Głupie szkło
🌷🌷🌷
Na szczęście, po kilku dniach Jasmine udało się zaaranżować moje odwiedziny w areszcie.
Stałem właśnie w obskurnej poczekalni, czekając aż otrzymam pozwolenie, by wejść. Czułem się nieswojo. Za chwilę ujrzę moją dziewczynę, która została oskarżona o uczestnictwo w morderstwie. Niesłusznie oskarżona. Gdyby nie brutalny przymus skierowany w jej stronę od mojego brata, nigdy by się tu nie znalazła. Wszystkiego bym się spodziewał, ale nie tego, że Sebastian wciągnie w to wszystko Cass. Miałem szczerą nadzieję, że ten półgłówek już nigdy nie opuści więzienia. Życzyłem mu, aby zgnił w celi.
— Książę Simonie, proszę za mną. — W drzwiach zmaterializował się funkcjonariusz policji.
Powiedziano mi, że czas rozmowy nie będzie mógł przekroczyć dziesięciu minut. Oddzieleni szybą, będziemy rozmawiać przez słuchawkę telefoniczną. To była jakaś kpina, pomyślałem.
Zyskałem jednak przywilej całkowicie prywatnej rozmowy, pozbawionej podsłuchów, dyktafonów i innych gadżetów. Dzięki niech będą mojej funkcji.
Siedziała tam. Ze spuszczoną głową mięła poskręcany biały kabel. Zająłem miejsce na niewygodnym plastikowym krześle.
— Hej. Jak się masz? — zaczęła.
Targało nią przeokropne cierpienie. Była tak delikatna a zarazem tak silna. Nie zasługiwała na to wszystko.
— Średnio. A ty, jak się trzymasz?
Dlaczego odpowiedziałem tak sztucznie, jakbym widział ją po raz pierwszy?
— Bywało lepiej… — jęknęła, przymykając powieki.
Ogarnij się, człowieku. Nie wiesz, kiedy znowu ją zobaczysz.
— Jesteś niewinna, skarbie. Nie powinnaś tu być.
— Zakopałam ciało, jestem współwinna. — Odwróciła wzrok. Zacisnęła zęby.
— Ale on cię szantażował! Nie miałaś wyboru! — wybuchnąłem. — W normalnych okolicznościach nigdy byś się tego nie dopuściła.
Zauważyłem, że z trudem powstrzymywała łzy. Oddałbym wszystko, aby móc dotknąć jej dłoni. Pogładzić po aksamitnych włosach. Pocałować tak, by zapomniała o cierpieniu. Zrobiłbym cokolwiek, byle sprawić, aby nie musiała znosić tych katuszy. Najchętniej usunąłbym z jej pamięci wszystkie bolesne momenty.
— Simonie, powinnam była powiadomić policję, zamiast wykonywać jego polecenie.
Jej głos był przesiąknięty poczuciem winy. Rozpadłem się na kawałki. Ona naprawdę czuła się… odpowiedzialna.
— Moja matka może zapłacić za ciebie kaucję. To królowa, jest ponad prawem — zaproponowałem z pewnym wyrazem twarzy.
Wytrzeszczyła oczy. Opanowało ją przerażenie.
— Nie, nie, nie! To zaszkodziłoby wizerunkowi i wiarygodności monarchii. Wykupilibyście służącą.
Wezbrał się we mnie gniew.
— Nie jesteś żadną służącą, do jasnej cholery! Przecież powiedziałem, że przestajesz pracować! Jesteś moją dziewczyną! Kocham cię, rozumiesz? Pragnę ci pomóc! Zrobię wszystko, aby cię stąd uwolnić! — Desperacko uderzyłem pięścią w obdarty z brunatnej farby stół. Miotałem się w desperacji. — Choćbym miał złamać prawo, wykraść cię stąd pod osłoną nocy, zniszczyć wizerunek monarchii czy chuj wie, co jeszcze innego, zrobię to. Zrobię to, bo cię kocham!
CZYTASZ
TULIPANY NAD URWISKIEM
Ficção AdolescentePOPRAWIONA WERSJA ZOSTAŁA WYSŁANA DO WYDAWNICTW, ZAPRASZAM DO ZAPOZNANIA SIĘ Z POPRZEDNIĄ WERSJĄ Czasem jeden niepozorny moment potrafi odmienić życie... Książę koronny Simon Philip Christopher Lavdor wiedzie z pozoru idealne życie. Któż nie pragnął...