Rozdział 42

78 2 0
                                    

Zapraszam do gwiazdkowania i do udostępniania znajomym :)) Miłego czytania!

Vee
Położyłam się, co też nie dawało ukojenia bolącym mięśniom i raną, które mam na ciele. Minuty dłużyły się jak godziny, a godziny dłużyły się jak dni. Nie wiem ile dokładnie tu jestem, bo nawet nie wiem, czy teraz jest dzień, czy noc.

Pracownicy tego faceta i Scott przynoszą mi jedzenie, jak im się podoba, więc nie wiem, czy przed chwilą przyszło śniadanie, obiad czy kolacja i czy w ogóle jeszcze coś po tym dostanę. Czasem w ogóle nikt nie przychodzi i nic nie przynosi. Chociaż i tak prawie nic nie jem.

Po trochu tracę nadzieje, że ktoś kiedykolwiek mnie uratuje. Zasypiam. Sen jest jedyną rzeczom, która ratuje mnie z tego strasznego miejsca i wysyła mnie gdzieś, gdzie mogę być przez chwile szczęśliwa. Śnie o wszystkich przyjaciołach i o tym co bym teraz z nimi robiła, gdybym nie znajdowała się na granicy ze śmiercią.

Na pewno bym leżała teraz na plaży i wylegiwała się na leżaku. Może bym pogodziła się z Kadenem? A gdybym jednak nie pojechała z Damonem na to spotkanie? Czy by mnie nie porwali? Czy jednak by przyszli po mnie do domu Damena i jego mamie by się coś stało?

Może to i lepiej, że wtedy pojechaliśmy na to spotkanie. Nie wybaczyłabym sobie gdyby coś stało się mamie Damena. Budzi mnie straszliwy trzask skrzeczących metalowych drzwi, które są jedynym wyjściem z tej dziury. Otwieram oczy i widzę Scotta podchodzącego do mnie.

– Wyjeżdżamy stąd. Wstawaj.

Pokiwałam głową prawie nie zauważalnie i próbowałam wstać. Na marne. Nie miałam już sił nawet na podniesienie głowy. Scott zniżył się do mojego ciała i próbował mnie podnieść do po-zycji siedzącej. Jedynie z jego pomocą mogłam siedzieć. Gdy chciał mnie puścić, znów leciałam do tyłu.

– Pomóż mi. Nie pozwól mnie stąd zabrać – szepnęłam resztkami sił.

– Zabiją nas oboje, jak nie zabiorę cię do nowej lokalizacji. Liczą na to, że to zrobię. Gdy pomogę ci stąd uciec, zabiją nas od razu. Oni mi nie ufają w stu procentach. To są testy, czy jestem godzien pracować z nimi, czy nie. Dla ciebie i tak już jest za późno.

– Oni mnie zabiją, jak zmienimy lokalizacje, prawda?

Chwile patrzył mi się w oczy i pokiwał głową. Nawet nie miałam siły płakać. Wiedziałam, że nie wyjdę z tego cało. Nastała cisza między nami. Nie miałam nic więcej do powiedzenia, bo i tak to nic nie zmieni. Scott nie zmieni zdania.

– Kurwa dobra – powiedział.

– Co dobra?

– Pomogę ci się stąd wydostać.

Patrzyłam na niego i nie dowierzałam, co powiedział. Chce jednak mi pomóc? Tego się nie spodziewałam.

– Czemu teraz chcesz mi pomóc? Co się zmieniło?

– Myślałem o tym, co mówiłaś ostatnio. Jednak zrobiłem błąd pomagając im w porwaniu ciebie. Już i tak jestem zniszczony u Kadena, gdy się dowie co zrobiłem, ale nie chce mieć twojej krwi na rękach, gdy ta wojna się skończy.

– Dziękuje ci – powiedziałam ze łzami w oczach. – Jak chcesz mi pomóc? – dokończyłam.

– Nie wiem – powiedział, wstając. – Szef wyjeżdża gdzieś za godzinę. Myślę, że dadzą mi kogoś do pomocy, żeby cię przewieźć, więc będziemy musieli się go jakoś pozbyć.    

Lokalizacja znajduje się pewnie trochę dalej niż ta tutaj, więc mamy czas niezauważalnie zmienić kierunek. Pewnie skapną się dopiero po przejechaniu kilku kilometrów. Wtedy zaczną nas szukać, ale my już będziemy daleko.

– Myślisz, że się ten plan uda?

– Nie, ale jak nie chcesz spróbować, to od razu możemy jechać według planu szefa.

– Wolę twój plan – odparłam.

– Tak myślałem.            
                                                             ...

Dangerous LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz