34. Kris

818 109 175
                                    

Przełykam głośniej ślinę, przymykam oczy i uśmiecham się smutno. To nie może być prawda! To nie powinno być prawdą, a jeśli? Wszystkie drogi prowadzą do pierdolonego Rzymu, który ma na nazwisko...

– Wyrzykowski? – wypowiadam pełne nazwisko człowieka, który jest rodzonym bratem mojej matki. – Czy tego powinniśmy się domyślać? – pytanie kieruję do Gawrońskiego, bo Dariusz wciąż patrzy na Majkę, jakby oceniał, na ile silna jest moja żona.

Jest silniejsza ode mnie. Filar!

– Tak – Kuba odpowiada jednym słowem i również milknie. – Sam, długo nie mogłem w to uwierzyć, ale dowody na kontaktowanie się Palickiego z Wyżłem są prawdziwe i nie do podrobienia, a zapewniam cię, że na widzeniach nie rozmawiali o pogodzie i polityce.

– Wierzę – warczę i zaciskam dłoń w pięść. Nie potrafiąc poradzić sobie z emocjami, walę nią w stół, aż Majka dyga. – Kurwa, on nigdy nie podaruje.

– Za dużo ma do stracenia – Dariusz udziela mi odpowiedzi. – W prawdzie szanowny wujaszek jeszcze nie został przesłuchany, ale i bez jego wiedzy rozpoczęliśmy sklejanie faktów.

– Domyślam się – prycham i spuszczam głowę. Własny, kurwa, wuj!

– Był taki moment Kris, kiedy walczyliśmy ramię w ramię o bezpieczeństwo Zoi – Kuba przenosi wzrok na mnie. Potwierdzam, pamiętam. – Wtedy, powiedziałeś, że wiesz jak zginął Gabryś.

Zaciskam szczęki, ale potwierdzam. Opanuj się Kris, Qbek był takim samym pierdolonym pionkiem!

– Pytałem o to wuja, ale kazał mi nie tykać tematu, w porywie złości wykrzyczał, że Gabryś zdradził Wieliczkę, że się sprzedał – dopowiadam to, co usłyszałem rok temu.

– A my kolejny raz skleiliśmy fakty po czasie, bo przecież Nikita siedział w Tarnowie – Dariusz wtrąca swoje trzy grosze do konwersacji, od czego serce przyspiesza swój rytm. – Tak to właśnie kleimy. Stąd Nikita znał Wyżła, stąd poszedł po dragi do Moczana.

– Do tego wuj służył na Pomorzu – mówię na głos to, co właśnie nadkomisarz zasugerował. – Moczan i ten cały Duduś, to przecież Pomorze, a do nich poszedł Nikita!

Dariusz zaszczyca mnie uśmiechem szaleńca, kiwając głową na potwierdzenie.

– Widzisz, Kris... – wtrąca Qbek. – Tak naprawdę nie mamy pewności, czy Moczan był z Pomorza. Z tamtych czasów pamiętam jedynie, że Chemik przedstawił mi trzech nowych kolegów. Eryka, Moczana i Gabrysia.

– To jest jakieś popierdolone! – syczę i przysłaniam twarz dłońmi. – Do tego Dudkiewicz nie podejmuje krzywych kroków. Nie kontaktuje się z bratem, nie miał kontaktu z wujem, więc krążymy po omacku przy czymś, czego się nie da rozwikłać – mówię przez zasłonięte usta.

– Da się – Kuba wtrąca spokojnie, więc odrywam dłonie od twarzy i czekam z nadzieją, że ma jakiś plan. – O ile będzie mi dane porozmawiać z Martyną Fabius. Macie sojusz z Fabiusami.

– Z Martyną? – pytam panicznie. – A na jaki, za przeproszeniem, chuj?

– Kris – wtrąca łagodnie Qbek. – Martyna może posiadać wiedzę, która pomoże nam to wszystko zrozumieć.

– Nie ma jej – Majka wtrąca głosem nieco głośniejszym jak szept. – Około listopada tamtego roku rozmawiałam z Kornelem. Martyna uciekła z domu, zostawiła jedynie list.

– Pizdowato – Dariusz cmoka i przymyka oczy.

– Do tego – dorzucam – Kornel z Maxem naprawdę nie wiedzą gdzie ona jest. Nie pytałem ich typowo bezczelnie, bo wiadomo, cierpią, przeżywają. Do pewnego stopnia jest w nich zakorzeniona nienawiść do Chemika za cierpienia siostry, nie miałem śmiałości naciskać.

7. KRÓLESTWO Z PIASKU - FilarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz