26. Majka

761 107 239
                                    

Piątego dnia od zebrania na tarasie, odpuszczamy! Nie całkowicie, bo tak się nie da, ale nie jesteśmy w stanie udowodnić nic więcej. Znalezione przez chemików Śródmieścia duże stężenie GHB w butelce po wodzie może świadczyć, że albo zrobił to amator, albo ktoś kto się zna, lecz planował zabić.

Mojego męża.

Myśl o tym, że to może być zamach na życie Krisa w dość nietypowej formie, powoduje, że nie śpię nocami, a za dnia, snuję się jak cień. Boję się.

Dopiero co odzyskałam mojego Krisa, zaczęliśmy na nowo budować więź, nasze Królestwo z Piasku na betonowej podmurówce, a tu kolejna bomba w formie zamachu.

Przecież nie mogę go stracić!

– Dlaczego ponownie uciekasz w swoją szklaną kulę, Iskierko? – mąż zaczepia mnie swoim ulubionym tekstem w poniedziałkowy wieczór, jak oglądamy komedię romantyczną.

– Tak sobie tylko – mamroczę wtulona w jego bok, po chwili chichoczę.

– Z czego „he"? – zaczepia mnie pytaniem.

Zadzieram głowę i uśmiecham się chamsko.

– Czy ty zdajesz sobie sprawę, że według prawa nie jesteśmy małżeństwem?

– Co?

Mój uśmiech robi się szerszy.

– Białe małżeństwo – prostuję, patrząc mu wyzywająco w oczy. – A na to się nie pisałam.

Mąż z pogodnego człowieka, momentalnie zmienia się w nerwusa.

– Wiesz dlaczego – warczy i przytula mnie udając, że jest zainteresowany filmem.

Wiem i nie wiem, odpowiadam we własnej głowie. A pingwinek na allegro kosztuje sto pięćdziesiąt złotych. Może pogadać z Lidką, niech mi jakiegoś ogarnie? Z jej zapotrzebowaniem, na pewno ma zniżkę w jakimś sklepie.

– Widzę kalkulator nad twoją głową – Kris wyrywa mnie z rozmyśleń i całuje w skroń. – Co ci się kłębi? Tylko nie mów, że pomyślałaś, że cię odtrącam, nie chcę, nie ma między nami iskierek, bo właśnie siedzisz wtulona w moje ramię, przez co mnie boli.

– Co cię boli? – pytam poważnie zaniepokojona. Odchylam głowę i patrzę na męża z troską.

– Jajo – odpowiada prześmiewczo i bierze sobie szybkiego buziaka. – A w sumie to oba.

Gdy gra słów dociera do mnie, rumienię się, bo nigdy nie mieliśmy w zwyczaju rozmawiać otwarcie o tym w wyuzdany sposób. Nie mówię mu, że jestem podniecona, mokra, albo coś w tym kierunku. Kris też nie zapuszcza gadki o sterczącym przyrodzeniu. Dla nas, są to iskierki. Romantico!

Ale nie tym razem!

– Jak jajo – odpowiadam, przedrzeźniając go – to może czas na obniżenie ciśnienia? – Sunę palcem po torsie męża robiąc esy–floresy, a Kris zatrzymuje moją dłoń. Unoszę głowę i przechodzi mnie dreszcz.

– Maja – stęka i wtula głowę w zgięciu mojej szyi. – Jest za wcześnie, nie jesteś gotowa.

Uśmiecham się sardonicznie.

– Nie wyobrażasz sobie jak bardzo jestem gotowa – akcentuję ostatnie słowo.

Jednak do niczego nie dochodzi. Kris wtula mnie ponownie, oglądamy film do końca, a swędzenie jak było, tak się utrzymuje, niezaspokojone. Może powinnam go uwodzić? Ale to ja, czy on? Jak mam uwieźć faceta, którego uwiodłam?

I tak mija kolejne trzy dni. Kris jest zachowawczy, w efekcie ja, wycofana.

Sytuacja się zmienia w czwartkowy poranek. Stefania marudzi pół nocy, nic nie pomaga. Noszenie, masowanie brzuszka, mleko, przepojenie, nic! Chwilami jak zawodzi płaczem, sama mam ochotę się rozwyć. Przed piątą nad ranem, nosząc pociechę drugą godzinę przez długość salonu, mam łzy w oczach. Jestem niewyspana, rozdrażniona, boli mnie brzuch od ciągłego napinania mięśni, kręgosłup przez brak zmian pozycji i oba barki. Co córkę próbuję ułożyć w kołysce chociaż na moment, wyje.

7. KRÓLESTWO Z PIASKU - FilarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz