Kochani
Dodaję rozdział na życzenie marysziaa.
Dziś, wleciał planowany rozdział. Kto nie czytał, zapraszam 😉☆*: .。. o(≧▽≦)o .。.:*☆
Znikąd pomocy, bo są za daleko. Przede mną motor, ni ich minąć, ni na nich najechać, skoro wiozę ze sobą ciężarną żonę. Co robić Kris? Rozwiązanie przychodzi wraz z dzwoniącą komórką, odbieram, chociaż to nieznany numer.
– Widzieliśmy twoją żonę w aucie, a nie na tym nam zależało.
Zerkam na przednią szybę, zaś pasażer motoru unosi dłoń, pokazując swoją lokalizację. Mam ochotę rozpierdolić telefon, w sumie jestem bliski połamania go, zaciskając dłoń, ale... czy to coś da?
– W szeregach istnieją pewne zasady – warczę.
– Mów mi tak jeszcze, Szymański – śmieje się rozmówca. – W Wieliczce nie ma żadnych zasad.
– Są! Od kiedy ja stoję na czele!
– A więc masz jedną szansę – odpowiada tak, jakbym go zaskoczył. Stąd szansa?
– Zamieniam się w słuch.
– Zadbaj o żonę, Szymański, uspokój i zapewnij, że wszystko w porządku. Następnie rusz pod podane koordynaty. Sam!
– I to nazywasz szansą? – prycham.
– Na inną nie licz. Zapewniam, że chcemy tylko pogadać. Albo ty, albo doprowadzimy was oboje na nasz teren.
– Zawsze mogę się zgodzić i nie dostosować – uśmiecham się chamsko na samą myśl, że ich wystawię do wiatru.
– Zrobisz to tylko raz, Szymański, pamiętaj, a do końca życia przyjdzie ci oglądać się przez ramię – odpowiada mi twardo i się rozłącza.
Nie mija pięć sekund, jak na telefon przychodzi sms z podanymi koordynatami, zaś motor odjeżdża. Majka zerka na mnie niepewnie, ale jedynie kręcę głową.
– Później wyjaśnię, Iskierko!
W międzyczasie podjeżdża Lidka i tak jak podejrzewałem, pojawiłaby się za późno, gdybym próbował iść udry na udry z Bochnią. Wysiadamy z aut, opowiadam Lidce, co ma zrobić, gdzie muszę jechać, zaś Majka, chociaż mi nie przerywa, ciągle kręci głową, zaprzeczając.
– Kris! – żona zatrzymuje mnie na wszystkie sposoby. Dotykiem dłoni, spojrzeniem, drżeniem głosu.
– Muszę, Maja – odpowiadam mocno zasmucony. Kładę dłonie na jej policzkach i biorę sobie buziaka. – Muszę to zrobić, chociażby przez wiarę, że nic mi nie zrobią, chcą jedynie pogadać.
– Weź Bartka – proponuje.
– Baron ma w razie co chronić Kingę, pokierować wszystkimi.
– Kris! – żona próbuje raz jeszcze. – Kris! – powtarza, lecz kręcę głową i ruszam. – Kris!
Udaję, że nie słyszę i wskakuję do auta. Ponownie otwieram sms i wbijam koordynaty w google map. Z początku jadę A4, następnie nawigacja każe mi skręcić w 963, kolejna 94 i ostatnia to jakaś wiejska. Podjeżdżam pod tartak i mam mrowienie na plecach.
Cóż, utylizacja ciała będzie szybka.
– Masz gnata? – odzywa się męski głos z tartaku nie odsłaniając twarzy.
– Nie przy dupie – odpowiadam, stukając się po biodrach.
– To dobrze – czuję jak się uśmiecha, wypowiadając słowa. – Bo chcemy tylko pogadać – dorzuca, odsłaniając twarz.
![](https://img.wattpad.com/cover/344475788-288-k410058.jpg)
CZYTASZ
7. KRÓLESTWO Z PIASKU - Filar
RomanceSiódma część cyklu "Z wyboru". Wieliczka. Drogi czytelniku! Witam Cię po raz kolejny i zapraszam do poznania dalszych losów spokojnej Majki Lechnio i Krisa Szymańskiego, chłopaka, który się pogubił. Z opowieści Gaju i Zoi, wiesz, że Maja Lechnio w...