarzyszyłem jej w ostatnich chwilach życia, które spędziła w łóżku w swojej komnacie.
Kobieta czuła, że jej kres zbliżał się nieubłaganie, a pożegnawszy się z wnukami i synową, poprosiła, by zostać ze mną chwilę sam na sam.
CZYTASZ
TULIPANY NAD URWISKIEM
Teen FictionPOPRAWIONA WERSJA ZOSTAŁA WYSŁANA DO WYDAWNICTW, ZAPRASZAM DO ZAPOZNANIA SIĘ Z POPRZEDNIĄ WERSJĄ Czasem jeden niepozorny moment potrafi odmienić życie... Książę koronny Simon Philip Christopher Lavdor wiedzie z pozoru idealne życie. Któż nie pragnął...