{ 5 }

64 2 0
                                    

- mówię ci że dosiadła się bez pytania i nie chciała sobie pójść.- powiedzał był wyraźnie dzisiaj nie w sosie. Kierowali się do salonu ślizgonów.

- Coś się stało?- spytała Bella była wyraźnie zmartwiona, Snape był bardzo rzadko smutny lub zdenerwowany. Nie denerwował się byle czym, musiało by się wydarzyć coś naprawdę wyjątkowo denerwującego żeby doprowadzić go do takiego stanu.
  
- Nic, chodź już.- powiedzał i uśmiechnął się do niej.

Doszli Snape usiadł na kanapie obok jakiegoś ślizgona a Bella poszła do swojego dormitorium.
Postanowiła że poprawi swój makijaż. Zrobiła to i wyszła do salonu. Nie było tam nikogo poza Riddle'em pomyślała że zaczęły się lekcje i trochę się zestresowała, teraz miały być eliksiry, a wiedziała jak Slughorn nie lubi gdy ktoś się spóźnia.
Wyszła i pokierowała się do sali. Tym razem usiadła już z Severusem, lekcja minęła równie szybko jak poprzednia i jak reszta lekcji. Gdy skończyły się lekcje pokierowała się do gabinetu dyrektora żeby odbyć karę. Zapukała i weszła Riddle'a tym razem jeszcze nie było. Chwilę rozmawiała z dyrektorem o szkole i lekcjach gdy zjawił się Riddle.

- przepraszam za spóźnienie.- powiedzał i usiadł obok belli.

- Dobrze, a więc dziś macie za zadanie posprzątać sale od eliksirów. - powiedzał uśmiechnął się do nich a oki wstali i wyszli.

Szli w ciszy przez korytarze, Riddle zamknął drzwi i przemówił.

- widziałem że dostałaś dzisiaj list, jeśli można wiedzieć to od kogo? - spytał i zaczął układać jakieś fiołki na półki.

- Od rodziców.- powiedzala szybko, zdziwił bo myślał że nie będzie chciała odpowiedzieć na to pytanie.

- mhm.- mruknął pod nosem.

- A jeśli można wiedzieć to po co ci ta wiedza ? - powiedzala, była ciekawa bo to przecież tylko głupi kawałek pergaminu.

- właściwie to po nic.- odpowiedział, i zaczął dalej układać fiołki, trochę było ich tam.

Bella w pewnym momencie złapała fiolkę która miała być dość wysoko położona, ale była pewna że da radę ja tam postawić. No niestety próbowała ale nie udało jej się, nawet gdy stała  na palcach to nic nie dawało. Zauważył to Riddle który, siedział po kolejną fiolkę, postanowił jej pomóc, wziął jej fiolkę z ręki i postawił na półce na której miała być bez większego wysiłku, między nimi była dość mocno zauważalna różnica wzrostu.

- może układaj fiolki które mają być niżej poukładane. - powiedzał, i wziął kolejną fiolkę.

Bella tylko pokiwała głową i wzięła się dalej do pracy. Sprzątali dalej, w ciszy. Gdy skończyli, usiedli i postanowili odpocząć.

- Od kiedy się interesujesz czarna magią?- spytał Riddle, gdy już usiedli.

- chyba od trzeciego roku.- odpowiedziała, zazwyczaj omijała ten temat, ale w tym momencie czuła potrzebę powiedzenia tego.

- długo, a umiała byś rzucić jakieś zaklęcie niewybaczalne?- spytał Bella tylko popatrzyła się na niego jak na wariata.

- N-nie wiem, chyba nie, chociaż może tak.- odpowiedziała była dość zdziwiona pytaniem.

- to spróbuj.- powiedzał stanowczo.

- oszalałeś!? Przecież za użycie chodź  jednego idzie się do Azkabanu.- była przerażona, jak mógł coś takiego zaproponować .

- ja jakoś rzuciłem crucio i nie jestem w Azkabanie. To co? Spróbujesz ?- znów spytał, poczuła, że bardzo chce aby spróbowała. 

- boje się trochę.- powiedzała, była naprawdę przerażona myślą że rzuci zaklęcie niewybaczalne.

- nie ma czego, uwierz mi.- podbudował ja trochę.

- a co jak jakiś nauczyciel zobaczy? Będę miała kłopoty.- powiedzala naprawdę nie chciała tego robić, ale z drugiej strony chciała sprawdzić czy jej się uda.

- to chodź na błonie tam nas nikt nie zobaczy.- powiedzał i wstał z miejsca.

- ale przecież nie mamy jak wyjść, nauczyciele nas nie wypuszczą.- powiedzala, naprawdę nie miała pojęcia co chce zrobić Riddle.

- wyjdziemy przez okno, a gdy jakiś nauczyciel przyjdzie zobaczyć czy skończyliśmy to pomyśli że poszliśmy już spać.- powiedzał był naprawdę przekonujący w tym co mówił.

-ale...- powiedzala i nie zdążyła dokończyć.

- nie ma żadnego ale, chodź idziemy. Masz różdżkę ?- spytał a Bella straciła jaką kolwiek nadzieję że się wiwinie.

- mhm- mruknęła twierdząco i poszli w stronę okna, Riddle otworzył okno i wyszedł, Bella trochę się bała, jeszcze nigdy w życiu nie wyskakiwała przez okno, no może poza tym jak była, mała i rodzice dali jej szlaban na wychodzenie z domu, ale to było dawno.

- no szybko, nie będę tu czekać wieczność.- już miła skakać gdy ześlizgnęła się i poleciała, myślała że już po niej ale wylądowała na czymś miękkim, napewno nie była to ziemia, otworzyła oczy i zobaczyła teraz Riddle'a, złapał ją. Zeszła, szczerze to myślała że Riddle jest ostania osobą która by to zrobiła.

- Lekka jesteś.- powiedzał i uśmiechnął się do niej, Bella się trochę zarumieniła.

- gdzie idziemy?- spytała.

- do zakazanego lasu.- odpowiedział, Bella trochę zwolniła, nigdy jeszcze tam nie była.
- no co?- zauważ że zwolniła.

- Nigdy tam nie byłam.- odpowiedziała i stanęła.

- nic ci się nie stanie, nie będziesz sama.- powiedział i stanął na przeciw jej.
- chodź bo ktoś nas zobaczy. Powiedział  wziął ją za rękę i pociągnął.

Doszli do lasu postanowili pójdą  jeszcze trochę w głąb, żeby napewno nikt ich nie zauważył. Byli prze jakiejś opuszczonej jaskini.

- no na ci czekasz?- spytał i wskazał na jakiegoś robaka który był na drzewie.

- Cruciatus czy Avada?- spytała była przerażona tym co ma zaraz zrobić, ale też podekscytowana.

- To drugie.- powiedzał i odsunął się od drzewa. Bella wyciągnęła różdżkę i wycelowała w stworzenie.

- Avada Kedavra! - wykrzyczała wyszedł strumień zielonego światła z jej różdżki lecz był zbyt słaby żeby zabić stworzenie, robak tylko spadł z drzewa ale nic mu się nie stało.

Schowała różdżkę, spuściła głowę i już miała wychodzić, gdy usłyszeli huk dobiegał on z jaskini jak się okazało nie opuszczonej. Wyszedł z niej wielki pająk, Bella schowała się za Toma który zaczął walić zaklęcia w potwora, ale ten jedno z nich odepchnął na chłopaka, który odleciał na bok a jego różdżka poleciała jeszcze dalej. Teraz wieki pająk szedł prosto na Belle, była przerażona, nie wiedziała co ma zrobić uciekać i zostawić Riddle'a samego czy rzucić zaklęcie z ryzykiem, że zwierzę je odepchnie i padnie na
Belle...wybrała to drugie.

- AVADA KEDAVRA!!!- z całej siły krzyknęła a zielony strumień z jej różdżki powędrował prosto w pająka, w ostatnim momencie próbował odepchnąć zaklęcie, ale  było już za późno, zwierzę dało martwe na ziemię, Bella również, siła zaklęcia odepchnęła ja do tyłu, ale całe szczęście nic jej się nie stało.
Riddle do niej podszedł i pomógł jej wstać.

- udało ci się, podjęłaś straszne ryzyko wiesz, mógł je posłać wprost na ciebie.- powiedzał i złapał ją za ręce.

- Wiem, ale nie zostawiłam bym tu ciebie na pożarcie.- powiedzala bardzo spokojnym tonem do sytuacji, Riddle tylko popatrzył jej się w oczy i ja przytulił. Była zaskoczona, ale nie miała nic przeciwko temu.

- chodź wracamy do zamku zanim ktoś zobaczy że nas nie ma.- powiedzał a ona tylko pokiwała głową i pokierowali się w stronę zamku.

Wrócili i położyli się spać, wskazywało na to że nikt nie zauważył ich zniknięcia, co było bardzo dobrą wiadomością, gdyby ktoś zobaczył że ich nie ma mieliby ogromne problemy. Bella już nie czuła nienawiści do Riddle'a właściwie to on do niej też, wkoncu ja przytulił... PRZYTULIŁ. Dziewczyna długo nad tym rozmyślała dlaczego to zrobił przecież się nienawidzili, doszła do wniosku że to dlatego, że uratowała mu życie.

Avada Kedavra | Bellatrix Black Lestrange Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz