~ EPILOG ~

850 121 172
                                    

Kochani, powiem w końcu naprawdę, za co pokochałam Krisa, bo wiele osób było chwilami mocno zaskoczonych. Młodszy Szymański to postać, która nie jest obojętna, ale ma albo zwolenników, którzy na przestrzeni rozdziałów potrafili go zrozumieć i rozgrzeszyć, bądź jest postacią nielubianą, a jego jedyną zaletą jest - kobieta, jego Filar - Majka.

Osobiście za to właśnie pokochałam Krisa. Potrafił wywołać emocje. Nie był tak zabawny jak Daro i Gaju, ani spokojny, kryształowy i analityczny jak Qbek. Nie był też dziecinny jak Przemo (chwilami), no i zdecydowanie to nie Pablo.

Co do Majki... Usłyszałam od jednej z osób betujących, że postać Majki jej nie przekonała. Dwudziestoletnia kobieta, aby była tak silna? Nieeee... 

Cóż, taka była moja mama 😊 właśnie w jej wieku i chociaż mój ojciec nie był może Krisem, to cechował się jednym - był słowny. Diabelnie! 😈

Dziękuję Wam wszystkim za wspólną drogę w historii Majki i Krisa, którą chcę dedykować swojej mamie za to, że zawsze była w naszej rodzinie takim Filarem i taką Bezpieczną Przystanią. 

A teraz zapraszam Was na Epilog, informując, że od wtorku wznawiam rozdziały "Prezentu". 

Miłego czytania ❤️

☆*: .。. o(≧▽≦)o .。.:*☆

Przywieram gąbeczkę do policzka i wypychając go językiem, próbuję nanieść fluid tak, by wyglądał jak najbardziej na naturalny. Kris wychodzi z łazienki, uśmiecha się jak zawieszam na nim wzrok, a konkretnie na jego...

– Zaraz nie pojedziemy i powiem wszystkim, że żona obłapiała mnie wzrokiem. – Nachyla się i składa pocałunki na szyi, lecz gdy próbuje pocałować policzek, obrywa gąbeczką w nos. – Oj! – huczy zabawnie, zapowiadając zemstę.

– Ubieraj się, bo mnie prowokujesz – odpowiadam, wodząc za nim wzrokiem. – I krawat załóż!

– Już, pewnie! – przekomarza się, przez co chichoczę.

Udaje mi się dokończyć makijaż, związuję włosy w niedbały kok i ruszam po fotelik, ala nosidełko dla córki.

– Zaskoczona? – mąż uśmiecha się z przekąsem, wkładając Stefanię do nosidełka.

– Gotowa – odpowiadam i zaplatam ręce na piersiach. – Gdzie krawat?

– Zawiązany na ramie wezgłowia, jakbyś zapomniała – odpowiada i patrzy na mnie z błyskiem w oku. – Nie założę, nie przeginaj, ja nie Bienio!

Macham ręką, bo wiem, że nie założy, chociaż, gdy wsuwam szpilki na stopy, a mąż narzuca marynarkę, coraz rzucam mu ukradkowe spojrzenia na trzy prowokacyjnie rozpięte guziczki. Nie zdążam uciec wzrokiem, jak nasze oczy się spotykają, a cholerne iskierki tańczą wokół nas, jakby różnobarwne fajerwerki dawały poświatę.

– Patrz tak dalej – jego głos ocieka prowokacją. – I przysięgam, że to nie będzie spóźnienie, a nieobecność.

– Musimy tam być – wzdycham, bo wcale nie mam ochoty.

– Nic nie musimy – odpowiada stanowczo, a dla zneutralizowania słów, skrada szybkiego buziaka. – Ale chodźmy, zapraszam. – Gestem dłoni wskazuje mi wyjście i chwyta za fotelik ze Stefanią.

Po drodze, zajeżdżamy do Kingi i Bartka, zostawiamy im córeczkę, rozmawiamy chwilę na polu.

– Powinniście jechać z nami – zagaduję do Kingi, lecz ona macha ręką.

– Nie czuję się na siłach, Majka – wzrusza ramionami w przepraszającym geście. – Na otwarciu klubu byliśmy, zbliża się rozliczenie VAT, mam kolokwium jutro, a Stefki nie dasz byle komu.

7. KRÓLESTWO Z PIASKU - FilarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz