Rozdział 22

133 6 0
                                    

Vee

Chłopaki wyszli parę minut temu. Zostałam sama w tym wielkim domu i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Przed wyjściem sprawdzili wszystkie zabezpieczenia, które łączą się z ich telefonami, na wypadek gdyby ktoś chciał wtargnąć na posesje i mnie porwać.

Wszystko działało bez zarzutu, więc mogę siedzieć spokojnie do czasu, aż nie wrócą z tej swojej akcji. Usiadłam w salonie i spojrzałam na włączony telewizor.

Coś leciało w telewizji, ale nie mogłam się skupić na treści, bo wspomnienia zaczęły mi bombardować głowę. Przypomniała mi się plaża i słowa Kadena, które wypowiedział w moją stronę.

Gdy to usłyszałam, moje serce zabiło mocnej, ale czy to oznacza, że chce pakować się w taką relacje, w której nie wiadomo, czy to wyjdzie?

Co ja mam teraz zrobić... Gdy pierwszy raz się pocałowaliśmy, przestałam o nim myśleć, jak o wrogu. Teraz czuje do niego coś więcej, ale czy to wystarczy? Przecież każdy wie, jaki jest.

On nie bawi się w związki. Nigdy nie pokazywał się z jakąś dziewczyną kilka razy. A może on tylko udaje i gra w jakąś pieprzoną grę jak za czasów gimnazjum? Stop. Muszę przestać o tym rozmyślać.

Niech się wydarzy, co ma się wydarzyć. Mam teraz inne problemy na głowie, które trzeba rozwiązać. Prychnęłam. Ten chłopak to same kłopoty. Nawet jak go nie ma, to musi gdzieś się wcisnąć!

Wzięłam do ręki pilota. Muszę jakoś odreagować tę wszystkie wydarzenia, które działy się w tym krótkim czasie i mogę to jedynie z moim ulubionym serialem!

  ...

Usłyszałam otwierające się drzwi i serce podeszło mi do gardła. Moje ciało zesztywniało i nie mogłam się ruszyć. Już w głowie miałam czarne scenariusze. Od porwania, aż do zabicia z zimną krwią.

Kroki stawały się coraz głośniejsze. Zamknęłam oczy i zaczęłam się trząść. Mam nadzieję, że gdy już mnie porwą i zabiją, nie będę tego czuła. Niech zakończy się to szybką i bezbolesną śmiercią. Chociaż przecież nie mogę sobie tego wybrać.

– Vee... Czy wszystko w porządku?

Otworzyłam moje oczy i ujrzałam na środku salonu Kadena, patrzącego się na mnie ze zmartwionym wyrazem twarzy. Nie odpowiedziałam, tylko wstałam i podbiegłam do niego, rzucając mu się w ramiona.

Wtuliłam się w jego ciało, ciesząc się, że to on, a nie jakiś facet, który by mnie porwał. Usłyszałam cichy śmiech chłopaka, który od razu odwzajemnił gest.

– Vee co się stało? – ponowił pytanie, kładąc swój podbródek na moją głowę.

– Przestraszyłeś mnie! – powiedziałam i uderzyłam go w ramie.

– Haha ała! Myszko, nie musisz mnie za to od razu bić! Przecież nie miałem zamiaru cię straszyć.

Wow. Czy ja dobrze usłyszałam? Zamiast nazwać mnie po imieniu, nazwał mnie myszko? Chyba z tych całych emocji mogłam się przesłyszeć.

– Gdzie są chłopaki? – spytałam, zmieniając temat.

– Po zakończonej akcji chcieli opić zwycięstwo, więc udali się na jakąś imprezę. Myśle, że szybko nie wrócą do domu.

Pokiwałam głową. Oderwałam się lekko od niego i uniosłam moją twarz ku górze, żeby spojrzeć mu w oczy. Jego wzrok powędrował od razu w stronę moich ust. Czekałam, aż mnie pocałuje, ale staliśmy tak chwile w ciszy i nic się nie wydarzyło.

Westchnęłam zrezygnowana.

– Idę się położyć – powiedziałam, ziewając i omijając chłopaka, kierując się do pokoju gościnnego.

...

Minęła już godzina, a ja dalej nie mogę zasnąć. Chyba już dziś nie zasnę. To już kolejny dzień, w którym boję się zasnąć, bo boję się, że będę bezbronna, gdy przyjdą tu po mnie.

Że nie dam rady sobie pomóc albo że mnie zabiją przez sen. Wiem, że mogę liczyć na chłopaków, ale nie mogę odgonić tych strasznych myśli, które nawiedzają moją głowę. Jedynym rozwiązaniem jest pójście do Kadena, ale czy to dobry pomysł?

Gdy nie pójdę, to na pewno nie zasnę, a gdy pójdę to albo on mnie wyprosi, albo pozwoli mi spać razem z nim. Dalej nie wiem, co myśleć o tym, co mi ostatnio powiedział, ale wole już spać z nim niż tu się zamartwiać.

Westchnęłam, wstając z łóżka. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam, kierując się do pokoju Kadena. Stanęłam przed jego drzwiami i lekko zapukam.

Usłyszałam ciche „proszę". Wzięłam głęboki wdech i wydech i łapiąc klamkę, otworzyłam je, udając się do środka. Od razu moim oczom ukazał się chłopak, leżący na łóżku, trzymający telefon w ręku. Zdziwił się na mój widok.

– Myślałem, że już śpisz.

– Nie mogę zasnąć. Czy...czy mogłabym, no wiesz położyć się tutaj? – spytałam, zawstydzona.

– Emm, jasne możesz – powiedział lekko zmieszany całą tą sytuacją.

– Dzięki – odparłam, zamykając drzwi za sobą. Podeszłam do łóżka. Złapałam za kołdrę i wpakowałam się do środka.

Nastała cisza. Leżałam prawie na krańcu łóżka. Chłopak się zaśmiał, przerywając ciszę.

– Vee możesz się przysunąć bliżej, przecież ci nic nie zrobię – powiedział rozbawiony.

– Nie? Skąd mam mieć pewność czy nie trzymasz właśnie pod łóżkiem tasaka i zaraz mnie nim nie poćwiartujesz? – powiedziałam to z udawanym przerażeniem. Chłopak nawet na to nie odpowiedział, tylko przysunął mnie do siebie bliżej.

Jego twarz znalazła się niebezpiecznie blisko mojej.

– Od razu lepiej – powiedział, patrząc mi w oczy.

– Zrobisz to, czy ja mam to zrobić?

– Co zrobić? – spytał zdziwiony.

Ja tylko westchnęłam i złączyłam nasze usta. Był zdziwiony, ale po chwili odwzajemnił pocałunek. Nie był to jakiś wielki pocałunek.

Był delikatny i żadne z nas się nie spieszyło. Złapał mnie za kark, przybliżając mnie jeszcze bliżej. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.

– Dobranoc Kaden – szepnęłam, uśmiechając się do niego.

– Dobranoc – powiedział, odwzajemniając uśmiech.

Dangerous LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz