Rozdział 27

409 22 2
                                    

Przebudziłam się późnym popołudniem, a promienie słońca przyjemnie grzały moje ciało. Leżałam wtulona w chłodne ciało Malika. Zastanawiałam się czy wczorajsze "Kocham Cie" mi się przyśniły, czy może faktycznie mój wampirek je wypowiedział. Nie mogłam zapytać go o to wprost. Poczekam, może ponownie powie te słowa. Pytanie czy ja go kocham? Wiem, że jest mi naprawdę bliski, że bardzo mi na nim zależy, że chcę spędzać z nim każda chwilę, ale czy to miłość? Nie wiem, czas pokaże jakim uczuciem go darzę. Nigdy nikogo nie kochałam i nie potrafię powiedzieć, czy uczucie do Malika jest miłością, czy tylko zauroczeniem.

- Witaj księżniczko, jak się spało? - przerwał moje rozmyślania.

- Cześć, spało się naprawdę dobrze - uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam go w policzek.

Leżeliśmy w łóżku jeszcze pół godziny. Cieszyliśmy się swoim towarzystwem. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy jak małe dzieci. Z każdym spędzonym dniem z nim, z każdą minutą, sekundą, poznawałam go bardziej.

Zjedliśmy wspólnie śniadanie, które przygotował Malik. Cały dzień mieliśmy spędzić razem. Chłopak zaplanował już wszystko i oczywiście niczego nie chciał mi powiedzieć.

- Czy to kolejna randka? - spytałam podekstytowana, gdy byliśmy już w drodze. Wyjechaliśmy już sporo poza miasto.

- Tak, to będzie nasza druga oficjalna randka - powiedział, uśmiechnął się od ucha do ucha, a ja mogłam podziwiać jego cudny uśmiech, jak i jego białe zęby.

- Czy to znaczy, że my jesteśmy .....

- Jeśli tylko będziesz tego chciała - powiedział, przerywając moje pytanie. Wiedział o co chciałam zapytać - Ja od dawna tego pragnę, uważam że jesteś moja. Z każdym kto będzie chciał mi Ciebie odebrać, będę walczył.

- Twoja powiadasz?

- Tak, tylko i wyłącznie moja. No chyba, że nie chcesz. To....

- Chcę i to bardzo - tym razem to ja mu przerwałam.

Oboje się uśmiechneliśmy do siebie. Resztę drogi rozmawialiśmy o szkole, o balu, na którym bawiliśmy się cudownie i o rozdaniu świadectw, który jest już za tydzień.

Gdy dojechaliśmy na miejsce moim oczą ukazało się wesołe miasteczko.

- Wiem, że w dzieciństwie często przychodziłaś tu z rodzicami. Chciałem byś znów poczuła się jak mała dziewczynka, by znów zagościł na Twojej ślicznej twarzy beztroski uśmiech, który wtedy oglądałem - wzruszył mnie tymi słowami. Tak dużo o mnie wiedział, znał każdy szczegół z mojego życia.

- Masz rację, często tu przychodziłam. Wtedy moje życie nie było tak burzliwe jak teraz.

- Chodź, zacznijmy zabawę i zapomnijmy na chwilę o wszystkich problemach - chwyciłam jego rękę i podążyłam za nim.

Pierwsze wybraliśmy samochodziki na torze. Ścigaliśmy się parę kółek i ja wygrałam, ale myślę, że dał mi wygrać, by sprawić mi przyjemność. Mimo wszystko było to bardzo fajne.

- Czemu nie ma tu nikogo? W takim miejscu zawsze jest dużo ludzi - spytałam, gdy szliśmy w stronę kolejki górskiej.

- Pomyślałem, że miło będzie pobyć tu tylko z Tobą. Zachipnotyzowałem właściciela.

- Sprytne. Dziękuję, że mnie tu przyprowadziłeś. Fajnie znów poczuć się małą dziewczynką.

Wsiedliśmy do kolejki górskiej i już po chwili ruszyliśmy. Było fajnie, ale gdy zaczęła się szybka jazda, do góry nogami i bardzo w dół to zaczęłam piszczeć. Mocno trzymałam rękę Malika. Kolejka pędziła, a ja czułam się naprawdę super. Bałam się, ale i cieszyłam z takiej frajdy. Potem poszliśmy na karuzele łańcuchową, na karuzele młot, do pałacu strachu i na wiele innych atrakcji. Pod wieczór zaprosił mnie na kolację.

Ja czarownicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz