Rozdział 1 - Ulotne sny o niezapomnianych cz.3

1 1 0
                                    

Saturn przerwała ciszę, naciskając klamkę, by otworzyć drewniane drzwi.

– Pani Bundles! – krzyknęła do wnętrza mieszkania. – To my! Saturn i Tristan!

– Złodzieje! Precz! – wrzask starszej pani dobiegł ich z pokoju. – Znowu chcecie mnie okraść!

Głos ucichł na chwilę, ustępując szybkiemu tupaniu bosych stóp o deski parkietu. Starsza kobieta w długiej koszuli nocnej przebiegła zaskakująco szybko między dwoma pokojami położonymi na końcu korytarza.

Znowu nastąpiła chwila ciszy.

Tristan i Saturn spojrzeli na siebie, po czym obydwoje przewrócili oczami, wiedząc, co zaraz nastąpi.

Nagle pani Bundles ponownie wypadła na korytarz, tym razem dzierżąc w dłoni długi kuchenny nóż. Jej chude nogi wciąż wypełnione zaskakującą siłą rozpoczęły szalone natarcie na dwójkę gości stojących w progu.

– Złodzieje! – krzyczała, szarżując bez zastanowienia.

Gdy była już blisko celu skoczyła, próbując dźgnąć jedno ze swoich byłych podopiecznych. Sieroty rozproszyły się, przylegając gwałtownie do ściany, przez co staruszka minęła ich z impetem.

– Pani Bundles, to ja! Tristan! – próbował tłumaczyć chłopak.

W odpowiedzi była opiekunka, której udało się w końcu złapać równowagę po nieudanym wypadzie, przerzuciła nóż do drugiej ręki i obracając się, cięła miejsce, w którym przed chwilą stał Tristan. Chłopak zdążył uchylić się w ostatniej chwili, a nóż odbił się od twardej ściany i wypadł z kościstej ręki pani Bundles.

– Nie poznaje nas pani? – zapytała Saturn gotowa na wszelki wypadek odeprzeć kolejny atak nieokiełznanej staruszki.

Oczy opiekunki w jednej chwili rozjaśniły się, a na jej pomarszczoną twarz zawitał uśmiech.

– Ach, to wy! Trzeba było mówić od razu! Nie poznałam was! Chodźcie do jadalni – oznajmiła radośnie. – Chłopcze, zrób nam herbaty.

Tristan i Saturn wymienili się spojrzeniami. Dziewczyna odprowadziła panią Bundles do jadalni, gdzie usiadły na krzesłach przy drewnianym stole.

– Wszyscy chcą mnie okraść – oznajmiła jej staruszka. – Dobrze, że wy do mnie czasem przychodzicie, bo nikt inny mnie nie odwiedza. Tyle wychowałam dzieci we własnym sierocińcu, a żadne z nich nawet nie przychodzi, gdy ja jestem stara! Okrucieństwo. A ta baba co przychodzi do mnie na co dzień, żeby niby mi pomóc, to ja wiem, że ona mnie okrada. Kiedyś ją przyłapię, mówię pani!

Saturn kiwała głową, słuchając smutno oburzeń i zmyślonych skarg kobiety, która przez całe życie była dla niej jak matka.

Po chwili do pokoju wszedł Tristan, niosąc filiżankę z herbatą i śniadanie dla opiekunki.

– A pan co tu robi? – zapytała go zaciekawiona, gdy stawiał przed nią talerz.

– Zrobiłem pani śniadanie.

– Pewnie zatrute. Najłatwiej będzie mnie okraść, jak już umrę – mamrotała. – Ja znam te sztuczki, niejedno w życiu przeżyłam.

– Czy pamięta pani może Tristana? – zapytał bezpośrednio, nawet nie próbując jakkolwiek podchodzić sprytnie do tematu.

Pani Bundles ucichła na chwilę, po czym niespodziewanie bardzo się ożywiła.

– O tak! Pamiętam bardzo dobrze! Złote dziecko! – chwaliła. – Ciekawe co się teraz z nim dzieje. Los go pokrzywdził, ale to w sumie jak wszystkie inne dzieciaki. Biedaczyska.

– A wie pani, co się stało z jego ojcem?

– Straszna historia, oj straszna – zawodziła.

Tristan czekał, aż kobieta zacznie mówić dalej. Ona jednak zamilkła i wróciła do przeżuwania kromki chleba.

– Jaka historia? Co się wydarzyło?! – ponaglił wreszcie chłopak.

– Jaka historia? Kim pan jest? Proszę na mnie nie krzyczeć! – odparła oburzona.

– To ja, Tristan. Chciałbym wiedzieć, co się stało z moim ojcem!

– Tristan? – staruszka otworzyła szeroko oczy. – Tyle lat cię nie widziałam! Jak się miewasz dziecko?

Młodzieniec zaskoczony nagłym przebłyskiem dawnej opiekunki zaczął opowiadać radośnie o tym, jak całą grupą przyjaciół zamieszkali razem w dużym domu i o tym, że Sarah prowadzi zaawansowane badania oraz tworzy genialne wynalazki, a Ben dostał się do straży, spełniając swoje marzenie.

Pani Bundles słuchała z zaciekawieniem.

– Bardzo się cieszę, że się wam wszystkim powodzi – odpowiedziała z dumą w głosie, gdy Tristan skończył mówić.

Dzieci uśmiechnęły się.

– Może mi pani opowiedzieć teraz coś o moim ojcu?

– To straszna historia – odpowiedziała i ponownie zamilkła.

– Mimo to chciałbym ją usłyszeć – napierał Tristan.

Pani Bundles milczała przez chwilę, po czym ponownie odezwała się oburzona:

– Co chciałby pan usłyszeć? Kim pan jest i co pan robi w moim domu?

Chłopak schował twarz w dłoniach.

Dzięcioły Orglasii (krótsze fragmenty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz