2.12

28 0 4
                                    


Wjechałam na podjazd naszego domu tymczasowego i zgasiłam auto, będąc wdzięczna, że już wróciłam. Nie byłam w stanie uwierzyć, że udało mi się to bez żadnych niespodzianek od syna Rodrigo. Myślałam, że będzie próbował mi przeszkadzać, ale jednak udało mi się bez żadnych komplikacji. Nie wiem, co on z tego ma, ale nie obchodzi mnie to. Ważne, że na razie zostawi Kadena w spokoju. Mam nadzieję, że wywiąże się ze swojej umowy i Kaden dziś będzie mógł być z nami w domu. Teraz tylko zostało nam czekanie na wiadomość, powiadamiając nas, że można go odebrać. 

Nie chcąc dłużej siedzieć w samochodzie, wysiadłam i zablokowałam go pilotem. Powiew wiatru znowu doprowadził mnie do gęsiej skórki. Jak widać lato w Los Angeles już się kończy i rozpoczyna się jesień. To nie jest niestety moja ulubiona pora roku. Wolałabym, żeby było lato, ale bez spędzania go w zamknięciu, jak to było niestety w te wakacje. Przez to wszystko nie spędziliśmy go tak, jak robili to ludzie w naszym wieku. 

Bardzo zazdroszczę im tych wspomnień, które posiadają. Gdy siedziałam w stołówce w pierwszy dzień szkoły, wszyscy się chwalili, że podróżowali, albo imprezowali przez cały miesiąc, prawie nie umierając na zatrucie alkoholowe. 

Ja niestety nie mogłam się podzielić moim miesiącem wakacji, bo co miałabym wspomnieć? Że zostałam porwana i prawie nie umarłam? To nie wchodziło w grę, więc tylko potakiwałam i udawałam podekscytowanie ich historiami. 

Ocknęłam się i nie chcąc marznąć, udałam się do drzwi wejściowych. Gdy tylko postawiłam nogę w przedpokoju, Jake od razu złapał mnie w objęcia. Wtuliłam się w niego, próbując się nie rozkleić. Adrenalina powoli ze mnie schodziła i czułam, jak robiło mi się ciężko.

– Strasznie się o ciebie martwiłem – rzekł, wtulając się jeszcze bardziej w moje kościste ciało. 

    – Ja też się okropnie bałam, ale już jestem w domu i jest okej – odpowiedziałam.

– Wiesz, że to nie koniec. On kurwa zawsze będzie parę kroków przed nami – westchnął, puszczając mnie z objęć.

– Spróbujemy wszystkiego, żeby go dogonić. Musimy coś na niego znaleźć. Nie może przecież być czysty jak łza, ale teraz nie mówmy już o nim, powiedzcie, że adwokat się już odezwał i powiadomił was o wyjściu Kadena.

– Właśnie do mnie dzwonił. Za godzinę możemy po niego pojechać.

Kamień spadł mi z serca na tę wiadomość.

– Boże jak dobrze, już myślałam, że nie wywiązał się z umowy i Kadena jednak nie wypuszczą. W ogóle nie rozumiem, jak on może mieć takie wtyki w policji, że mogli go bezpostawnie tak długo przetrzymywać. On tylko się wkradł do domu, który jest opuszczony. Nie znaleziono przy nim nic, co mogłoby być z tego domu, więc jedynie co to mógłby dostać mandat, albo nie wiem co godziny społeczne.

– No widzisz. Ktoś musiał mieć u niego dług do spłacenia, jeśli się takiego czegoś podjął.

– Dobra idę się przebrać i lecimy po niego. Nie chcę, żeby na nas czekał – powiedziałam, odchodząc od Jake'a, udając się na górę do naszego pokoju.

Wzięłam pierwsze lepsze ciuchy i ruszyłam do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi i od razu ujrzałam moje odbicie w lustrze. No blada jesteś laska. Musisz zacząć coś brać, bo w szkolę, będą myśleć, że trupa mają za uczennice. Westchnęłam. Podeszłam do umywalki i włączyłam wodę. Chwile zaczekałam, aż będzie dobra temperatura i zamoczyłam dłonie. Nabrałam trochę wody i przemyłam twarz. Od razu zrobiło mi się trochę lepiej.

Dangerous LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz