11. Kris

725 109 248
                                    

Panika w głosie Zoi, jak woła Leszka do telefonu, oznaczać może wszystko, ale nie wiedzieć czemu, czuję, że zagrożenie i mnie dotyczy. Dlatego, zamiast stać i wykłócać się z siostrą o grę w piłkę nożną, ruszam pędem w stronę tarasu, gdzie Zoja siedzi w towarzystwie mamy.

– Zadzwoniła Miśka, że zostali zaatakowani, padł strzał, rozłączyło – Zoja tłumaczy na szybko podając telefon Leszkowi, a ten go odblokowuje i dzwoni.

– Poczta – cmoka wkurwiony. – Nie ma czasu, Kris, jedziemy. – Wskazuje na podjazd.

– Ja też – Baron w końcu dobiega, ale jedynie kręcę głową.

– Wszyscy do domu, zabezpieczyć się kodem. Wysyłam do was Dzikiego z Ingą, to może być celowe rozproszenie – rzucam polecenie, już ruszając.

W drodze dzwonię do Roberta, ale ten nie odbiera, więc dzwonię do Ingi, sytuacja się powtarza. Zaciskam dłoń na telefonie zdając sobie sprawę, że oni już mogli paść ofiarą atakujących.

– Dzwonimy do Lidki i Mata? – dopytuję. 

– Dzwoniłem, nie odpowiadają. 

Zaciskam zęby z nerwów. Chujówka!

– Komu ufasz, Kris? – Gaju zagaduje spokojnie, chociaż trasą na Katowice pędzi jak szalony.

– Zastępcom. Baron, Dziki, Inga – wymieniam osoby, które skoczą za mną w ogień, a ja za nimi.

– Więc komu nie ufasz?

– To nie jest coś pomiędzy – cmokam, szukając słów. – Na siłę kreta nie szukam, ale i nie ufam nikomu poza tą trójką. Bartek to rodzina, a Robert i Inga są jak rodzina. Przecież nikt od nas nie wiedział gdzie Majka przebywa właśnie dlatego.

– A jak się kontaktowaliście?

– Każdy z nas używa drugiego telefonu do kontaktu z Majką. – Macam się i stękam, bo drugi telefon do kontaktu z żoną, leży na blacie w kuchni. – Jeśli dzwoni, to nie na numer zarejestrowany na nas, tylko... – Spuszczam łeb i mocno zaciskam oczy, bo żal odbiera mi mowę. Świadomość, że moja żona jest osaczona, że jest w ciąży, że coś jej zagraża. Jej i córce.

Błagam, nie odbieraj mi ich! To mnie zabije!

– Pamiętaj, że są z nią wyszkoleni żołnierze – Gaju szepcze, a ja jedynie potakuję z nadzieją, że dotrzemy na czas.

Nie powiem gdzie jesteśmy, ale do Katowic nie dojeżdżamy, jak Leszek skręca w lewo i zapierdala, nie patrząc na znaki. Niby poruszamy się dopiero dwadzieścia pięć minut, mimo to, obawiam się, że nawet dla wyszkolonych żołnierzy taki czas może się okazać zbyt krótkim, by się ochronić, by utrzymać zagrożenie w odległości.

– Dom jest pancerny, okna kuloodporne... – Leszek brzmi, jakby chciał mnie pocieszyć.

– Wiem – warczę, dając upust emocjom.

– Mają tam tajne przejście do piwnicy – dorzuca, a ja zerkam na niego zszokowany. Leszek zaś unosi kąciki ust. – Jeśli weszli szturmem, to zapewniam cię, że sam będę miał problem z odnalezieniem przejścia. Zna je jedynie Qbek i Michalina.

– Wiesz jak źle to wygląda – szepczę. – Sugerujesz kreta w Wieliczce, podczas gdy nawet ja, nie wiedziałem gdzie jest Majka, za to całe Śródmieście...

– Za tych co wiedzą, ręczę – Gaju odpowiada twardym głosem. – Gawrońscy, Michalina, Mat i Luiza.

– Michalina zalicza się do Gawrońskich, Leszku – upominam go, a on posyła mi zdziwione spojrzenie. – Wiedziałem od początku, że Michalina to siostra Qbeka.

7. KRÓLESTWO Z PIASKU - FilarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz