Rozdział na życzenie wykorzystuje pani-em 😈 - lepszego wziąć nie mogła 😂
Pamiętajcie o dodanym kilka godzin temu rozdziale 28 ❤️
☆*: .。. o(≧▽≦)o .。.:*☆
Gryzę się w język, słysząc pierdolnięcie w pokoju córki. Przymykam oczy i memłam dalej kanapkę. Nie zdążam doliczyć do dwóch, gdy dochodzi mnie płacz Hani. W sumie... płacz? Czy wycie wniebogłosy?
Z tym darciem poszła we mnie, fakt. Ale dziamga, jak jej matka, przysięgam!
– Chodź i powiedz! – Krzyczę z kuchni w przestrzeń domu. – Jak mówisz i płaczesz, niewiele do mnie dociera.
Wychodzi ze swojego pokoju na korytarz i sepleni coś, wyjąc. Zadzieram głowę i wzdycham głośno. Izka, gdzie kurwa jesteś i dlaczego nie w domu!
– Bo ja... placiam... wiłam... – dalej coś tam „kiłam", ja jebię, ni chuja nie wiem, co ona „iła".
– Co zrobiłaś? – dopytuję, wychodząc córce naprzeciw. Unoszę ją, przytulam i całuję w zapłakany policzek. Dzięki Bogu, Julek ma sen jak czołg. Jeszcze niech on załączy wycie syren, a zostawię ich wpizdu! – Uderzyłaś się? – dopytuję, przecierając mokre policzki córeczki.
– Psesek – Hania wymawia słowo klucz, próbując opanować płacz.
Idę do jej pokoju, otwieram drzwi i przymykam oczy. No tak! Jej pluszowy „Psesek" na komodzie jak leżał tak leży, zaś na podłodze rozpiździelaj. Analizuję prawdopodobne zdarzenia sprzed dwóch minut. Obudziła się, stanęła na łóżko, dostrzegła pluszaka na komodzie. Zamiast zawołać, wspięła się, wkładając paluszki w otwory szuflad komody. Straciła czujność, jebła na glebę! Tadam! Oto mój mały kamikadze.
Ale po chuj wyjść jak człowiek, podejść do starego, szarpnąć za nogawkę ze słowami „Daj misia". Lepiej odpierdolić kung fu z rege na lodzie, co by dzień z kolizją dupska, uznać za zaliczony!
Uparta, po matce!
– Płaczesz, bo się uderzyłaś, czy płaczesz, bo się nie udało wziąć pieska? – dopytuję, zbliżając się do komody, a Hania milknie. – Odpowiedz ładnie – proponuję, zbliżając dłoń do pluszaka. – Płaczesz, bo upadłaś? – Hania kręci główką uśmiechając się przez łzy. – A więc płaczesz, bo twoje poczynania się nie udały?
Tak, mówię do mojego niespełna dwuletniego dziecka normalnie. Nie seplenię, nie zdrabniam słów, układam też zdania złożone. Ma mózg, niech go używa. Ma sobą reprezentować nie tylko urodę.
– Tjak – mamrocze zawiedzionym głosem.
– Więc jak masz z czymś problem na swojej drodze, to co robisz? – dopytuję, a Hania się wierci w moich ramionach. Nie, nie ustąpię, oddalam się odrobinę od komody, by nie mogła sama chwycić za pluszaka. – Co robisz Haniu, jeśli masz z czymś problem?
– Idę – w końcu udziela mi w połowie satysfakcjonującej odpowiedzi.
– Gdzie? – mam ochotę westchnąć, ale przy Hani uczę się pokory na nowo.
– Do ciebie – piszczy, wtulając się drobnym ciałkiem. No i mnie kupuje tym cholernym przytuleniem!
Zgarniam Pseska z komody i kładę jej na głowie. Córka unosi łapki do góry, przygarnia pluszową zabawkę i tuli do siebie. Moja rola się kończy, już nie potrzebuje trzymania na rękach, a zmuszać jej do tego nie lubię. Tak, Hania to indywidualista. To kolejna cecha, jaką odziedziczyła po Izie. Przytula się kiedy chce i ile chce. To ona decyduje.
CZYTASZ
7. KRÓLESTWO Z PIASKU - Filar
RomanceSiódma część cyklu "Z wyboru". Wieliczka. Drogi czytelniku! Witam Cię po raz kolejny i zapraszam do poznania dalszych losów spokojnej Majki Lechnio i Krisa Szymańskiego, chłopaka, który się pogubił. Z opowieści Gaju i Zoi, wiesz, że Maja Lechnio w...