2.16

20 2 1
                                    

Dojechaliśmy do domu i weszliśmy do środka. Kaden już siedział w salonie i czekał na nas. Gdy mnie zobaczył od razu ruszył do mnie i mnie przytulił. 

– Aniołku na prawdę cię przepraszam. Gdy jechałem do domu. Matka już do mnie dzwoniła, żebym wracał, ale powiedziałem, żeby się pieprzyła i że mogą zapomnieć, że będę bawić się w ich gierki. Mogą sprzedać albo spalić tę firmę, a ja i tak nie będę po niej płakał. Myślę, że teraz nici z kieszonkowego, więc będę musiał się odezwać do paru kolegów, żeby ogarnęli nam akcje. Nie martw się, nie będą to jakieś niebezpieczne akcje, ale niestety inaczej będziemy musieli pożegnać się z tym domem. 

– Rozumiem cię Kaden i nie jestem na ciebie zła. Jestem wściekła i zraniona, ale nie przez ciebie tylko twoich rodziców. 

– To wreszcie opowiecie mi co się wydarzyło? – spytała Lee, siadając na fotelu. 

– To co słyszałaś na przemowie. Chcę mnie zeswatać z tą suką i matka obraziła Vee mówiąc, że i tak nie zostanę z nią do końca moich dni, więc ma po prostu spieprzać. Nie użyła tego słowa, bo jest na to zbyt elegancka, ale wiesz o co chodzi. No i potem ta suka Gabrielle też ją obraziła i nasz mały kociak chciał się na nią rzucić, ale szybko ją powstrzymałem no i to chyba tyle. 

– No to nieźle. Mówiłam, że z twojej matki to nieźle ziółko, ale żeby nie zapraszać Vee tylko dlatego, bo chcę zeswatać cię z jakąś tam Gabrielle... wow. Nie spodziewałabym się takiego posunięcia. 

– No ja się po niej mogłem wszystkiego spodziewać, ale na pewno nie tego – westchnął Kaden. 

– Dobra koniec złości. Napijmy się. Nie po to kradłam tego drogiego szampana, żeby on sobie tylko stał. 

– Idę po lampki – powiedział Kaden i ruszył do kuchni. 

– Znajdziemy ją i pokażemy z kim zadarła! Nie będzie mi przyjaciółki obrażać!

– Trzymam cię za słowo – powiedziałam, wzdychając. 


                                                                                       ...


Dzisiejszy dzień dłużył mi się niemiłosiernie. Lekcje w ogóle nie chciały mi minąć. Kaden z chłopakami stwierdzili, że im się nie chce zostawać w szkole, jeśli ma to tak wyglądać, więc wyrwali się już po drugiej lekcji. Stwierdził, że pojadą od razu na akcje i będą mieli to już z głowy. Przez to na ostatniej lekcji mieliśmy prawie pustą salę, bo ostatnią lekcję miałabym właśnie z nimi. Niestety nie mogłam się z nimi zabrać na wagary, jeśli chce dostać się na moje wymarzone studia prawnicze. Więc musiałam umierać do końca. Will usiadł obok mnie, wyciągając z plecaka swój notatnik. Ostatnio nie widziałam go na żadnych wspólnych lekcjach, więc myślałam, że jednak wrócił do nowego jorku.

– Hej – szepnął w moją stronę. Lekko się wzdrygnęłam, nie spodziewając się tego.

– Hej, dawno cię nie widziałam. Już myślałam, że jednak ci się nie spodobało w Los Angeles i wróciłeś do siebie – odpowiedziałam, odwracając się w jego stronę. Na szczęście profesor się trochę spóźnia, więc możemy chwile pogadać. 

– Nie, do nowego jorku nie zamierzam wracać. Nie mam tam za dobrych wspomnień i nic tam mnie już nie trzyma. Wróciłem tylko na chwilę, ponieważ musiałem pozałatwiać tam jeszcze parę spraw i przywieźć do końca moje graty, które jeszcze się tam walały.

– Ach, rozumiem – przytaknęłam. Profesor w tym momencie wszedł do sali i widząc, że połowy ludzi nie ma, westchnął i postawił swoją torbę na biurku.

Dangerous LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz