Rozdział 34

328 20 0
                                    

Dojechaliśmy na miejsce, a moim oczą ukazała się ogromna hala, na której widniał oświetlony napis "Lodowisko". Enzo zrobił mi naprawdę miłą niespodziankę. Kiedyś, jako mała dziewczynka byłam kilka razy w takim miejscu.

- Mam nadzieję, że umiesz jeździć? - widziałam radość na jego twarzy. Domyślił się po mojej minie, że sprawił mi miłą atrakcję.

- To się okaże, dawno nie miałam łyżew na nogach.

- Pomogę Ci, poza tym tego się nie zapomina, to jak z jazdą na rowerze - wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do szklanych drzwi wejściowych.

- Czeka mnie niezła zabawa - stwierdziłam na myśl o tym jak będzie wyglądać moja jazda na lodowisku.

Pani wybrała nam odpowiednie łyżwy, które Enzo pomógł mi nałożyć. Związał dość mocno, by moja stopa była stabilna.

- Czemu jesteśmy sami? - spytałam, gdy zorientowałam się, że w środku jest całkiem pusto.

- Pomyślałem, że będzie fajnie, gdy będziemy sami. Cała przestrzeń dla nas i na nasze szaleństwa - posłał mi swój zniewalające uśmiech, od którego zrobiło mi się ciepło.

- Dobrze zrobiłeś, nikt nie zauważy mojej porażki. Pewnie co chwilę będę lądować tyłkiem na lodzie.

Enzo wszedł pierwszy na zmrożoną tafle i podał mi rękę. Bałam się zacząć jeździć sama. Bezpieczniej czułam się przy nim, trzymając się go mocno.
Wgramoliłam się powoli na lód i ostrożnie ruszyłam, cały czas trzymając się Enzo. Poruszałam się jak ślimak w obawie przed upadkiem.

Widziałam, jak Enzo podśmiechuje się pod nosem, że jestem taka ostrożna. Byłam wampirem, a bałam się upadku, od którego i tak nie mogło nic mi się stać. Chyba czasami zapominałam o tym, że moje ciało jest teraz silniejsze i odporne na takie stłuczenia i różne urazy.

Jeździliśmy już jakiś czas. Po tym czasie czułam się pewniej na lodzie i postanowiłam spróbować pojeździć sama, bez asekuracji Enzo. I nawet mi to wychodziło. Poruszałam sie coraz szybciej, potrafiłam nawet obrócić się wokół własnej osi. Byłam zadowolona z siebie, że szło mi całkiem nieźle.

Tak dobrze się z nim bawiłam. Wygłupialiśmy się na lodzie. Nawet postanowiliśmy się ścigać. Ten kto przegra miał służyć tej drugiej osobie przez tydzień.

- Dałeś mi wygrać - powiedziałam, gdy już przekroczyłam wyznaczoną przez nas metę.

- No co Ty, nie jestem aż tak dobry. Wygrałaś uczciwie. Teraz będę Ci służył przez 7 dni. Zaczynając od jutrzejszego dnia - wydawało mi się, że jest z tego zadowolony, czyżby chciał mi usługiwać?

- Jeszcze będziesz mnie prosił, bym zakończyła to służenie wcześniej. Nie wytrzymasz całego tygodnia.

- To się okaże - wyznał z szerokim uśmiechem na twarzy - A teraz chodźmy, mam jeszcze jedną niespodziankę.

- Czym sobie zasłużyłam na tyle przyjemności?

- Lubię Cię rozpieszczać. Lubię widzieć uśmiech na twej ślicznej buzi.

- Uważaj, bo się przyzwyczaje do tego.

- Nie sprawi mi to problemu, chętnie będę traktował Cię jak księżniczkę.

Zrobiło mi się miło, gdy usłyszałam takie słowa. Nie mogłam doczekać się jutra i tego co będę wymyślać dla Enzo. Przez cały tydzień nie będę musiała robić nic, bo on to zrobi za mnie. Myślę, że nie potrzebowaliśmy do tego zakładu, wydaje mi się, że i bez tego zrobiłby dla mnie wszystko.

Ja czarownicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz