Rozdział 8

519 28 5
                                    

- Lara, Lara kochanie,musisz się obudzić. Walcz o życie.
Słyszę głos taty,który przemawia do mnie spokojnie.
Słyszę,ale nic nie widzę. Przed moim oczami jest pustka,nicość.
- Tato gdzie jesteś? Czemu Cię nie widzę?!- krzyczę zdławionym od płaczu głosem.
- Złotko uspokój się, wszystko będzie dobrze tylko słuchaj mojego głosu i rób co Ci mówię.
- Tatusiu tak się boję. Co się ze mną dzieje ?
- Kochanie miałaś wypadek. Potrącił Cię samochód. Musisz się obudzić, walczyć. Jeszcze nie pora umierać.
- Jak mam to zrobić ?
- Przede wszystkim opanuj emocje, skoncentruj się. Pomyśl o nas, o Lenie ,o tym że chcesz żyć. Kochamy Cię.
- Też Was kocham i to bardzo mocno . I strasznie tęsknię.
- Jeśli chcesz zobaczyć nas jeszcze w snach musisz się obudzić.

Otwieram z trudem oczy. Wydaje mi się,jakby coś leżało na moich powiekach,bo tak ciężko mi je unieść do góry.

Wokół mnie widzę lekarzy. Światło razi mnie w oczy,wiec lekko je przymykam. Czuje się bardzo obolała, nie mogę się poruszyć. Zaczynam panikować. Ktoś dotyka mojego ramienia. Po moim ciele przechodzi dziwnie znajomy dreszcz połączony z delikatnym chłodem. Wzrok kieruje w stronę ręki, a później na twarz jej właściciela. Widzę Malika. W jego oczach widzę żal, smutek ale i też troskę.
Wiem,że go wtedy nie posłuchałam. Sama teraz żałuję swojej decyzji,ale czasu nie cofne. Co się stało to się nieodstanie. Teraz mogę tylko wyciągnąć z tego wnioski i uważać na przyszłość.
Lekarze wychodzą z sali,a ja zostaje sama z Malikiem. Cały czas na mnie patrzy.

- Czemu mnie nie posłuchałaś? Ja naprawdę chce dla Ciebie dobrze- jego głos jest cichy i smutny. Chyba naprawdę się o mnie martwił. Tylko czemu,skoro prawie mnie nie zna.

- Przepraszam, nie myślałam,że coś mi się stanie.

- Do tej pory nic Ci się nie stało, bo zawsze byłem w pobliżu. Chodzę za Tobą jak cień. Pilnuje .

- Czemu mnie tak pilnujesz ? - dopytuje i patrzę w jego oczy, teraz jego wzrok jest ciepły.

- Oh Lara, jesteś bardzo dociekliwą dziewczyną. Wszystko chciałabyś wiedzieć,a ja nie mogę wszystkiego Ci zdradzić.

- Dlaczego nie możesz mi tego powiedzieć ? Ja jestem dociekliwa za to Ty skryty i tajemniczy.

- Taka już moja natura, zawsze taki byłem i będę.

- Nie zmusze Cię do gadania prawda? - spytałam,choć wiedziałam,że nic mi nie powie.

- Może kiedyś Ci powiem,ale nie dziś. Chciałbym się Tobą zaopiekować pozwolisz mi na to? - jego dłoń delikatnie gładzi mój policzek. Moje ciało od razu reaguje na tą czułą pieszczote. Dostaje "gęsiej skórki ".
- W jakim sensie chcesz się mną zaopiekować? Dalej pilnować tak?

- To też,ale chciałbym zabrać Cię do siebie do domu. Chce byś u mnie dochodziła do zdrowia.

- Co ?? - jestem zaskoczona jego propozycją. Jak mam zaufać obecemu chłopakowi i zamieszkać u niego.

- Lara,nie skrzywdze Cię. Gdybym chciał już dawno bym to zrobił,a mi zależy na Twoim dobru. Zobacz na siebie jak teraz wyglądasz, nic sama wokół siebie nie zrobisz.
Dopiero po jego słowach spostrzegam, że moje ciało w większości pokryte jest gipsem. Prawa ręka, prawa noga,prawy obojczyk.

- Myślę,że wolałabyś leżeć w domowym łóżku niż tu w szpitalu co ?

- Ale ja Cię w ogóle nie znam. Muszę to przemyśleć - mówię. Po chwili do sali wchodzi Ruda i Mark. Przyjaciółka podbiega do mnie i przytula. Po jej policzku płyną łzy. Jak zaraz nie przestanie to sama zacznę płakać.

- Lara wkońcu się obudziłaś. Tak bardzo się o Ciebie martwiłam. Zresztą nie tylko ja bo i Mark i moi rodzice też. Byłaś nieprzytomna dwa dni.

- Już wszystko jest dobrze. Czuję ból w całym ciele, ale ważne,że się obudziłam. Nie płacz,bo mi się też zbiera na płacz.
Uśmiechnęła się do mnie i opanowała płacz. Cieszyłam się z ich obecności. Dobrze mieć takich przyjaciół.
- Lenka przyniesiesz mi coś do picia?. Chciałabym zostać na chwilę sama z Malikiem - oznajmiłam i zwróciłam się do chłopaka,gdy zostaliśmy sami.

- Kiedy chcesz mnie zabrać ? Lekarze się na to zgodzą?

- Mam dar przekonywania - uśmiecha się i po chwili dodaje - Pójdę do nich i zaraz wrócę i zabiorę Cię do siebie.
Do pokoju wchodzi Lena z piciem. Wypijam cały kubek wody na raz. Byłam spragniona.

- Lena dziś Malik zabiera mnie do siebie. Chce się mną zaopiekować.

- Lara czyś Ty oszalała?! Przecież Ty go nie znasz - krzyczy do mnie przyjaciółka. Wiem,że się o mnie martwi,ale Malik ma rację. Miał wiele okazji żeby mnie skrzywdzić,ale nie zrobił tego. To Liama powinnam się bać. To on mnie napadł i próbował zgwałcić.

- Zawsze mogę poznać, poza tym wolę być u niego w domu niż w szpitalu. On przecież mnie ostrzegał przed Liamem. Prosił tamtego dnia bym nie szła na tą imprezę.
Lena pokiwała głową na znak,że się zgadza. Do pokoju wszedł lekarz z Malikiem.

- Może Pani wracać do domu. Pan Malik przekonał nas,że dobrze się panią zaopiekuję.

- Dziękuję doktorze.
Gdy lekarz wyszedł poprosiłam Lene by pomogła mi się ubrać,a przystojniak posadził mnie na wózku i podwiózł do swojego auta. Do jego domu jechaliśmy godzinę czasu. Podczas drogi w ogóle nie rozmawialiśmy.
Gdy wjechał w las moje ciało zesztywniało. Zaczęłam żałować swojej decyzji
" No tak , wywiózł mnie w las,a teraz ze mną skończy. Co mnie pokusiło,by zgodzić się na zamieszkanie u obcego chlopaka"
Myślałam, gdy moje myśli przerwał jego aksamitny głos.
- Jesteśmy na miejscu- uśmiechnął się i dodał - Zaufaj mi, naprawdę Cię nie skrzywdze.
Moim oczom ukazał się piękny drewniany domek. Pośród lasu i jeziora.

Ja czarownicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz