Prolog - Łowcy i ofiary cz. 2

8 1 6
                                    

Ted zawiązywał czerwoną apaszkę wokół szyi, przyglądając się kolegom i koleżankom rozstawionym przy sporządzonych przez siebie pułapkach. Dzisiejsze polowanie nie różniło się niczym od poprzednich, a jasny księżyc napawał go dobrą myślą. Obszerna polana otoczona wysokimi drzewami była jednym z ulubionych miejsc, w których polowali na Monumm, a w ciągu ostatniego miesiąca prawie wszystkie akcje zakończyły się sukcesem.

– Jak tak dalej pójdzie, to może w tym półroczu sprzątniemy więcej demonów niż załogi z czterech największych miast – rozległ się rozradowany głos za jego plecami.

Tony stanął obok Teda, klepiąc go serdecznie po plecach.

– Wiem, że mówiłem ci to już ostatnio, ale naprawdę świetna robota, Ted. Warto mieć takiego bystrzachę w zespole – kontynuował.

– Dziękuję. To dla mnie wiele znaczy, Tony – odpowiedział chłopak z lekkim zmieszaniem nadal nieprzyzwyczajony do zwracania się do lidera po imieniu.

Trzydziestoletni mężczyzna z krótkim rudym zarostem wyczuł niepewność towarzysza i uśmiechnął się w duchu. Nie chciał tego przed sobą przyznać, ale Ted bardzo szybko stał się jego ulubieńcem. Sam był zwolennikiem walki z dystansu i niemieszania się w jakikolwiek konflikt twarzą w twarz, zarówno z człowiekiem, jak i z Monumm, dlatego sprytne rozwiązania Teda bardzo przypadły mu do gustu. Kiedy został zwerbowany do oddziału Dzięciołów, był mniej więcej w tym samym wieku co teraz Ted. Mimo że od tego czasu upłynęło już dziesięć długich lat, wciąż pamiętał swoje pierwsze kroki i brutalną drogę, która doprowadziła go na tak wysokie stanowisko. Nigdy nie aspirował do tego tytułu, ale z czasem stał się najbardziej doświadczonym członkiem oddziału w całym mieście, co zmusiło go do objęcia tak odpowiedzialnego stanowiska.

– Megan pewnie nie przyzna tego otwarcie, ale jestem pewien, że jest Ci niezmiernie wdzięczna. Dzięki tej twojej sprytnie zamocowanej linie wreszcie może łatwo uciec ze środka walki, nie polegając jedynie na szybkości własnych nóg – rzucił, wskazując na ustawiającą się pośrodku polany niską, łysą dziewczynę i pomagającą jej obwiązać się solidnie liną dowódczynię oddziału.

Polowanie zaczynało się od zarzucenia przynęty na demona. Monumm pojawiało się, wyczuwając samotną Megan, jednak zanim zdążyło zaatakować najcięższy z oddziału – Gary opuszczał się z drzewa na drugim końcu liny, pociągając dziewczynę do góry. Dzięki genialnym bloczkom Teda zamontowanym na gałęziach drzew wszystko szło bez najmniejszych problemów. Nim demon zdążył zareagować, natychmiast konfrontowali go pozostali członkowie oddziału na czele z Doris, której nikt nie mógł się równać ani w walce włócznią, ani w umiejętności podejmowania decyzji na polu walki. Podczas gdy walczący z bliska zajmowali potwora, próbując zagonić go do miejsc, w których umieszczone były pułapki i ugodzić go w czułe miejsca, Tony z Megan prowadzili ostrzał z dystansu.

Oddział Dzięciołów charakteryzował się posiadaniem dwojga dowódców. Pierwszy z nich, Tony, nazywany Dutio, był odpowiedzialny za wizerunek oddziału, sprawy biurokratyczne i wszelkie inne decyzje podejmowane poza walką z demonami. Drugi zaś otrzymywał niepodważalną władzę, gdy tylko rozpoczęło się jakiekolwiek starcie. Wszelkie jego rozkazy i wprowadzane na bieżąco zmiany w taktyce nie podlegały żadnym dyskusjom.

Doris pełniła funkcję dowódcy bitewnego, Dulium, już od siedmiu lat. Zazwyczaj to stanowisko zmieniało się najczęściej ze wszystkich możliwych posad w Orglasii, jednak ponadprzeciętne umiejętności i niezłomny charakter młodej kobiety pozwoliły jej na rekordowe utrzymanie tego tytułu.

Stała teraz, próbując uporać się z węzłami wokół talii Megan. Długi warkocz jasnych włosów zsuwał jej się z wygiętych w pochyleniu pleców. Ubrana była w kombinezon z czarnego, cienkiego materiału. Srebrne naramienniki oraz napierśnik przylegały blisko do jej wytrenowanego licznymi pojedynkami ciała, a nagolenniki na długich nogach dodawały drapieżnego wyglądu emanującej pewnością siebie przywódczyni. Wszystko zwieńczała jaskrawo-czerwona apaszka obwiązana wokół szyi – element rozpoznawczy wszystkich Dzięciołów.

Dzięcioły Orglasii (krótsze fragmenty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz