2.10

38 1 0
                                    

Vee

Minęła pierwsza lekcja, a Kadena dalej nie było. Moja intuicja podpowiadała mi, że coś jest nie tak, ale próbowałam nie wymyślać czarnych scenariuszy. Może im się po prostu przedłużyło. Zdarza się. Pewnie przyjdzie na trzecią lekcję i usprawiedliwi swoją nieobecność jakoś sensownie. Staliśmy w korku... Nie wydaję mi się, żeby to poszło. Chłopak się spóźniał z bronią? To już bardziej brzmi z sensem i mam nadzieję, że to też jest powodem, dla którego go jeszcze tutaj nie ma. Spróbowałam skupić się na lekcji, która była nudna, jak flaki z olejem, ale nic innego mi nie pozostało.

Gdy dzwonek zadzwonił, rozpoczynając przerwę, spakowałam swoje rzeczy do torby i wyszłam prędko z klasy. Pomyślałam, że pierwszym przystankiem będzie nasze miejsce spotkań. Może czekają właśnie tam. Ruszyłam więc w to miejsce, błagając w myślach, żeby ich tam zobaczyć. Gdy tam dotarłam, niestety musiałam się rozczarować. Myślałam, że spotkam tam wszystkich siedzących na swoich miejscach, ale spotkałam tam tylko czekającą Lee z twarzą w telefonie.

– Nie przyszli? – spytałam się dziewczyny, przytulając ją na przywitanie.

– Nie widziałam ich dzisiaj. Może nie przyjechali dziś do szkoły? Nie przyjechałaś dzisiaj z nimi?

– Przyjechałam z Kadenem. Powiedział, że musi coś załatwić, ale że wróci na drugą lekcję, więc się dziwie, że ich jeszcze nie ma.

– Dziwne – powiedziała, wzdychając.

Wyciągnąłem telefon, sprawdzając, czy dostałam jakąś wiadomość, ale moja skrzynka była pusta. Już chciałam wybierać numer do Kadena, gdy Harry do nas przybiegł.

– No wreszcie gdzie wy łazicie, że was na lekcji nie ma? – spytała, podchodząc bliżej chłopaka. Harry nie wyglądał za dobrze. Był strasznie blady. Znowu poczułam się dziwnie. Jakby na prawdę, coś się wydarzyło.

– Kadena zabrała policja.

No i kurwa wykrakałam. Gdy to usłyszałam, myślałam, że zemdleje. 

– Co kurwa? – Tylko to mogłam z siebie wyciągnąć.

– Były małe komplikacje. No i Kaden oddał się policji, żebyśmy mogli uciec.

– Co wy kurwa znowu wymyśliliście?! Mieliście iść tylko po jakąś nową broń! Rozbiliście bank czy co kurwa?!

– Opowiem wam w domu, chodźcie.

No na pewno po takiej nowinie nie będę mogła usiedzieć w szkolnej ławce i słuchać jakichś wykładów. Poprawiłam torbę i wkurwiona zaczęłam iść za Harrym do samochodu. Stanęłam z tyłu i czekałam, aż Harry odblokuje auto. Gdy to zrobił, weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Harry odpalił auto i ruszył do domu. Mam nadzieje, że mają już plan jak go wyciągnąć, bo sama go stamtąd wyciągnę, ale za to nie będą jeść i pić przez miesiąc, bo będą na intensywnym oddziale w szpitalu.

                                                                                         ...


– Nie mamy planu – powiedział Jake, siedząc na przeciwko mnie na kanapie.

– Wiedziałam kurwa. Jakim trzeba być durnym, żeby iść na taką akcje, wiedząc, że ten gość jest kilka kroków przed nami i pewnie wie jakie są wasze

  – Nie mamy planu – powiedział Jake, siedząc naprzeciwko mnie na kanapie.

– Wiedziałam kurwa. Jakim trzeba być durnym, żeby iść na taką akcję, wiedząc, że ten gość jest kilka kroków przed nami i pewnie wie, jakie są wasze następne kroki. Jesteście w gangu, zabijaliście ludzi... Wydostaliście mnie z łapsk szefa gangu, ale spieprzacie taką łatwą sprawę?! – wrzasnęłam wkurwiona.

– No nie pykło Vee, co mamy ci powiedzieć.

– No nie wiem, że następnym razem będziecie myśleć? Dobra ludzie musimy wyciągnąć Kadena, bo on nie może iść siedzieć. Hmm... Pomyślmy. Złapali go na wtargnięciu do domu i na posesje. Miał przy sobie broń?

– Oddał mi go, jak poszedłem po niego, żeby spadać.

– No ma szczęście, że to zrobił. Jednak trochę myśleliście. Gdyby go złapali z bronią, nie wiem, czy byłoby mu to na rękę. Gdy nie znajdą przy nim niczego, co mogło być z tego domu, to może go wypuszczą bez dawania kary. Może tylko będzie pouczenie, lub kara pieniężna, lub będzie musiał odbyć pracę społeczną. Zadzwonię do taty i z nim pogadam, czy nie może mu pomóc.

– Jake już gadał z twoim ojcem. Kaden do niego dzwonił i rodzice Kadena się tym zajmą. My musimy teraz niestety tylko czekać. Jeśli ten skurwiel nic na niego nie dostarczył na policję, to może jeszcze dziś przyjedzie do domu – powiedział Scott.

– No mam nadzieję – powiedziałam. – Z wami to same problemy – dodałam.

Mój telefon zawibrował, informując o nowej wiadomość. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i otworzyłam skrzynkę.

Nieznany numer: Myśleliście, że możecie wkraść się do domu mojego ojca i ja o tym nie będę wiedział? Inaczej sobie was nie wyobrażałem. Wiem, że coś zabraliście... Jeśli nie chcecie, żebym wysłał ładną paczuszkę na policję z dowodami obciążającymi Kadena, to lepiej współpracujcie. Chciałbym, żebyś żebyś coś dla mnie odebrała Vee. Sama. Bez pomocy twoich głupiutkich przyjaciół. Jeśli nie zgodzisz się w ciągu dwudziestu minut, paczka wyląduję na policji.

Zrobiło mi się gorąco. Chyba zbladłam, bo Jake od razu do mnie podszedł i spytał, czy wszystko okej. Dałam mu mój telefon, nic nie mówiąc. Chłopak przeczytał wiadomość i prawie nie rzucił nim o ścianę.

– Nie zrobisz tego, słyszysz?! Nie damy mu się nami bawić. Kaden zrozumie. Nie wiem, co on może na niego mieć, ale pewnie i tak adwokat go wyciągnie. Nie wiemy, czy ten skurwiel nie chce nas w coś wrobić.

– Jake ja muszę to zrobić. Nie pozwolę, żeby Kaden poszedł do więzienia. Dam radę. To tylko jeden raz. Zaufacie mi, proszę. Możecie mnie nawet podpiąć pod jakieś ustrojstwo i będziecie wszystko widzieć i słyszeć, co wy na to? Nie mamy za bardzo czasu, żeby wymyślać, co tutaj zrobić. Mówiłam, że muszę go wyciągnąć i jeśli to jedyny sposób to, to zrobię – powiedziałam i przysunęłam moją dłoń do Jake'a prosząc o mój telefon. Patrzył tak na mnie przez chwile. Widziałam, jak walczy ze sobą. Westchnął i oddał mi urządzenie.

– Ale zapakujemy cię tak, że nic ci się nie stanie i będziemy wszystko monitorować, prawda Harry? – spytał Jake, odwracając się do Harry'ego.

– Oczywiście – pokiwał głową.

Odpisałam na wiadomość i czekałam na informacje, gdzie mam się udać i najważniejsze po co.

Harry od razu ruszył po sprzęt, a ja trzymając kurczowo telefon, czekałam na wiadomość od tego potwora. Po kilku minutach męczącego czekania dostałam informacje. Miałam udać się o dwudziestej trzeciej na koniec Los Angeles. Tam będzie czekać na mnie jakaś paczka. Następnie mam zawieźć ją do jakiegoś klubu. Myślę, że nie będzie to takie trudne. Dziwie się, że taką akcją uratuje Kadena przed więzieniem, ale nie będę się z nim wykłócać, co mam zrobić, żeby wyciągnąć mojego chłopaka z pierdla. Zrobię to szybko i Kaden nie dostanie więcej zarzutów, niż tylko wkradniecie się do opuszczonego domu. Mam też nadzieje, że to nie jakaś ustawka i gdy to zrobię on i tak wyślę tę jego paczkę. Boję się, ale muszę to zrobić. Inaczej się nie dowiem, jakby to się potoczyło. Od Kadena na razie żadnych wieści. Mam nadzieje, że jeśli się dowie, co zrobiłam, nie ukatrupi mnie. Chociaż to on bardziej powinien się mnie bać. To przez ich głupotę muszę to zrobić. Jeśli by siedzieli na dupach i nie wymyślali takich głupich akcji to Kaden nie siedział teraz na posterunku i czekał na adwokata.

Poszłam do pokoju, chcąc się wyciszyć. Muszę mieć czystą głowę. Muszę być wypoczęta, żeby jasno myśleć, jeśli zmieni zdanie i będzie chciał mnie porwać czy coś. Przerabiałam to już z jego ojcem i nie za bardzo mi się widzi siedzenie znów w zamknięciu. Musiałam też wsiąść moją dawkę leków, żeby w ogóle funkcjonować. Gdy Finn się dowie, co znowu wyrabiam, chyba się przeżegna. Pewnie Kaden też dostanie opieprz, ale to się mu należy.

---------------------------

Jak narazie podoba wam się druga część piszcie w komentarzach! <3

Dangerous LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz