Rozdział 16

138 9 1
                                    

Czytasz? Zostaw gwiazdkę :)

Słyszałam za mną wołanie, ale w tym czasie mnie to nie obchodziło. Trzasnęłam drzwiami i pobiegłam do ogrodu, który znajduję się za tyłami wielkiego domu Kadena.

Dom, jak i ogród był pięknie oświetlony. Lampki pięknie współgrały z czarnym niebem. Usiadłam sobie na hamaku i zaczęłam płakać. Myślami byłam gdzie indziej i nie zauwa-żyłam, że ktoś się do mnie zbliża.

– Vee.

– Idź Jake, nie mam siły, żeby z tobą rozmawiać.

– No, ale chyba ze mną pogadasz, co?

Podniosłam wzrok i zobaczyłam Kadena z kocem w ręku. Wytarłam oczy rękawem mojej i tak już pobrudzonej bluzki.

Wzruszyłam ramionami. Podszedł bliżej i podał mi koc.

– Dzięki – wydukałam i się przykryłam.

Kaden ręką pokazał, żebym się przysunęła, co od razu uczyniłam, robiąc mu miejsce.

– Na serio masz tu ładnie – powiedziałam z uśmiechem na twarzy, patrząc na piękny ogród i wielki dom stojący na środku.

– Dzięki – powiedział, odsłaniając koc i wpakowując się do środka. Widząc moją minę, zaśmiał się.

– Co myślałaś, że tylko dla ciebie ten koc? – spytał się, patrząc rozbawionym wzrokiem, na co ja się zaśmiałam, nie odpowiadając. No przecież nie zrobiłby tego bez żadnego powodu.

– Słuchaj Vee to z Jake'iem... – przerwał.

Patrzałam na niego, wyczekując, co dalej ma do powiedzenia.

– To nie jego wina... Ja powiedziałem, żeby na razie nic ci nie mówić. Gdy tylko się dowiedział o tym, że może ci grozić niebezpieczeństwo, od razu chciał iść cię zawiadomić, ale mu na to nie pozwoliłem. On cię naprawdę kocha, jak siostrę więc naprawdę nie bądź na niego zła – powiedział, nie przestając mi się patrzeć głęboko w oczy.

Wow. Co mu się stało? Stary Kaden miałby w dupie, czy ktoś się pokłócił, czy nie. Nie ruszyłby za mną, żeby mi to wyjaśnić, zignorowałby to, a teraz?

Po prostu przyszedł do mnie i mi to wyjaśnił... Chyba go podmienili, nie ma co. Teraz wszystko jasne, naprawdę chciał do mnie przyjść i mi to powiedzieć, a ja nawet nie chciałam go słuchać, tylko wyleciałam z domu.

Schowałam twarz w ręce i głęboko westchnęłam. Następnie odwróciłam się do Kadena i ostatnimi siłami walnęłam go w bark. On tylko jęknął.

– Należało mi się, a teraz leć do domu, bo jeszcze chwila, a Jake zapłacze się na śmierć – powiedział, uśmiechając się. Odwzajemniłam uśmiech i strzepując koc, wstałam.

– Dzięki, że mi to powiedziałeś i przepraszam za bark – powiedziałam, rumieniąc się. Kaden, zauważając to, zaśmiał się.

– Rumienisz się – powiedział.

– Psujesz moment Black – powiedziałam, pokazując mu środkowy palec i odeszłam, udając się do drzwi od tarasu. Otworzyłam je i weszłam do salonu. W salonie zastałam tylko Harrego, oglądającego coś na telewizorze.

– Jest u siebie – powiedział, nawet nie zwracając na mnie uwagi. Podziękowałam i udałam się schodami na górę. Pokój Jake'a znajdował się po prawej. Zapukałam do niego i nie słysząc żadnej odpowiedzi, postanowiłam wejść do środka. Jake leżał na łóżku twarzą do poduszki.

– Kurwa nie widzicie, że nie chcę, żebyście tu byli, więc do jasnej ciasnej się odpierdolcie – powiedział Jake, nawet się nie poruszając.

– Aha, no to przyjdę potem – powiedziałam, wzruszając ramionami i zaczęłam iść w stronę drzwi, gdy Jake jak poparzony wstał z łóżka.

– Vee... – powiedział, ale ja mu przerwałam.

– Już wszystko wiem. Przepraszam, że nie chciałam cię wysłuchać – powiedziałam. Jake tylko podszedł do mnie i mocno przytulił.

– Ty za nic nie musisz przepraszać, ja nie powinienem słuchać Kadena i od razu do ciebie przyjść i ci o tym powiedzieć – powiedział, nie zwracając uwagi, że mnie dusi.

– J–ake nie m–ogę zła–pać powie–trza – wydukałam, a Jake od razu gdy to usłyszał, puścił mnie z objęć.

– Dzięki – powiedziałam, łapiąc szybko powietrze i próbując unormować moje bicie serca.

– Sorki – wydukał Jake i zaczął podchodzić do mnie jeszcze raz, ale ja gestem ręki pokazałam, że już za dużo czułości.

– Sztama?

– Sztama – powiedział.

– Tylko proszę cię, nie miej przede mną żadnych więcej tajemnic, okej?

– Tak od teraz będę mówił ci wszystko – powiedział i pocałował mnie w czoło, na co się uśmiechnęłam.

Dangerous LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz