ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY DZIEWIĄTY

26 7 7
                                    

I że cię nie opuszczę

🌷🌷🌷

Od naszych zaręczyn minął rok. Za nami intensywny czas wielu przygotowań do ślubu oraz nerwów z nimi związanych. Wreszcie nadszedł ten szczególny moment. To właśnie dziś Cassandra zostanie moją żoną.

Wczoraj zakończyłem sesję egzaminacyjną na studiach. Kształcę się na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Królewskiego w Cargass. Zdecydowałem się na dwa kierunki: politologię i stosunki międzynarodowe. Łączenie studiów z preparacją do ślubu nie było łatwym zadaniem, jednak podołałem. Bardzo pomocna stała się wiedza, którą nabyłem podczas wielu lat nauki w pałacowym zaciszu. Część informacji miałem już opanowanych, dzięki czemu pomimo mniejszego zaangażowania w naukę, zdałem wszystkie egzaminy śpiewająco.

Od samego rana w pałacu panowało poruszenie. Kucharze trudzili się, przygotowując wykwintne potrawy. Służba sprzątająca spisała się na medal. Budynek był tak wysprzątany, że podłogi mogłyby posłużyć za talerze podczas dzisiejszej uroczystości. Ogród również w niczym nie ustępował wnętrzom pałacu. Trawniki zostały wykoszone perfekcyjnie co do milimetra, a rabatki kwiatów wyglądały dosłownie jak z najdoskonalszych katalogów.

Wszystko było dopięte na ostatni guzik.

Stylistki przez kilka miesięcy planowały mój strój. Zatrudniono najwybitniejszych projektantów, co moim zdaniem było przesadą. W końcu to nie ubiór powinien być tego dnia najważniejszy. Chociaż, może nie byłem w tej kwestii kompetentny i moja opinia była błędna.

Kreacja Cassandry także została przygotowywana pod czujnym okiem specjalistów. Podobno była tak przepiękna, że na jej widok uginały się kolana. Podobno - ponieważ jej nie widziałem. Została ukryta w jakimś tajnym miejscu, gdyż według tradycji, pan młody nie powinien ujrzeć stroju panny młodej przed ślubem. Nie byłem przesądny, jednak wolałem nie ryzykować naszego szczęścia zobaczeniem sukienki, choćby nie wiadomo jak wspaniała była. Co to, to nie.

Jednym z gości honorowych będzie Jacob. Jego stan psychiczny był już naprawdę stabilny. Wyszedł na prostą dzięki wsparciu wykwalifikowanych lekarskich oczu. Był dla mnie bardzo ważną personą. Jakie też było moje rozradowanie, gdy przyjął zaproszenie na ceremonię. Co więcej, zgodził się poprowadzić Cass do ołtarza. Stwierdził, że będzie to dla niego zaszczyt. Byłem mu wdzięczny, że wcieli się w rolę, którą zazwyczaj pełnił ojciec przyszłej mężatki.

W pałacu pojawił się wczoraj. Obawiałem się, jak przebiegnie jego pierwsze spotkanie z królową. Jakby na to nie patrzeć, moja matka pierwszy raz stanęła twarzą w twarz z mężczyzną, z którą przed rozstaniem zdradził ją Robert. O dziwo, obyło się bez zgrzytów. Dzięki tej sytuacji po raz kolejny uświadomiłem sobie, jak silnym uczuciem była miłość. Jasmine nigdy nie przestała kochać taty. Najpierw zaakceptowała to, że ją zostawił, a tym razem pokazała, że potrafi wejść na ścieżkę porozumienia z jego dawnym partnerem. Już dawno powiedziano, że miłość wszystko wybaczy.

Najbardziej zadziwiający był dla mnie fakt, że rozmawiali o tym, jak poznali się z Robertem. Matka wspomniała, że tata studiował na tym samym uniwersytecie, co ona, jednakże na innym wydziale (swoją drogą był to Uniwersytet Królewski w Cargass). Jasmine wybrała te same kierunki, które ja, zaś Robert - programowanie. Wielokrotnie mijali się w pobliżu budynków uniwersyteckich, zamieniając kilka słów. Z biegiem lat zaiskrzyło i stali się małżeństwem.

Z kolei Jacob był swego czasu klientem mojego ojca. Poszukiwał dobrego informatyka, który zaprojektowałby stronę internetową jego firmy w taki sposób, aby wyglądała profesjonalnie i wyróżniała się wśród innych. Robert, pomimo że zamieszkał w pałacu, wciąż świadczył wtedy usługi programistyczne. Trafił na Jacoba i tak jak w przypadku Jasmine - padła strzała Amora i wyszło, jak wyszło.

TULIPANY NAD URWISKIEMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz